Nakarmiłam Morelkę gęstym convem, jadła z wielkim apetytem. Umyłam mordkę - nie podobało się. Ale tylko odwracała głowę, nie poszła sobie w głąb transportera
slifkowa - "nasza" lecznica to Białobrzeska, z wielu względów. TŻowi nawet przez myśl nie przeszło, żeby pojechać gdzie indziej.
Ostatnio edytowano Wto sie 12, 2008 0:19 przez Jana, łącznie edytowano 1 raz
Mocne kciukasy dla Morelki Dziewczynko ślicznościowa - WALCZ Musisz, no po prostu musisz wygrać A taki TŻ jak TŻ Jany - to po prostu miód na serce TŻ-cie Jany dzięki wielkie
Morelka już ulokowana w swoim apartamencie - małej klatce wystawowej. W czasie przeprowadzki podjadła gerberka, byłam wredna i odsuwałam jej miseczkę - dochodziła, ale tylne łapki jakieś takie słabe i niepewne, kiwała się.
Gada do mnie, ale bezgłośnie, mruczy bezdźwięcznie Miziała się i nadstawiała do głaskania. Teraz siedzi i kiwa się, oddycha z trudem, nie mam pojęcia co temu kociakowi jest Ma taki smutny, nieprzytomny wzrok
Ech. Zakładając, że ta babka w aucie ją potrąciła, to Morelka jest co najmniej poobijana. A to na bank boli.
Jana, na Twoje oko, to ona ma przyspieszony, spłycony oddech czy raczej odwrotnie?
Dobrze, że zjadła.
I że jednak się porusza.
Paluchy zaciśnięte
Agn - nie wiem Boję się tych obrażeń wewnętrznych jak cholera, ale co ja poradzę Pocieszam się, że nosek różowy, jakby bardziej niż na początku, a gdyby było krwawienie wewnętrzne, to by chyba bladła?
Na rtg płuca porządku, nie ma odmy. Złamań łapek nie ma, miednica trudna do oceny, bo się wyrywała strasznie.
Oddycha jakby ciężej i głębiej niż godzinkę temu. Najgorszy ten wzrok, cholera no.