Quazimodo-w krainie niebieskiego kocyka. Zaklinamy los!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 22, 2008 17:43

Musisz go teraz w Cocolino wyprać :lol:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Śro kwi 23, 2008 12:16

Marcia przyznaj się chcesz żeby Qua mnie w pełni znienawidził? I powiem, że dzisiaj widzę lekką poprawę w tym wypadaniu włosów tzn. pogorszenie eee no w sensie, że ta ciupka, którą wczoraj wycofałam zrobiła różnicę, że mniej ich wypada.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro kwi 23, 2008 20:19

No, dotarłam wreszcie! Gratuluję serdecznie drugiej setki wątku! Nie było to z resztą specjalnie trudne, bo przecież jest o niezwykłym Kocie i jego Opiekunce/Pokornej Słudze (niepotrzebne skreślić) :wink: No i naprawdę sporo osób go czyta!

Nadrobiłam zaległości, już wiem wszystko i mogę tylko napisać, że Qua jest uroczy i wybaczam mu nawet zabieranie Ci poduszki. Łączę się w problemie okłaczenia - u mnie to jest prawdziwy bój, a kudły widać wszędzie i na wszystkim, boć to przecie i białe i czarne. Po wyczesaniu też widzę minimalną poprawę :wink:
Obrazek Klara, Tosia i Pingwin fotostory--->zapraszamy :)
Maciuniu ['] Pompuś [']

olusiak81

 
Posty: 1114
Od: Śro sie 15, 2007 18:14
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw kwi 24, 2008 6:34

Oczywiście, że po wyczesaniu jest poprawa :lol:

Mamy na sobie kłaki po tym wyczesaniu (a Malati ma Quaki :lol: ), które dostay się na nas w kontrolowany sposób (pt. "sam się prosisz"), a nie bez naszej wiedzy i woli. To po prostu napawa optymizmem.

W końcu: "kłak kontrolowany to kłak kontrolowany", a nie jakiś tam dezerter :evil:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pt kwi 25, 2008 23:14

olusiak81 ta setka świadczy o naszej (mojej i Qua) gadatliwości. My po prostu lubimy sobie poopowiadać.

Dziewczyny ja zrobiłam obserwacje... i stwierdzam jedno. Koty są nieczesalne... zwyczajnie i po prostu, można koty czesać, czesać, czesać a z nich włosy i tak dalej będą wypadać. Chociaż poprawa jest jak to pisała olusiak minimalna... ale przecież jest. To taka syzyfowa praca dostępna dla śmiertelników, żeby mogli męk piekielnych zaznać.

I Qua się na mnie obraził. Ostatnio jakoś mniej czasu mam tzn. no faktycznie jakoś w tym tygodniu zabalowałam i dnie spędzałam, a to u lekarzy, a to w jakichś urzędach, a to na konferencjach, a wieczory no ten tego... wieczorami piłam... tzn. spotykałam się ze znajomymi. Wczoraj Qua ostentacyjnie mnie ignorował. Oczywiście na tyle ostentacyjnie żebym na pewno to zobaczyła. Czyli zachodził mi drogę nie patrząc na mnie i idąc z dumnie wypiętym ku górze ogonem, nie odzywał się jak do niego kiciałam.. to trochę dziwne jak kot mi nie miaukoli. Jaka cisza i spokój. No ale w końcu stwierdziłam, że nie mogę być takim potworem i go przeprosiłam, wycałowałam, spędziłam godzinę na bieganiu, skakaniu, gadaniu, zabawie na łóżku. Tzn ja byłam na ziemi a Quazi z miną Czyngis Hana na łóżku skakał i szalał. A jak nie mina Czyngis Hana to przynajmniej Attyli wodza Hunów. Co prawda portreciści źle te postacie przedstawiają zapominając o wypadającym z ich ust języku, ale Qua doskonale to pamiętał i stosował wytrwale i z niezwykłym oddaniem... no i okazał więcej szczęście i mi wybaczył. Co prawda rano chyba miał problemy z ustaleniem czy wybaczył czy nie i po tym jak obudził mnie o 6stej rano, zjadł, pomiaukolił, a ja po chamsku (bądźmy szczerzy i nie bójmy się użyć tego słowa) poszłam spać dalej to przypomniał sobie (wiecie mała głowa wspomnienia się mylą), że jest jednak obrażony i obudził mnie jeszcze raz żeby wyjść z pokoju... niestety nie wiem czy budził mnie jeszcze raz żeby wejść, bo zasnęłam. Jak się obudziłam drania nie było... ale udało mi się go przekupić ponownie. Teraz wyszaleliśmy się (ekhm) i idziemy spać sobie.

