

No i nie wiem, ile się Misi naoglądacie. Wczoraj wydawała się dość oswojona i na noc zostawiłam otwarte drzwi od kuchni. Poszła zwiedzać mieszkanie i moje potwory zaklinowały ją prawdopodobnie w pokoju. Schowała się po tapczan. Rano zdecydowałam się ją wyjąć i poprosiłam brata o pomoc w podniesieniu półkotapczanu. Wzięłam Misię, przytuliła się, brat też ją głaskał i poprosił, że chce potrzymać - dałam, niech ma. Głaskał ją, a potem - nagle zamiauczał (męska empatia, cholera


Muszę chyba poświęcić dużo czasu żeby mi zaufała spowrotem.