Tylko chodzi też o "zapobieganie". Wkurza mnie też to, że brała Proverę (nie musiała ani płacić, ani po wetach i lekarzach chodzić) i udawała, że daje, a nie dawała. Jakby powiedziała od razu, że nie będzie dawać, to po prostu w te dni, co ona miała dawać, dawałaby moja Mama. A do tej pory myślała, że działają razem (każda miała dawać w dane dni). Po co więc było brać te tabletki i stwarzać iluzję?!
Z tym "na sumieniu" to może spróbujemy, ale jak na razie to jest wręcz odwrotnie. Olga leczy u siebie te najbardziej chore, a są do niej pretensje, że te koty są zabrane, że ich nie ma, że nie wracają, no i że Olga ma z tego mnóstwo pieniędzy

Przepraszam, że o tym tyle piszę, ale jakoś chwilowo nie radzę sobie emocjonalnie z tym, że chce się dobra kotów, ale tego dobra kotów się w ogóle nie rozumie (i nawet nie chce rozumieć).