Quazimodo-w krainie niebieskiego kocyka. Zaklinamy los!

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pon lip 21, 2008 12:29

pisiokot pisze:o, to to to :!: :D
widzę, że miałam zły tok myślenia - to nie Malati brzydnie upodabniając się do Quazia, to Quazek chłonie światło urody bijące od Malati i pięknieje z dnia na dzień... :D


:oops:

lepiej, żeby nie chłonął mojej urody ;) wiecie ja dobrze wychodzę tylko na zdjęciach ale ciiiiii. A Quazi zawsze był piękny, po prostu teraz wyzdrowiał no i ten tego widać jego charakter, który jest przepiękny ;)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa


Post » Pon lip 21, 2008 19:19

Spamuj, spamuj miło nam, że u nas spamujesz (poważnie)

swoją drogą przeczytałam co nagryzmoliłam o Qua, to jest beznadziejne. Jak uda mi się kiedyś stworzyć coś fajnego to zaprezentuję.

Dzisiaj zaprzyjaźniam Qua z Mą, tzn. oni są już mocno skumplowani ale udaję, że ich kumpluję dzięki czemu mam chwilę spokoju. Swoją drogą Qua jak kiedyś nie był mega miziakiem to teraz mu się zmieniło 8O nigdy nie podejrzewałam, że mogę mieć kociego miziaka no ale mam... wystarczy, że usiądę, a Gruby mrucząc wielce zadowolony już przybiega i mi się na kolana pakuje. No szok normalnie tylko brzunio już nie jest taki cudownie mięciutki. Za to Qua stał się strasznym rozkoszniakiem. Ostatnio mu się troszkę pozmieniało, teraz uwielbia kłaść się na zwiniętym kocu (na moim łóżku), albo jak rozłożę kołdrę to na jej zagnieceniach, jak zasypiamy kładzie mi się na nogach, czasami pod kołdrę wejdzie i zasypia wtulony we mnie. Poduszki stały się mniej trendy. Wczoraj nie mogłam zasnąć, bo Qua na poduszcze usiadł i siedział jak przysypiający puchacz, który łypał na mnie od czasu do czasu oczkiem. W ogóle przez to, że jakoś poduszek nie lubi to ja zazwyczaj na nich zasypiam, jak przychodzi gruchając to wtedy wyjmuję jedną poduszkę, jak Qua na nią nie wejdzie to podstawiam mu drugą do wyboru. Najczęściej nie robię tego świadomie, tylko tak w półśnie :oops:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 22, 2008 9:16

Oddam kotecka!

Może ktoś chce? Ja mam go dość serdelecznie :oops: myślę, że on doskonale sobie zdaje sprawę, że jest wielce ważnym chłopcem i to niecnie wykorzystuje. Dziewczyny albo chociaż jakiś kurs dobrego wychowania, albo bycia paskudnym. On mnie męczy, dręczy, spać nie daje, stawia na swoim i jest przy tym tak uroczy, że ja nawet nie mam sił się wściekać za mocno i zamiast się złościć to się uśmiecham i go gładzę :x
Słodki miziaczek, może ktoś chętny?

Koleżanka kiedyś powiedziała, że nie mam prawa narzekać na zwierzaki, że są co prawda rozpuszczone jak dziadowski bicz, ale przy tym są superanckie. Ja nie chcę takich superanckich zwierzaków, ja wolałabym takie wiecie twardą ręką chowane. Za to mam takie krokodyle trzy.... :roll:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 23, 2008 7:29

Ech :roll: nie oddaaaaasz :roll: :twisted:

Ale musisz zajrzeć tutaj:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=37935&postdays=0&postorder=asc&start=0
Ten wątek to z myslą o tobie założyli :twisted: :lol:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Śro lip 23, 2008 7:34