Niestety w mordce znowu gorzej i teraz na prawdę się boję, zwłaszcza jak spoglądam na bilet do Lwiwa, gdzie jak byk jest napisane, że wybywam 6 maja, a wracam 4 czerwca. Przecież ja się zapłaczę bez tej Małej Białej Bezy, a dodatkowo to kto mi będzie poduszkę zabierać? No i martwi mnie ta mordka, bo... no bo jest wiele powodów i boję się, żeby nawrotu jakiegoś nie było zwłaszcza jak wyjadę. Mama i Miki no nie są tak czujni jak ja, a Qua to co się dzieje wyraźnie przeszkadza. Łamię się, czy może jednak nie podawać mu jakiegoś antybiotyku ;/

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 26, 2008 7:48

No to trochę jeszcze niewyspana jestem tzn. próbuję się obudzić. Qua też po 3 minutach aktywności skończyły się baterie to spędzamy sobie leniwie sobotnie popołudnie. No i coś mi się przypomniało, zacznę w miarę chronologicznie.

Wczoraj jak wróciłam do domu, oczywiście od razu wyleciały suki dając mi dziesiątki całusów. Po chwili zaspany jak sto diabli (jaki on ma wtedy niesamowity wyraz pysia, trochę jak lunatyk wygląda) z mojego pokoju krok po kroku wynurzył się Gruby. Spojrzał na mnie, na suki i oburzony podszedł do mnie domagając się żebym teraz jego gładziła. Pan każe, sługa wykonuje zastanawiając się dlaczego ludzie nie mają dwóch par rąk. To by było zdecydowanie lepsze rozwiązanie. No ale nie mają wiec robię dziwne sztuczki magiczki, Qua w tym czasie się rozbudza to i sobie idziemy do pokoju mamy. Wpierw ja a wokół mnie 3 bestie ( powinnam wystąpić w jakimś cyrku ). Bestie się rozdzieliły, jedna pobiegła po różowego jeżyka i zaczęła wydawać nim odgłosy, druga położyła się na podusi wyglądając groźnie.. a 3cia bestia .. no tu pojawia się problem. Trzecia bestia ma Małą głowę i jej decyzje są szokujące, ta bestia się położyła i czekała aż ją coś zaatakuje... no to zaatakowało. W tej samej chwili usłyszałam też od TŻta mamy, że myślał, że Qua jest chory bo w ogóle go dzisiaj jeszcze nie widział.... chory to by Qua był gdyby nie poczekał aż wrócę, żeby to mnie męczyć :roll:

A tak dalej to już sennie. Obudziłam się w nocy i przerażona patrzę na poduszce Qua leżę, a koteńka nigdzie nie ma. Szybkie spojrzenie po pokoju, "kici kici" w eter poszło, zaraz za nim "Stary Gargamelu dawaj znaka", a tam nic. Nagle ułożenie mojego ciała przykuło moją uwagę, bo leżałam wybitnie wygodnie. Po operacji uwielbiam się skręcać, im mocniej tym lepiej. Patrzę i robię :1luvu: Quazinek z minką kociego aniołka i wcielenia słodyczy spogląda na mnie zaciekawiony o co mi chodził. Spał na kołdrze a ja byłam taka troszkę owinięta wokół niego. Oczywiście jak go wypatrzyłam to się odezwał aniołeczek. Dalej poszłam do kuchni. Niestety czasami w nocy muszę coś zjeść, no i jak wróciłam Qua (oczywiście mi towarzyszył), spogląda na swoją miskę i mówi "miaau" (w wolnym, tłumaczeniu "dawaj"). Odpowiadam mu spokojnie "nie ma jedzenia w nocy". Koteniek popatrzył na mnie, popatrzył co ja jem, Podszedł otarł się o mnie i o jedznie. Nawet odzywać się nie musiał, ale odezwał się. Takich oszczerstw nie będę przytaczać. Wstałam i magicznym sposobem złamałam kocią dietę. Po chwili Qua wcielił się w postać "rozkosznego łobuziaka". Wiecie jak to jest? Kot mrukoli na cały regulator i leży czekając najmniejszej zaczepki do zabawy.

I ogłoszenie z ostatniej chwili
W niewyjaśnionych okoliczność i nie do końca wiadomo kiedy zaginął migdałek - lewy. Uczciwego znalazce proszę o kontakt, tęskni za nim brat bliźniak prawy.

[nie stresujcie się mój migdałek nie Qua zaginął]

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie kwi 27, 2008 11:30

Qua znowu zaczyna mieć poważne problemy z zębolkami. Już od kilku dni łapkami "sięga" do pyszczka, a dzisiaj zauważyłam, że wokół mordeczki robi się ciemny nalot. Jednak pomimo tego humor Grubalkowi dopisuje przedni, leczymy na razie zachowawczo homeopatią, jak do środy nie będzie poprawy wtedy pojedziemy, żeby coś cięższego zastosować. Martwi mnie to o tyle, że ten wyjazd jest. A dzisiaj pomimo pięknej pogody większość dnia postanowiłam spędzić z Małą Białą Bezą, bo ostatnio jakoś nam to nie wychodziło. Więcej doby mnie nie było niż byłam. Wczoraj wyszłam ok. 11, wróciłam o 6 rano ;/ Jak weszłam do domu przywitała mnie niemal natychmiast rozkrzyczana mordeczka domagająca się 100% mojej uwagi i zainteresowania. Przecież nie odmówię Królewiczowi z całkiem pokręconej bajki.

