
To my jesteśmy bezradni wobec losu, jaki na niego czeka. Rudy nie podziela naszych zmartwień. On chce najzwyczajniej w świecie żyć. Chce mieć swój kącik, swojego dużego. Choćby tymczasowy azyl, w którym dojdzie do siebie i będzie mógł kontynuować leczenie.
Pomóż nam znaleźć dla niego bezpieczne schronienie... Prosimy o wiele... wiemy... Ale może wśród tysięcy internetowych oczu, wypatrzą go właśnie te jedne, jedyne, które nie odwrócą się od niego.

Rudy, bezdomny kot z FIV, rozpaczliwie szuka schronienia - tak zaczął się mail od osoby, która ostatnie tygodnie poświęciła bezdomnemu kotu. Poniżej znajdziecie całą historię Rudego z opisem jego choroby. W wypadku jakichkolwiek pytań odnośnie choroby Rudego, jego planów leczenia i wszystkich możliwych znaków zapytania - prosimy o kontakt: kot-rudy@wp.pl , patyczaki@wp.pl
"Rudy, to piękny rudo-biały półdługowłosy kot z agrestowozielonymi oczami. Może mieć 4-8 lat, bardzo trudno ocenić wiek bezdomnego zwierzęcia, które przez większość życia cierpiało głód i wegetowało w strasznych warunkach. Jego historia jest bardzo smutna. Znaleźliśmy go leżącego w krzakach na warszawskim Mokotowie. Wyglądał, jakby umierał, był bardzo wychudzony i obolały. Ludzie mijali go bez słowa, jakby był niewidzialny. W następnych dniach poweselał - je, nie wymiotuje, załatwia się do kuwety. Nadstawia głowę do głaskania i cicho mruczy, lubi przytulać się do twarzy pyszczkiem (grzbiet trochę go boli).

Niestety, badania krwi wykazały mocznicę i FIV - koci zespół nabytej nieodporności, czyli chorobę, na którą nie zapadają ludzie ani inne zwierzęta poza kotami. Zarażenie kota przez innego kota może nastąpić poprzez krew, czyli przez pogryzienie (i nie jest wcale takie proste!). Wirus ginie zaraz po wydostaniu się z organizmu kota, więc nie można np. przenieść go na ubraniu, butach, sierści itd. Tak czy inaczej, Rudy powinien znaleźć dom, gdzie będzie odizolowany od zdrowych kotów (np. przebywać w innej części domu, jeśli ktoś ma taką możliwość). Ale uwaga: może mieszkać w jednym pomieszczeniu z innym kotem, który jest już chory na FIV!. Taki dom przede wszystkim pragnęlibyśmy mu znaleźć, choć będziemy wdzięczni za każdy. Może też mieszkać w domu bez kotów albo w domu, gdzie są psy. U weterynarza reaguje na psy bardzo spokojnie.
My mieszkamy w małym wynajmowanym mieszkaniu, gdzie nie ma możliwości oddzielenia Rudego od naszych własnych kotów (sytuacja jest tego rodzaju, że i jeden z naszych kotów jest tam "nielegalnie"). Z tego powodu od dłuższego czasu Rudy tuła się po różnych miejscach - i jesteśmy zrozpaczeni, bo kończą nam się już pomysły. Wszystkie te miejsca są tylko "na chwilę". Teraz jest to kawalerka naszego znajomego, który na kilka dni wyjechał. On także ją wynajmuje, a właściciel kategorycznie nie zgadza się na kota. Co gorsza, ma klucze i w każdej chwili może tu zrobić "nalot" i np. wygonić kota.
Ja i mój narzeczony na zmianę przyjeżdżamy do Rudego z innej dzielnicy. Jesteśmy wykończeni życiem na dwa domy. Dzień wygląda tak, że rano, po nakarmieniu naszych kotów, przyjeżdżam do Rudego, potem po pracy mój narzeczony karmi nasze koty i zmienia mnie, przyjeżdżając na moje miejsce. Ja wtedy jadę się przespać do domu - choć lęk o przyszłość kota nie bardzo na to pozwala.
Rudy JEST JUŻ wykastrowany. zawsze załatwia się do kuwety i NIGDY nie znaczy terenu. Jego mocz jest bezwonny, co cechuje koty z chorobami nerek. Schronisko oznaczałoby dla niego śmierć, w azylach dla kotów go nie chcą, bo nie jest wykastrowany, a poza tym chory kot nie ma tam szans przetrwania.

