Zatrucia, Mru odratowany:)), Fifi [*] tak długo walczył :(((

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 03, 2008 10:58

Mrusiu :D :D :D
Ależ się cieszę :D

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pt paź 03, 2008 11:21

Myszeńk@ pisze:[size]potrafi położyć się i burcząc na mnie leżeć bez ruchu kilkanaście minut)[/size], chyba za duża przestrzeń

Ja próbowałam wyprowadzać w puszorkach :wink: i Zu, i Mru. Z Zuzką szło nawet dobrze, ale czasowo ciągle było jej mało...
Raz byliśmy z Zu w lecznicy w Gdańsku i musieliśmy długo czekać. Przed wizytą w puszorkach było ok, a po wizycie jej odbiło. Skoczyła na drewniany płot - ledwo ją odczepiłam, a później tak wierzgała, że mało brakowało co by nawiała...

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Pt paź 03, 2008 20:10

Co słychać u Mru?

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt paź 03, 2008 21:03

Trucia-mama,

Kibicowałam po cichutku Mrusiowi, bo nie miałam dostępu do wysłania wiadomości na forum. Cieszę się ogromnie, że już jest dobrze. Ja miałam swoje doświadczenie ze środkami gryzoniobójczymi w przeszłości.

Kilka lat temu byłam na wsi z moja malutka koteczką, ona nie wychodziła, ale złapała mysz w domu, w którym była wyłożona trutka na myszy. Przeraziłam się, że mała może się zatruć. I wtedy bardzo zainteresowałam się właśnie toksykologią rodentycydów w stosunku do ssaków innych niż gryzonie. Miałam możliwośc sprawdzenia m.in. dawek śmiertelnych dla kotów i psów przede wszystkim antykoagulantów (czyli substancji zmniejszających krzepliwość krwi).

Dostępne na naszym rynku sa środki zawierające warfarynę (warfarin) i brodifakum (brodifacoum). LD50/kg (dawka śmiertelna) na kilogram wagi ssaków dla tych substancji jest bardzo niska dla gryzoni, dużo, dużo wyższa dla kotów [dla psów jest niższa niż dla kotów]. I jak zaczęłam przeliczać ile objętościowo tej trutki musiałby zjeść kot, aby umrzeć to w przypadku środka zawierającego brodifakum było to niemożliwe fizycznie.

Trutka zawiera 0,005 % brodifakum czyli np. 1 kg trutki zawiera 50 mg. Dawka śmiertelna to 25 mg/kg masy kota czyli licząc dalej kot o wadze 2 kg musiałby zjeść kilogram trutki, żeby umrzeć.

Toksyczność warfaryny jest wyższa. Pozytywny jest fakt, że trutki zawierające warfarynę są rzadziej używane.

Trutki mają dodawany bitrex, substancję o bardzo gorzkim smaku. Człowiek nie jest w stanie zjeść tej trutki bez wymiotów. Wiele lat temu, jak jeszcze nie dodawano bitrexu były przypadki samobójstw przy użyciu środków gryzoniobójczych.

Jeśli Mruś zatruł się antykoagulantem, to raczej mogła to być warfaryna niż brodifakum.

Weterynarze mają na ogół niewielkie doświadczenie w leczeniu takich zatruć (podobnie jak lekarze), ale zawsze należy kontaktowac się z ośrodkiem ostrych zatruć. W Gdańsku jest to I Klinika Chorób Wewnętrznych i Ostrych Zatruć, ul. Dębinki, tel. 349 25 02. Regionalne osrodki toksykologiczne mają całodobowe dyżury, chętnie udzielają informacji zarówno lekarzom, jak i weterynarzom.
Polecam stronę http://www.poltox.net/cgi/view.pl?page=01

I bardzo, bardzo mocno trzymam kciuki, żeby nie było już więcej żadnych komplikacji. Dobrze, że już go nie wypuścisz z domu.
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Sob paź 04, 2008 6:37

No proszę jaki fachowy opis :) bardzo ciekawe. Ciekawe czym tak naprawdę zatruł się biedny Mruś...
ale najważniejsze że już jest wszystko dobrze
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob paź 04, 2008 10:55

Agneska pisze:Weterynarze mają na ogół niewielkie doświadczenie w leczeniu takich zatruć (podobnie jak lekarze)


Zu i Mru są przykładem, że objawy u kotów zatrucia tym samym środkiem są różne, słabo widoczne dla właściciela, trudne do zdiagnozowania przez wetów.

