To jeszcze raz ja
Czas mija, Stasia ciągle z nami, jedno oczko zniknęło, a Domku ja nie było, tak nie ma...
Oczko zniknęło - w skrócie - dlatego, ze cała gałka była bardzo zdeformowana wskutek kk. Nieprawidłowy obieg płynów powodował, ze rogówka kilka razy pękła, co jest potwornie bolesne dla kota - pojawiała się przepuklina, a ostatnim razem po prostu wypadła soczewka

. Więc po tym ostatnim razie pani okulistka nie miała wątpliwości i Stasi usunięto lewe oczko (dodam, ze czekano tak długo dlatego, ze Stasia nieco na to oczko, do momentu utraty soczewki, widziała...)
I od tej chwili... Nie ten kot!
dwa dni po zabiegu nasza ciha, spokojna i zrównoważona Stasia dostała wścieku, który trwa do dziś

- biega po ścianach, wariuje, nie może usiedzieć w miejscu, gania zabawki, bije się z kapciami, podgryza dorosłe koty, wspina się po półkach (nawet takich bardzo wysokich)... Teraz dopiero widać, ile cierpień musiało przysparzać jej to nieszczęsne oko...
Wesoły, zbójowaty kociak szuka więc dalej domu... Jej wątek jest w moim podpisie, a zaraz postaram się uszczęśliwić czytaczy jakimiś zdjęciami (mamy nawet takie pozabiegowe, choć sierść naokoło oka jeszcze nie odrosła i Stasia wygląda jak pirat

)
Tak było niedługo po zabiegu:
Kot wspinaczkowy
Kochamy legowisko
Aha. Zapomniałam dodac, że moim zdaniem Stasia stosuje echolokację - jak nietoperze. Od operacji zrobiła się niezwykle wymowna - szczególnie kiedy usiłouje wleźć w jakieś nowe miejsce albo przeleźć na kolejną półkę na ścianie. Ale żaden wet nie potwierdza mojej teorii