Kotecki mamy własne i to chwilowo szt. 6 wiec Quazek niech lepiej zostanie u Ciebie ale tak nieśmiało chciałam zasugerować że fotki by się jakieś nowe zdały - fani czekają :-)

ewung

 
Posty: 9961
Od: Pon lis 13, 2006 13:04
Lokalizacja: Usa

Post » Śro lip 23, 2008 8:25

ewung zdjęcia będą jak tylko odnajdę ładowarkę do baterii. Nie mam pojęcia gdzie ona teraz może być :oops: (nawet teraz szukałam, szukałam i nie znalazłam ;/


Marcia no dobra nie oddam ale z chęcią bym to zrobiła! Wątek świetny, w sumie czytając go uważam, że nie jestem panikarą :twisted:

Kiedyś rozmawialiśmy ze znajomymi na temat kotów, ich, ich znajomych, zasłyszanych opowieści. Opowieści były niezwykle barwne, zabarwione podrapanymi rękoma, walkami o wejście do transporterka, silnymi charakterami kocich tygrysów, siłowym wymuszaniem niektórych rzeczy. Słowem przeważały koty z charakterem ludojadów, ręce Dużych z bliznami też są jazzy. Widocznie w tym sezonie takie są modne. Siedziałam cicho, no bo co ja z Quazimodo do ludzi... no ale zaczęły być ze mnie wydobywane zeznania.
X- Zu Ty masz kota? - słyszę zaciekawienie w głosie i taką nutę wyższości, że skoro nie mówię to mój kot nie jest taki wielce interesujący
Z- Mam - odpowiadam niechętnie z miną i tonem sugerującym, że opowieści nie będę z chęcią ciągnąć dalej
X - no i...? - w głosie pytającego brzęczy zaciekawienie, że niby mam kontynuować. Wzdycham boleśnie i opowiadam
Z - Mój kot ma na imię Quazimodo - mówię ciężko bo opowieść o kocie zawsze w tym znajduje swój punkt wyjściowy. Widzę zdziwione miny, bo wiecie koty ludojady są piękne, duże, tłuste - nie jest to dlatego, że jest ładny. On przypomina Quazimodo, jest mały, powykrzywiany - na moment milknę i sobie przypominam najważniejsze - i ma brzuch jak kotna kotka. No ale teraz w zasadzie to już jest śliczny bo wyglądał dużo gorzej jak go brałam - na twarzach współrozmówców pojawia się szok, no bo jak to takie niewyjściowe zwierze i w ogóle. A ja spokojnie ciągnę dalej (no dobra trochę przesadzam i skracam rozmowę, bo czasem ktoś mi przerywał) - w dotyku jest taki jakby nie miał kości, a futerko ma jak pluszowa zabawka. Do tego można go przytulać, całować mu brzunia, ściskać. W zasadzie to mówimy na niego teraz najczęściej Mała Biała Beza, bo ją bardziej przypomina - wyciągam przed siebie ręce z jedną smugą zadrapania i to taką bardzo starą - no i nie drapie, to powstało w zabawie, ale Quazi robi wszystko żeby nie udrapać człowieka. U weterynarzy jest nawet grzeczny i chociaż gada im różne straszne rzeczy czego im życzy i o tym jak wyglądają to nie drapie - widzę pogłębiający się szok, więc opowiadam o sytuacjach z jedzeniem i o uczcie w poczekalni wśród zgrai rozszczekanych psów, o jeździe transporterkiem z brzuchem do góry i miauku. Wreszcie kończę - on jest na prawdę słodki tylko jest odrobinę nienormalny - tutaj się uśmiecham, wszyscy do tej pory nawet nie słuchający wlepiają we mnie wzrok - no wiecie brak mu piątej klepki ale za to można z nim świetnie pogadać na wszelkie tematy. Czasem on sam zagaja rozmowę - i tak pomimo braku kota ludojada zostałam wciągnięta w tok rozmowy i mogłam się dzielić różnymi opowieściami na temat kota. No i powiem Wam, że wolę te moje nudnołagodne niż kocioludojadzkie ;)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 23, 2008 8:54