Przed Rudym mogą być miesiące albo lata życia. Być może nie więcej niż rok, a może o wiele mniej. Bardzo potrzebuje spokoju i odpoczynku.
W jednym z azylów powiedziano nam uczciwie, że bardziej humanitarnie niż oddawać go do schroniska będzie go uśpić, mimo że lekarze nie widzą wskazań do eutanazji. Po prostu w azylu byłby skazany na powolną śmierć. "Jeśli nie znajdzie się dla niego prywatny dom, lepiej będzie się na to zdecydować" - usłyszeliśmy.
Jesteśmy zrozpaczeni i załamani tym, że nikt go nie chce, i że w tym kraju usypia się zwierzęta nie z powodów medycznych, tylko dlatego, że nie mogą znaleźć domu. Nie wiemy, co mamy robić, błagamy o pomoc dla Rudego. Jeśli znajdzie się wspaniały, cudowny człowiek, który da mu u siebie kącik, będziemy płacić za jedzenie i leczenie Rudego, a także pomagać we wszystkim, co dotyczy opieki nad nim. Jeśli zechce go przygarnąć osoba, która ma już kota z FIV, możemy pomagać także w leczeniu jej kota. Nie jesteśmy zamożnymi ludźmi, ale nigdy nie było, nie jest i nie będzie nam żal pieniędzy na ratowanie życia zwierząt.
Patrząc na to całe cierpienie, można zwątpić w sens i cel życia. A przecież ratujemy życie Rudego ze wszystkich sił i wierzymy w sens tego ratowania niezachwianie. Prosimy, pomóż nam. Weź Rudego do domu. W ten sposób - ratując zwierzęta - możemy pokazać, że jednak nie żyjemy po nic. I że one także nie żyją po nic.

Prosimy, pomóż. To śliczny, dobry, mądry kot. Nie chcemy go usypiać. Pierwszy lekarz, który go badał, potraktował go jak kupkę śmieci. Teraz jeździmy z nim do wspaniałej pani doktor - Adriany Uznańskiej - do lecznicy na ulicy Białobrzeskiej.
Wiem, czym jest opieka nad chorym kotem. Miałam kota, który dwa lata temu umarł na białaczkę. Żył szczęśliwie osiem lat. Świadomość, że mam nieuleczalnie chorego kota, który jednak jest szczęśliwy i bezpieczny, dawała mi ogromną siłę i satysfakcję.
Zrób to samo dla Rudego. Proszę. Jeśli się zdecydujesz, we wszystkim Ci pomożemy. Nie będziesz z tym sam.
Oto szczegółowe badania Rudego:
Rudy ma FIV (to nie jest choroba sama w sobie; ona tylko powoduje, że kot łatwiej zapada na wszystkie infekcje - z FIV kot teoretycznie może żyć długie lata). Gorsza jest mocznica: w tym momencie ma wysoką kreatyninę (4,2) i mocznik (324). USG wykazało, że nie ma żadnych nowotworów. W tej chwili jest leczony interferonem i czuje się naprawdę dobrze jak na kota z mocznicą - je, pije, załatwia się, interesuje się światem, lubi leżeć na słońcu. Oczywiście dużo śpi, ale nie jest osowiały. Ma nadżerki w pyszczku i ułamany jeden kieł - to efekty życia na dworze. Morfologię ma dość dobrą, dobre są wyniki hormonu tarczycy i wiele innych parametrów. Jego problem to kreatynina i mocznik - obecnie dwa razy w tygodniu ma kroplówkę, którą możemy nawet robić mu sami (nauczyliśmy się przy Rudym) w domu osoby, która go przygarnie. Je karmę dla "nerkowców", Trovet i Renal, którą też możemy mu kupować.
Prosimy, daj mu szansę. Nie mamy pojęcia, co robić. Nie wiemy, jak długo będzie mógł być w tym pustym mieszkaniu. Może tylko kilka dni. Czy banalny brak miejsca dla zmęczonego życiem zwierzęcia ma sprawić, że zostanie uśpione????? Prosimy zwłaszcza osoby, które mają już kota z FIV i mogłyby znaleźć malutki kącik dla Rudego - odezwijcie się, pomóżmy razem Twojemu kotu i Rudemu.

Zadzwoń do nas lub napisz, jeśli możesz pomóc. Rudy jest w Warszawie, ale możemy go przewieźć także do innego miasta, choć ze względu na jego zdrowie (i nasz wkład w opiekę nad nim) lepiej byłoby, aby znalazł dom gdzieś niedaleko. Prosimy, uratuj go. On chce żyć, widzimy to, kiedy "miłośnie" patrzy nam w oczy albo ugniata z zadowolenia swoją wycieraczkę, na której leży w plamie słońca. Podarujmy mu jeszcze trochę czasu na Ziemi. Oto nasz mail i numery telefonów: 605 145 559 lub 501 361 041, kot-rudy@wp.pl
Joanna"
Błagam w imieniu Joasi i Rudego - pomóżcie. Jeśli tylko możecie... jeśli tylko zobaczycie to wołanie o pomoc wśród tysięcy podobnych