A rano.. no dobra tak rano już nie było o 10.30 odwiedził nas Tata, mając jakąś sprawę do Mikiego. Oczywiście jego odwiedziny obudziły mnie ale udawałam, że tak nie jest i szczelniej zakryłam się kołdrą. W pewnej chwili słyszę pukanie do pokoju, udaję, że nic się nie dzieje. Pukanie się ponawia a za nim otwarcie drzwi (uwielbiam takich gości wrrr), zakryłam się szczelniej kołdrą w myśl zasady, że jak mnie nie widać to mnie nie ma. Tata zasadą się nie przejmuje w pewnej chwili przerwał tok wypowiedzi i słyszę "coś tu się rusza". Szybka analiza sytuacji, ja śpię tak wygodnie, że aż niewygodnie, nie muszę się wyginać, jestem stosunkowo wyprostowana. Już wiem co się rusza, ale lekko zdejmuje kołdrę z głowy i robię szybki rzut oka na to "coś". Faktycznie powierzchnia niebieskiego kocyka zaczęła falować... i tak oto Qua zdobył oddanego fana. Oczywiście zabawa na całego, bo "on tak fajnie poluje". Oczywiście przy akompaniamencie niezadowolonego mrrial było też odchylanie niebieskiego kocyka :roll: wreszcie cisza i spokój. Panowie poszli się bawić na placu zabaw (czyli w pokoju my).... jak tata poszedł uznałam, że nie ma co udawać, że nadrobię zaległości w śnie i też wstałam. Qua z miną pana i władcy leżał w kałuży słońca, a obok niego widać było zabawkę.

Przed chwilką przeczytałam o Saszce (mam go w podpisie) przeczytałam i się spłakałam patrząc na tą moją rozgadaną kotulkową mordeczkę. Poszłam też z mordulką dzisiaj na spacer. Okazało się, że drzwi od rowerowni są otwarte więc od razu Gruby tam pobiegł zadowolony gadając niczym wściekła fryga. Jak udało mi się go wywabić z tego jakże interesującego punktu i wyszliśmy na dwór, okazało się, że cudo sąsiadki (czyli niebieski kot rosyjskopodobny) spędza miłe chwile na balkonie (przywiązany smyczką, żeby nie uciekł). Cudo jak zobaczyło niezbyt cudnego nieboraka rozgadało się, że hoho. Qua spojrzał na mnie jakby chcąc się zapytać czy z tym gadającym wszystko ok. Miauknął, otarł się o mnie i wielce zainteresował się trawą rosnącą pod balkonem nieboraka. Trawa była niesamowicie ciekawa i każde źdźbełko trzeba było powąchać, ocenić. Niebieski miauczał rozpaczliwie, Qua wreszcie łaskawie odpowiedział mu, więc niebieski dalej gadolił, Qua wąchał trawkę. Nagle niebieski zamilkł. Qua spojrzał na mnie, na niego, wrócił do wąchania trawki ale tym razem gadając. Jak niebieski powrócił do mówienia Qua zamilkł zaciekawiony trawką, jak niebieski milkł Qua wydawał kilka odgłosów bez patrzenia na niebieskiego, który zaczynał miauczeć :roll: Generalnie Qua mało był zainteresowany.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie kwi 27, 2008 22:29

Czy bezzębny koteleniek może poodgryzać korzonki z gałązek, które jego Duża właśnie zasadza licząc, że wyrosną z nich kiedyś śliczne drzewokrzewy? Nie, nie może. Może za to uznać, że takie gałązki to są super do zabawy i zamiast poodgryzać może je pozdeptywać, zwłaszcza że takie oto deptanie może się odbywać w towarzystwie Dużej, która sama jedną taką gałązka macha. Trzymajcie kciuki za gałązki, które już dumnie tkwią w ziemi.

