U nas była tymczasowa Stasia.
Jej historia zaczęła się
TU
Trafiła do nas już z bardzo zaawansowanymi zmianami po kk na obu oczkach - po wrzodach zrobił się tam tzw symblefaron - pozrastały się trzecie powieki z gałkami. Na jedno oczko Stasia nie widziała nic, na drugie nieco zapewnej - jakieś kształty, na pewno światło. Niestety, to oko właśnie zaczęło pękać - rogówka nie wytrzymywała ciśnienia, byle brykanie z bratem w zabawie kończyło się przepukliną, wielkim bólem, wielodniowym zaleczaniem. Kiedy oko pękło tak, że wypadła z niego soczewka, okulistka zadecydowała o jego usunięciu - bo o widzeniu nie było już mowy.
Teraz Stasia jest całkiem niewidomym kotem bez jednej gałki ocznej. Trafił się jej Cudowny Dom, gdzie jest kochana do szaleństwa i rozpieszczana - to
TU
Jest niezwykle ciekawskim, odważnym stworzeniem. Mimo swojego kalectwa z zaciekawieniem eksploruje nowe miejsca, ma znakomitą pamięć i genialną orientację w przestrzeni. W naszym domu nie stanowiły dla niej problemu nawet najwyższe półki kociego raju czy parapet... Uwielbia zabawę, dobre towarzystwo i przestrzeń

- a także zabawy w wannie (czemu - nie mam pojęcia

). Zadziwia każdego, kto nie miał do czynienia z niewidomym kotem. Jest naprawdę cudowna.
Zapomniałam dodać, że usunięcie chorego oka przyniosło temu biednemu zwierzakowi ogromną ulgę - spokojny, cichy, posypiający w swoim kąciku kociak zmienił się w wulkan energii
