Wow to Ci Sreberko kradziej. Prawie jak sroczka! Może przejął z imienia koleżanki jakieś hmm upodobania.
A Qua mi się rozchorował okropnie tzn. nie są te stany jakie były wcześniej, że nie może jeść, z oczu strasznie cieknie zalepiając je i tak samo z noska. Niestety wyraźnie znowu dokuczają mu zęby co też przenosi się na oczka i nochalek. Homeopatia dalej pomaga, po podaniu kilka godzin widać znaczną poprawę, po kolejnych kilku pogorszenie i tak ciągle... dziwnie jakoś. Jak się nie wyleczy do mojego wyjazdu to będę się chyba przez cały czas stresować, zresztą już się stresuje czy nie pomyśli, że go zostawiłam.
Wśród wielu naszych zwyczajów wypracowaliśmy sobie nowy związany z zasypianiem. Qua biega, skacze ja już idę spać, wtedy najczęściej wskakuje na kołdrę (chyba, że już tam jest co też się zdarza) i sobie podsypia. Jak idę spać to kładę się na jego podusi i czekam aż przyjdzie. Zazwyczaj po chwili słyszę słodkie mrrau i widzę niemal uśmiechnięty koci pyszczek, który pojawia się nad moją twarzą, tryka mnie noskiem i czeka. Robimy roszadę, on na poduchę ja na jaśka i zasypiamy. Czasami Qua potrzebuje się we mnie wtulić, czasami schodzi po chwili, różnie to jest. Ale zwyczaj nowy powstał.