Zu:
poniedziałek: apatia, nie jedzenie, temp normalna
wtorek: j.w. + zaburzenia równowagi (wizyta u weta: bez diagnozy, propozycja pobrania moczu do analizy)
środa: stan kota j.w. (cukier poza górną granicą normy - skalą aparatu)
czwartek: stan j.w. (wizyta u innego weta: stwierdzone przekrwienie powiek, diagnoza: wylew wewnątrz czaszkowy spowodowany uderzeniem, podane leki p/bólowe, nawadnianie podskórne)
piątek: poprawa stanu i apetytu na skutek działania leków p/bólowych, krew w wymiocinach
sobota: zgon
wyniki sekcji: otrzymane dopiero w środę na telefon (już po najgorszym kryzysie u Mrusia) potrwierdzają zatrucie antykoagulantami.

Mru:
środa: apetyt normalny, częste oddawanie kropelek moczu z krwią (wizyta u weta: podejrzenie SUK, cewnikowanie)
czwartek: utrata apetytu, dalsze krwawienie z dróg moczowych (wizyta u weta, diagnoza: krwotoczne zapalenie pęcherza, pierwsze podanie wit. K, nawadnianie podskórne)
piątek: stan j.w. (nawadnianie podskórne, wit. K nie podana - wg miejscowego weta wystarczy co 48 h)
sobota: zatrzymanie krwawienia, poprawa apetytu (kontynuacja nawadniania, wit. K podana)
niedziela: stan zwierzęcia bardzo dobry (nawadnianie, bez wit. K)
poniedziałek: utrata apetytu, obniżenie temp, (nawadnianie, wit. K) krytyczne wyniki morfologii - stan agonalny
wtorek: USG i RTG bez zmian, odkrycie rozległych krwiaków na skórze, diagnoza: zatrucie, kroplówka dożylna z glukozą (wit. K ?, steryd? - wet. nie chce rozmawiać o zastosowanych lekach), lekka poprawa stanu
środa: kroplówka dożylna, wit.K, erytropoetyna (półnaturalny środek dopingujący, strasznie drogi, normalnie niedostęny w lecznicach, polecam lekturę choćby w wikipedii)
czwartek: badanie krwi: 50% wzrost hematokrytu, płytek = rezygnacja z zamiaru transfuzji krwi, utrzymanie dalszego podawania wit. K w injekcji do osiągnięcia dolnej granicy hematokrytu, zalecenie kontroli morfologii we wtorek.

środa tj. 24.09.2008

Warto walczyć, bo można zwierzę uratować.

Chciałabym, żeby ten wątek pomógł ratować kocie życia w takich sytuacjach. Nie ma łatwych do znalezienie, czytelnych dla laika informacji w necie. Nie ma nic na kocim ABC, ani w VETserwisie.
Postaram się niedługo uporządkować wszystkie informacje w pierwszym poście i poproszę admina o przeniesienie do kociego ABC.
Co o tym myślicie?

