No i się nam dziś upiekło
Balbina w nocy zrobiła kilka mocno rozpulchnionych kup.
O dziwo, po wydaleniu tychże apetyt miała całkiem całkiem. Jadła na raty, ale nawet jak odeszła od miski, to potem wracała i dojadała.
Tylko oddech znowu przyspieszony.
Jak ją wyjęłam z transportera w lecznicy, to normalnie miała spocone łapki.
Zostałam odpytana, jak Balbinka znosi narkozę - a znosiła kiepsko.
No i zdecydowaliśmy, że przy dzisiejszej duchocie nie będziemy ryzykować. Spróbujemy jeszcze przez kilka dni opanować ten brzuszek.
No i może uda nam się trafić tak, żeby w razie czego dr DJ zajrzał w paszczę.
Na pewno te zdjęcia nas nie ominą, bo każdy, kto ogląda film widzi, że niby nie ma dramatu, ale coś jest nie tak. Natomiast nie wygląda to na sprawę neurologiczną, przynajmniej na razie. I optymistyczne jest to, że Balbi nie chudnie. Te 20 deko, które zgubiła, to i tak powinna była zrzucić, wazy 4,5 kg i to jest optymalna waga dla niej.
A Balbinka chyba całkiem zadowolona z tego obrotu spraw, całkiem ładnie zjadła. Czekam jeszcze na kupala