:lol:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Śro lip 23, 2008 11:51

:lol:

ale byłam twarda i nie powiedziałam, że ja też nie mam piątek klepki! ;) Swoją drogą ostatnio się tak mocno zastanawiałam nad tym, że Qua przestał ze mną gadać. On teraz mówi ale tak w przestrzeń, żeby sobie pogadać. No a dzisiaj Quazulka wylegiwał się w promieniu słońca na balkonie. Jak mnie zobaczył zrobił minę a`la aniołek i mówi "mrraau" i możecie mi nie wierzyć ale to brzmiało tak jakby chciał powiedzieć "zobacz jak mi tutaj jest fajnie", no to mówię mu, że widzę i sobie pogadaliśmy. Chłopak przekonał mnie, żebym go jeszcze pogładziła... myślałam, że już tam zostanie ale jak poszłam słać łóżko to wiecie... polowanie natychmiast się rozpoczęło ;)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 23, 2008 19:07

Qua sobie grabi ]:-> niedługo się wyda co, jak i jak strasznie on ściemnia! Ale robi to na własne życzenie :roll: Miseczka kocia oczywiście pełna ale Qua wszystkich prowadzi i zbolałym głosem opowiada jaki to u niego jest przeraźliwie pusty brzunio. Co prawda opowieści są snute niezwykle energicznym tonem ale wiadomo jak jest, ogromny głód może powodować przypływ niezwykłych sił. No w każdym bądź razie u Qua powoduje. Wpierw na mnie płakał, że taki głodny, ale że jestem etatowym napełniaczem miski to wiem co i jak. Później przyszła dziewczyna mojego brata, że Gruby chyba nie wiedział jak ją odciągnąć od Mikiego to też na metodę na głoda wpadł. Paulina idzie za kotem, kot jęczy z głodu przeraźliwie, Miki się wścieka, że Gruby ma mu do pokoju nie wchodzić. Gruby mu do pokoju nie wchodzi tylko ciągnie Paulinę za sobą cały rozpływając się w opowieści o wielkim głodzie kocim. No to Paulina idzie za nim aż staje przed pełną miską, no cóż świat Qua wygląda inaczej, bo chodził wokół jej nóg prosząc by mu nasypała :roll:

Dzisiaj też była samowolna wycieczka na klatkę schodową. Mając kota w głębokim poważaniu na spokojnie kończyłam myć talerz. Miki powiedział, że po niego zejdzie. Po chwili wrócił radośnie się śmiejąc, że Gruby usłyszał jak ktoś wchodzi do klatki i zaczął w tempie ekspresowym zwiewać do domu tak, że nawet nie dało się go złapać.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 23, 2008 21:40

No to zaszokowałaś wszystkich opowieścią o niezwykłym kotecku. A co, niech wiedzą jaki cud u Ciebie mieszka :D

A te prowadzki do michy wieczorową porą znamy, znamy... Właśnie niedawno taką odbyłam, do wzgardzonych chrupek dosypałam jeszcze garstkę, zamieszałam palcem i ...stał się cud - koteczek raczył spałaszować :wink:

Życzymy dobrej nocki - nie zapomnij o poduszeczce dla Quazunia :wink:
Obrazek Klara, Tosia i Pingwin fotostory--->zapraszamy :)
Maciuniu ['] Pompuś [']

olusiak81

 
Posty: 1114
Od: Śro sie 15, 2007 18:14
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro lip 23, 2008 22:00

Malati pisze:Qua sobie grabi ]:-> niedługo się wyda co, jak i jak strasznie on ściemnia! Ale robi to na własne życzenie :roll: Miseczka kocia oczywiście pełna ale Qua wszystkich prowadzi i zbolałym głosem opowiada jaki to u niego jest przeraźliwie pusty brzunio. Co prawda opowieści są snute niezwykle energicznym tonem ale wiadomo jak jest, ogromny głód może powodować przypływ niezwykłych sił.