Agneska - dzięki Twojej wypowiedzi trochę mi ulżyło. Ale tylko trochę.
Według naszego najlepszego doktora, spożycie nawet jednej myszy może spowodować taki stan u kota.
Przyznałam się już wcześniej, że i my, i pewnie wszycy nasi sąsiedzi stosujemy trutki na myszy. Moje koty czasami przebiegały przez piwnicę, nigdy nie były zainteresowane dłuższym w niej pobytem. Często widziałam jak łapały myszy w okolicy. Mruś się czasami długo bawił, Zu czasami przynosiła w darze...
Pobiegłam dzisiaj do piwnicy. Granulat BROS opakowanie 250 g (drugie zużyte w tym sezonie), skład: 0,005% (0,005g/100g) bromadiolon (substancja czynna), benzoesan denatonium (substancja o bardzo gorzkim smaku zniechęcająca do przypadkowego spożycia).
Odszukałam w necie dalsze informacje:
Produkt wykazuje toksyczne działanie z 3-6 dniowym opóźnieniem: krwawienie z nosa i dziąseł, ogólne osłabienie, wewnętrzne krwotoki prowadzące do wstrząsu i śpiączki.
Bromadiolon jest antykoagulantem z grupy pochodnych hydroksykumaryny. W razie potrzeby zastosować płukanie żołądka.
Antidotum: witamina K pod nadzorem lekarza do czasu powrotu krzepliwości krwi do normy.
Toksyczność dla kotów, per os, LD 50> 25 mg/kg.
Bez liczenia widać, że możemy odetchnąć z ulgą.
Podkreślam jednak informacje, które mają zasadnicze znaczenie dla ratowania życia po zatruciach wszystkimi rodzajami antykoagulantów.

Do jednej rzeczy jeszcze się nie przyznałam. 300 m od naszego domu jest mała ubojnia zwierząt. Resztki poubojowe, szczury, trutki... Teoretycznie powinni zabezpieczyć wszystko przed dostępem ssaków...

Na swoje usprawiedliwienie (?) mogę napisać tylko to, że ubojni nie widać z okna... a Picek był naszym kotem wychodzącym w latach 2001-2004. Zachorował tylko raz. Żałuję, że nie zrobiłam sekcji.

Wyrzuty sumienia z powodu Zuzki zostaną mi na zawsze.

A Mruś: najchętniej położyby się właśnie na klawiaturze... Jest niesamowity, po 9 dniach męczarni u wetów (cewnikowanie, nawadnianie podskórne, kroplówki, pobieranie krwi, lewatywa, zastrzyki mniej lub bardziej potrzebne - powyżej nie wymieniałam np. antybiotyków, które otrzymywał z powodu podejrzenia zapalenia pęcherza, a które upośledzają pracę szpiku kostnego wytwarzającego składniki krwi) bardziej za mną chodzi niż zwykle...

Od wczoraj sami podajemy wit. K w injekcji.
We wtorek pojedziemy na Potokową, zbadać morfologię i biochemię, i pokazać się temu, kto podarował Mrusiowi działkę :wink: erytropoetyny... dzięki czemu nie musieliśmy sprowadzać krwi z banku w Wwie....

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Sob paź 04, 2008 11:16

Na 99% jestem przekonana, że Zu i Mru zatruły się środkami gryzoniobójczymi zastosowanymi w ubojni.
Nie były pewnie jedynymi ofiarami...

Zastanawiam się co zrobić.
Dowodów nie mam.
Ani właściciele ubojni, ani pracownicy nie są zapewne miłośnikami zwierząt. Nie sądzę, żeby rozmowa przyniosła efekt.
Może zawiadomić SANEPID?... Nawet jeśli odkryją jakieś nieprawidłowości, nałożą mandacik i pójdą sobie...A właściciel/pracownicy i tak będą robić swoje...
A jak dowiedzą się, że to moja sprawka, to jeszcze mi psa otrują?...