I powiem Wam, ze coraz silniej myślę o dokoceniu, oczywiście nie teraz ale po powrocie w czasie wakacji. Jednak przede mną staje tysiące pytań i wątpliwości. Prawdę powiedziawszy nie wiem czy Qua zaakceptuje innego kota tzn. to że zaakceptuje na tyle by nie było łapoczynów to na pewno, ale boję się, że taki dodatkowy kot spowoduje u niego wycofanie i dodatkowe stresy. A stresy Qua nie służą, boję się, że mógłby zacząć więcej chorować, może całkiem niesłusznie ale jak patrzę jaki to zazdrośnik jest straszliwy to dopadają mnie wątpliwości. Zwłaszcza, że jeszcze mieszkamy z psuczkami ślicznymi to towarzystwa na razie mu nie brak.... no ale co kot to kot. Poza tym jaki to miałby być kot? No myślę, że zdrowy taki około 5 lat... ale jak widzę te choruty wszystkie to zaraz mnie serce ściska i bym wzięła jakąś największą biedę... tysiące wątpliwości, którymi tak po cichu się z Wami dzielę.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 28, 2008 7:05

Malati pisze:Qua wąchał trawkę.


:lol:

No jakoś to zdanie zwróciło moją uwagę :wink:

Co do dokocenia, to tak mi się jakos wydaje, że musiaabyś wziąć zdrowego kota :roll: (Jeżeli takie istnieją wogóle :evil: :wink: ).

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pon kwi 28, 2008 8:52

Malati pisze: a zrobiłam obserwacje... i stwierdzam jedno. Koty są nieczesalne... zwyczajnie i po prostu, można koty czesać, czesać, czesać a z nich włosy i tak dalej będą wypadać. Chociaż poprawa jest jak to pisała olusiak minimalna... ale przecież jest. To taka syzyfowa praca dostępna dla śmiertelników, żeby mogli męk piekielnych zaznać.


He, he! Same złote mysli tu wpisujesz!

Tez mam nieczesalne koty:
PK - tak jak Quazi
NP - zabija mnie za każda próbe podejścia ze szczotką
BŁ - jeszcze wiecej się z niej sypie, niz bez czesania

Ucałuj Qua!
Obrazek

marcjannakape

 
Posty: 6643
Od: Pon cze 18, 2007 9:26
Lokalizacja: i znów Wrocław

Post » Pon kwi 28, 2008 12:39

Marcia na to nie wpadłam, że w tej trawce mogły być jakieś substancje no ten tego wiecie.
No i też myślę, że to musi być stosunkowo zdrowy kot. Tzn. taki bez wyraźnie widocznych chorób... z drugiej strony ja nie wiem czy będę umiała takiego kociaka wziąć jak tyle nieszczęść wokół no i jeszcze sam Qua.. na prawdę nie wiem. Dobrze, że dużo czasu mam na rozmyślania.

Marcjanna jeszcze dodatkowym bonusem przy czesaniu jest to jak kot całym ciężarem ciała zaczyna się przymilać i pod szczotkę/grzebień podchodzić. Pełne niewyczesanie wtedy powstaje.

A siedzenie z Qua w domu zmienia mu charakter tzn. staje się bardziej przyjacielski. Rano jak usiadłam do kompa wszedł mi na kolana i zainteresował się tym czym większość kotów się interesuje, a co on do tej pory ignorował - pierścionkiem leżącym na blacie. Niesamowity był jak wyciągał łapinkę i zrzucał pierścionek wielce z siebie zadowolony.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 28, 2008 14:09

Malati pisze:A Niesamowity był jak wyciągał łapinkę i zrzucał pierścionek wielce z siebie zadowolony.

A próbowałaś kotem przesunąć autko ? Takie małe, kiedyś zwane "resorakiem" ? Jak nie, polecam, przetestowaliśmy z synkiem.
Kot siedzi na biurku obserwując ptaki za oknem (genialne określenie z Miau: 'telewizja ornitologiczna') i pełen napięcia porusza po biurku ogonem. Podstawia mu się pod ten machający ogon małe autko.
Ruch ogona wprawia w ruch pojazd.
Po kilkunastu takich akcjach mieliśmy z młodym oczy pełne łez i bolały nas brzuchy ze śmiechu (cichutko się śmialiśmy, żeby maupa sobie nie poszła) ;)

Serdeczności dla Qua i całej reszty ;)
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Pon kwi 28, 2008 14:33

jesli chodzi o pierscionki to sreberko mi kiedys zniknął obrączkę i zegarek
zegarek przyniosł dwa dni pozniej w pyszczku
a obraczka się odzniknęła dzień później
:-)
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 28, 2008 18:53

BarbAnn pisze:jesli chodzi o pierscionki to sreberko mi kiedys zniknął obrączkę i zegarek
zegarek przyniosł dwa dni pozniej w pyszczku
a obraczka się odzniknęła dzień później
:-)


Zastanawiam, się, czy chcemy poznać szczególy :wink:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pon kwi 28, 2008 19:21

no coz\
sreberko jest bardzo zazdrosny o mojego tz-ta
pewnei znikniecie obraczki to byla taka demonstracja ;)
nie musze dodawac ze zegarek byl prezentem swiatecznym od tzta
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], MonikaMroz, zuza i 165 gości