On za dobrze z Tobą ma, Malati :twisted:
Żarełko sypać dwa razy dziennie na komendę, po 10 minutach zabierać i od razu nauczy się szanować ;)

(mówi ta, co jej koty mniej-więcej dwie godziny przed własciwa porą wystawiania mich demolują dom i mordują się w próbach zwrócenia na siebie uwagi - zazwyczaj osiągając cel :roll: )

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Śro lip 23, 2008 22:16

Uschi pisze:On za dobrze z Tobą ma, Malati :twisted:
Żarełko sypać dwa razy dziennie na komendę, po 10 minutach zabierać i od razu nauczy się szanować ;)



Ushi :oops: ja jestem przypadkiem beznadziejnym, nie potrafię Qua ograniczać w jedzeniu. Tak sobie tłumaczę, że przecież wszyscy dietetycy mówią, że zdrowiej jest jak się je mało a często... moje psie baby też dwa razy dziennie dostają jeść. No i nie zgadniecie kto im kostki cielęce przynosi, suszone łapki kurze, niezbędne smakołyki do czyszczenia zębów :oops: ale one też rzadziej jeść dostają, bo mniej się upominają no a Qua... to mnie przerasta. Normalnie jak przeczytałam o 2 miskach dziennie i to na komendę to aż jak jakiś żandarm się poczułam. Nie byłabym w stanie i to niestety piszę poważnie :oops:


Olusiak u mnie wystarczy zamieszanie palcem. Toż to nie od dzisiaj wiadomo, że palce mają magiczne właściwości, a dodatkowo skoro nie usycha od dotyku z niegodnym jedzeniem to znaczy, że jęzorek też nie uschnie.

Co do podusi to w zasadzie ten tego, no obie już czekają na Qua, pościel świeża pachnąca, Królewicz już zaległ wielce z siebie zadowolony. A dzisiaj ma dzień miziaka, gdzie nie przysiądę (tylko nie koło biurka) to przychodzi do mnie i pakuje się na kolana. Ja własnego kota nie poznaję, może ktoś go podmienił? I niestety albo stety przez to moje maltretowanie.. bo ja mam taki zwyczaj, że jak go gładzę to tak jakoś przewalam na plecy i brzunia gładzę (jak gdzieś leży ale nie u mnie na kolanach), że teraz Qua sam to robi. A jak tylko podchodzę to zaczyna mruczeć i tak cichutko gadać :roll: normalnie jakby nikt mu nie okazywał zainteresowania przez przynajmniej kilka lat.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lip 24, 2008 9:21

8O


Wprowadzę na Qua jakieś embargo. Kot mi do reszty zgłupiał i nie wiem jak sobie z tym poradzić. Oczywiście poranne biegi, krzyki to teraz już norma. Szkoda, że nie może być jakichś innych norm. Co dziwne dzisiaj udało mi się go na długo s pokoju pozbyć, co mnie trochę dziwiło. Kiedy mnie obudził krzykami pod drzwiami pokoju (ja zamykam pokój, bo mam w takim durnowatym miejscu) udawałam, że wcale mnie nie obudził. Wiecie taka sprytna postanowiłam kociątko wziąć na przetrzymanie. Po piątej minucie wielce żałosnych krzyków okazało się, że to ja wzięta zostałam na przetrzymanie a zadowolony królewicz wbiegł do pokoju. Okazało się, że czas kiedy był cicho spędził u mojego brata w pokoju biegając pod jego nowym łóżkiem :twisted: podobno szaleństwa się działy...

A tak to koteczek jest słodki i uroczy. To jest też chyba ten powód dla którego wszystko mu wolno. Ja wiem, że tak być nie powinno ale przez to, że on jest grzeczny to nie ma szlabanów prawie na nic ;/ A teraz to się mści i mści, i mści.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lip 24, 2008 17:21

Malati pisze:A tak to koteczek jest słodki i uroczy. To jest też chyba ten powód dla którego wszystko mu wolno. Ja wiem, że tak być nie powinno...

Na szczęście nie dajesz wiary tym oczywistym przesądom :twisted:
Jak ktoś jest słodki i uroczy to musowo wszystko wolno!
A pomnóż tę "słodkość i uroczość" razy cztery (to ja :D) to Ci, ani chybi, wyjdzie czterokrotnie więcej przyzwolenia na "WolnoNamWszystko"
Wniosek: nie masz jeszcze tak źle :mrgreen:
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: zuza i 10 gości