
Zdążyłam się ucieszyć, że od wczorajszego wiczoru Balbiśka ładnie je, rano też owszem owszem, choć jest ograniczenie, bo mamy pobrać krew na kontrolę.
Balbinka przyszła do mnie na kolana się miziać, no i wtedy znalazłam.
Strupa na tyłku

Sierść jeszcze nie wyrwana, ale skóra zaczerwieniona brzydko, pod strupem chyba biała ropa

Ponieważ zainteresowanie zaczęło przybierać rozmiary obsesji, to niestety Balbinka została wpasowana w klosz, żeby ani Doktor miała szansę zobaczyć jeszcze cokolwiek, a nie tylko rozlizaną ziejącą ranę.
Chodzi teraz ufoludek po domu z brzuchem przy ziemi.
Pikaśka się przebudziła z porannej drzemki i z oczami jak spodki łazi i spogląda, co to za zjawisko. Próbowała powąchać zjawisko pod ogonem, to się szybko odwinęło i przyłożyło jej z liścia.
Teraz obie siedzą niepocieszone.
Ech.