Witam, czas na moje doświadczenia z dokacaniem.
2-letnia rezydentka Balbina doczekała się młodszej przybranej siostry - 2-miesięcznej Tequili. Przed dokacaniem zgłębiłem ten wątek więc byłem nastawiony na wszystko - od obustronnej ignorancji po regularną wojnę.
Na przybycie Tequili Balbina zareagowała bojowo - lisi ogon, grzbiet jak u hieny no i oczywiście syk. Nie pozwalała do siebie podejść (nawet od nas - znaczy mnie i żony, uciekała), na wszelkie próby zaprzyjaźniania ze strony Tequili reagowała agresją. Młodzież nic sobie z tego nie robiła tylko albo bawiła się sama, albo z uporem maniaka ponawiała próby wciągnięcia starszej w zabawę. Nie zrażała się pacnięciami w ucho, a na syk potrafiła skutecznie się "odgryźć". W nocy Balbina odganiała małą od nas, na nas oczywiście była śmiertelnie obrażona. Taki stan trwał zaledwie 2 dni. Na trzeci dzień zaczęły się wspólne wyścigi kończące się zapasami na dywanie i tylko w chwilach gdy Balbina przesadzała, usłyszeć można było lekkie miauknięcie. Tego samego dnia zostały na kilka godzin same w domu. Nic złego się nie stało.
Kolejny dzień zaowocował "wspólnym" spaniem (piszę w cudzysłowiu dotykały się jedynie łapkami, ale spały na jednym fotelu). Inicjatorką była zawsze Tequila. Na wszelkie poważniejsze zbliżenia Balbina wciąż nie pozwalała. Tego samego dnia Tequila została przypadkowo zamknięta w łazience, co wywołało lamenty Balbiny i wspólne lizanie po uwolnieniu przypadkowego więźnia. To już dla nas oznaczało pełną akceptację.
W tej chwili mijają 2 tygodnie od dokocenia. Kicie spędzają wiele czasu na wspólnych zabawach, razem śpią. Nie przeszkadza im wzajemne podjadanie karmy.
Miałem nadzieję, że pójdzie gładko, ale nie spodziewałem się że aż tak. Za dobry omen brałem fakt, że rezydentka jest starsza więc hierarchia będzie raczej oczywista. Jednakże patrząc teraz jak wyglądają relację skłaniam się ku temu, że młoda ustawia sobie Balbinę jak tylko chce

Do tego potwierdzam, że po dokacaniu starsza łagodnieje