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Sob paź 04, 2008 11:16

Zapamiętaj Zuzię taką, jaka była przed chorobą i zadbaj o Mru najlepiej jak potrafisz. Przeszłości nie zmienisz, ale możesz wyciągnąć z niej naukę na przyszłość. Mieszkając na wsi w domu z ogrodem też miałabym dylemat czy wypuszczać moje kociska na zewnątrz czy nie zwłaszcza gdyby reagowały na zamknięcie tak jak Grudzia. Czasem tak jest, że wydaje nam się, że wybieramy mniejsze zło, a tu życie daje jeszcze boleśniejszego kopa. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego-jakby człowiek wiedział, że go samochód ma dzisiaj przejechać to by z domu nie wyszedł. A pomysł z wklejeniem wątku o chorobie Mru do Kociego ABC jest świetny-popieram!
Edit: Nie mordować mnie proszę za pomyłkę imion kociszczy. W za wiele wątków wtrącam swoje trzy grosze...
Ostatnio edytowano Sob paź 04, 2008 11:20 przez Ewutek, łącznie edytowano 1 raz

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob paź 04, 2008 11:21

Cieszymy się, że do nas się wtrącasz. Przepraszam, że zwróciłam uwagę :oops:

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Sob paź 04, 2008 11:39

Trucia-mama, a są jakieś przepisy nakazujące im zabezpieczenie trutek przed dostępem ssaków? Pytam, bo
u nas czasem wystawiają trutki w piwnicy i wtedy wisi kartka z zakazem wypuszczania luzem zwierząt. Ale dziś np. zobaczyłam na zewnątrz, metr od bramy (!) pułapkę z trutką i napisem "Uwaga! Środek deratyzacyjny. nie dotykać!". I trochę zimno mi się zrobiło. Moje koty tu nie wychodzą, ale pies, nawet wychodząc na spacer na smyczy, dotknie tego, zanim właściciel zareaguje :( .
KK1, KK2, Kocia Koalicja 3
ROWERZYŚCI TO ZUO!

Monostra

Avatar użytkownika
 
Posty: 12552
Od: Śro lut 08, 2006 21:42
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 04, 2008 11:49

magdaradek pisze:No proszę jaki fachowy opis :) bardzo ciekawe. Ciekawe czym tak naprawdę zatruł się biedny Mruś...
(...)


A ja myślę, że to bardzo ważna rzecz i bardzo się cieszę, że Agneska tak dokładnie opisała, jak to jest z trutkami na gryzonie i jak to może się przełożyć na zdrowie kota. To bardzo cenne dla nas na przyszłość. Nigdzie nie zauważyłam, żeby Agneska zdecydowanie twierdziła, że wie, co jest Mrusiowi. To takie małe OT, za które przepraszam.
Marcelibu
 

Post » Sob paź 04, 2008 11:51

Monostra - Jeszcze nie wiem jak jest z przepisami.
Ubojnie na pewno powinny zabezpieczyć tzw. stacje deratyzacyjne (powiedział kolega, który pracował w deratyzacji).
Wczoraj trochę googlałam o trutkach.
Są wykładane na osiedlach, w blokach (chyba zależy głównie od administratora budynku). Powinny być oznakowane.
Znalazłam kilka opisów zatruć psów (uratowano), jeden kota (nie uratowano).
Będę szukać jeszcze informacji w wolnych chwilach.
Teraz już wiem dlaczego admin nie zmienił mi nicku, choć prosiłam :twisted:
Dla jasności: to od imienia czarno-białej kotki w moim podpisie. Zeszła na niewydolność nerek.
Obrazek Obrazek

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Sob paź 04, 2008 11:56

OT. Trucia-mama, a na pewno wpisałaś dobrze nick admina?
Ja i chyba nie tylko ja czytałam to jako Irafał, a to jest lrafał (małe "el" na początku) i pw nie dochodziło :).
KK1, KK2, Kocia Koalicja 3
ROWERZYŚCI TO ZUO!

Monostra

Avatar użytkownika
 
Posty: 12552
Od: Śro lut 08, 2006 21:42
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 04, 2008 12:00

Możliwe...
Teraz chcę żeby nick został.

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Sob paź 04, 2008 12:23

A ja wciąż i wciąż się cieszę, że Mru ma się tak jak się ma :dance2:

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], puszatek, teesa i 319 gości