Eh, to ja jeszcze parę słów o wakacjach. Byłam na Warmii, za Lidzbarkiem Warmińskim, w prześlicznym miejscu. Pustki w tym roku na Mazurach i Warmii straszliwe, poza nami nie było słownie NIKOGO w pensjonacie. Tylko personel i rodzina.
Fajna, sportowa stajnia, choć za dużo się nie najeździłam, bo instruktor miał zawody i go nie było. Pierwszego dnia kazali mi jeździć w takiej koszmarnej kamizelce, co ma chronić kręgosłup. okropność. Na szczęście musiałam nie wyglądać na samobójcę, bo potem mi odpuścili już to wdzianko. Zakwasy mam koszmarne po prostu, muszę częściej jeździć.
No i jeszcze, najważniejsze. 3 stajenne koty, na hormonach, z opcją wycięcia, tylko szukają weta, co zrobi, bo ten, co jest, to od dużych zwierząt. Jeden kot domowy. Wychodzące, bo tam NIC nie ma, coby im mogło zaszkodzić, szczęśliwe i grzejące się na słoneczku. Dziki kot stajenny, co się miał nikomu nie dać dotykać wywalił mi brzuch do głaskania przy pierwszym spotkaniu

. 3 psy, jamnik ze schronu, dwa znaleźne, co się przybłąkały. Bociany, dwa dorosłe i cztery maluchy.
W bajorze za domem żurawie, czaple, rodzina łabędzi, w lasku za stajnią gniazdo kruków, bardzo piękne ptaki. Muszę sobie kupić lepszą lornetkę, bo niezle mi odbija z tym podglądaniem ptaków.
No, a wczoraj w nocy, na pożegnanie, ugryzł mnie szerszeń

.
Na szczęście lekko, więc przespawszy noc, tuląc w użartej garści cebulę nic już rano nie miałam. Za to na ankietę z wicewójtem pojechałam pięknie woniejąc

.
Lubię wakacje
