Wczoraj miałam objawienie w pokoju. Niestety słabość mojego aparatu i zdolności zdjęciowych tylko w zarysie uchwyciła chwałę owego cudu. Zostałam nawiedzona przez kociego bożka, który przyjmując pozę figurki zamarł w czasie polowania na złego demona w postaci muchy
malwina tak całkiem poważnie to pani wet, jeszcze jak chodziliśmy na Białobrzeską sie zaniepokoiła i zwróciła mi uwagę na barwę nochalka. To było bardzo dawno temu, ja sama bym nawet tego nie zauważyła gdyby nie ona. Czym martwić tak poważnie to (chyba) się nie mamy. Jednak po tych wszystkich straszeniach o tym, że powinnam pomyśleć o posłaniu Qua za tęczowy most, po tej nieprzespanej nocy z kotem na brzuchu po prostu się boję, żeby to wszystko nie wróciło i żeby wyłapać wszystkie oznaki choroby. Nie jest tak, że w rzeczywistości to jest jakaś panika, Qua pana weta naszego widział ostatnio w kwietniu, im mniej wetów tym lepiej. To jest troszkę tak, że ja na jakieś dolegliwości zwracam uwagę, piszę na forum ale Qua nie odczuwa jakiś negatywnych skutków mojego hmm zainteresowania. To trudno opisać ale on miał na prawdę fatalną odporność. Teraz są zmiany, które wygaja. No i troszkę się wygłupiam z tymi chorobami ale o czymś pisać "muszę", a że Qua to nudziarz to co ja mogę? Jakieś niezwykłe wydarzenia z jego zdrowiem poopisywać co najwyżej.
Wiem, wiem, że robię za panikarę ale jeśli czymś miałabym się martwić to prawym oczkiem. U mnie i u Qua ta prawa strona jakaś nieszczęśliwa jest tzn. może nie tyle nieszczęśliwa co mniej szczęśliwa i jak jest źle to na prawo. O ile oczko lewe jest zdrowe, piękne, teraz też już nie ropiejące (taką ropą z krewką) to prawe jeszcze troszkę się fafluni. Dodatkowo jest zaognione (taka śluzówka jest lekko czerwieńsza), wczoraj mu okropnie łzawiło a dodatkowo częściej je mruży. Spojówka nie do końca odzyskała swój dawny kształt tzn. mam wrażenie, że w jednej części tak opada w dół tzn. tak jest wrażenie dlatego, że nie umiem tego nazwać. Nawet futerko ma tam zupełnie inne niż w pięknej stronie lewej. Jest takie jakby w pełni nie odrosło. To oczko zawsze było gorsze tzn. bardziej chore niestety zdjęcia tego nie chwytają. Tak piszę też bo może ktoś miał podobne doświadczenia i wie czy jakoś można pomóc? Nie bójcie się doktora Garncarza nie będę angażować... chwilowo. Poza tym też wypisuję tutaj, bo może ktoś zauważy coś niepokojącego i wtedy będę wiedziała, że na pewno do weta iść trzeba. Zdjęcia tego nie pokazują tak chciałam Wam pokazać, żebyście nie myślały, że wymyślam ale coś kiepsko mi to wyszło:
ta rysa pod oczkiem to właśnie ta "inna sierść".... ech
No ale dość o zdrowiu.. chciałam napisać coś wielce odkrywczego ale już zapomniałam co. Może to i lepiej jak sobie przypomnę będę miała o czym jutro w pracy donosić. Na razie podzielę się zdjęciami z porannego szaleństwa:
Bo my oboje z Qua jesteśmy leniuszkami, chociaż dzisiaj kociak mi dokazuje tak, że ho ho
Zdjęcia generalnie średnio udane, bo słabość sprzętu i ruchliwość modela nie szły w parze. Co znaleźć można na kobiecym biurku:
Straszliwy potwór, treść dość drastyczna uchwycony wyraziście został tylko jeden z fragmentów potwora. Ze względu na drastyczność sytuacji nie zamieszczam miniatury tylko bezpośredniego linka. Trzeba przyjrzeć się uważniej, żeby ujrzeć to:
http://img112.imageshack.us/img112/1277/imgp0328jo8.jpg