No, ja też odniosłam wrażenie, że nie jest tak źle, jak mogło być. Wet twierdził, że większość tego, co się porobiło, to ze złego odżywiania. Tak to zrozumiałam. Ma dostawać dobre jedzonko i witaminy, tabletki (ff, zapomniałam jakie, i tak bym ich nie zdołała mu podać) i to coś przeciwzapalnego w płynie do pysia. Sorry, mam dziurawą pamięć i trochę mi się dziś mieszają koty

- tu Boruszek, tu Mefiś, a tu Cipiór. W każdym razie na zdjęciu kręgosłupa było widać kilka kręgów, które nie są ukształtowane prawidłowo i mogą w przyszłości powodować problemy. Była też mowa o śródstopiu, którego niestety nie objęły zdjęcia RTG. I w ogóle trzeba uważać, bo kosteczki niezbyt mocne i łatwe do uszkodzenia.
Awantura z powodu zastrzyku była okropna, musiało go rzeczywiście porządnie boleć - rozpaczliwy wrzask, zęby i pazury po całej kociej powierzchni, lała się krew, sioośki i jodyna. Kociuś bardzo się zdenerwował, Katy została podrapana, a ja tylko nakłuta ząbkiem jak szpileczka.
Na razie maluch nadal zostaje u Katy, ona go najlepiej leczy. Co będzie dalej, to się okaże.