Byłam dziś z Maczka, wygłaskałam i wybawiłam (sznureczek z kulka na końcu - the best!). Jest w trakcie drugiej serii intornu, jenocześnie mamy przerwe w antybiotyku - wetka chce sprawdzić, jak bez niego będzie z pyszczkiem. O ile mogę wierzyć ważeniu wiercącego się kota, to co tydzień mamy mały przyrost wagi (10dkg mniej więcej), po sylwetce jeszcze nie widać;) Generalnie zdrowotnie nie wygląda źle, ustabilizował się nam Maczek na poziomie 'bez rewelacji', z minimalną poprawą.
Martwię się domem, którego nie ma. Znajmomi delikatnie dają do zrozumienia, ze juz czas. A i ja bym chciała, żeby miał Maczko Kogoś naparwdę własnego. Jest weekend, więc przysiądę do poszukiwań. To idealny kot do pojedynczego i niewychodzącego zakocenia... (póki drugi test nie wyjdzie negatywny
