dziękuję, znalazłam nr do osset na podanym wątku
Ja wierzę, że dziewczyny chcą jak najlepiej, ale ja zaczynam chyba cierpieć na jakąś paranoję jeśli chodzi o wiarę w diagnozy wetów... Czasem 2 powie nie, a trzeci tak...
Żle się stało, że na mnie trafiło...kiedyś pisałam, że raz musiałam uśpić kota (nie był smiertelnie chory) - i teraz obiecałam sobie, że będę walczyć o każde kocie zycie... nawet, jeśli szanse są małe.... chcę próbować... raz przegrałam na forum - za późno zadzwoniłam do kliniki.... Dla mnie usypianie zwierząt to jak usypianie ludzi... nie ukrywam, że spanikowałm, jak przeczytałam wątek... jeśli to jest kwestia kosztów, to naprawdę nie jest to wazne.... czytał wątek o kociakach z Łodzi, które uśpiono, bo nie było srodków na leczenie .... ja rozumiem dziewczyny, nie miały wyjścia, ale ja naprawdę potrafię być uparta i zdesperowana i nie poddaję się łatwo... jeśli mały miałby nawet trochę pocierpieć, żeby potem było dobrze, to .... wybaczcie... dla mnie uśpienie to ostateczność - kiedy już nie ma naprawdę szans, kiedy zwierzę się męczy.... kiedy medycyna jest bez sznas....