Ech no i dziewczynki nie robią na razie postępów ze wględu na to, ze Tikka została wczoraj ciachnięta. Żeby jej nie stresować to trzeba było dziewczynki rozdzielić. Niestety mamy kawalerkę a w związku z tym pole manewru jest znacznie ograniczone. I tak Mała nie dała się zamknąć w kuchnio-przedpokoju do dyspozycji z łazienką - Mała koniecznie chciała być tam gdzie ja (a to sukces!). Tikka jest słaba i biedna - wszystko jej jedno, byle dali jej spokój. Rezultat był taki, ze ponieważ nie chciałam zostawić Tikki samej na noc, a nie mogłam tez pozwolić, zeby dziewczynki były razem, tak więc spałam na kafelkach w kuchni z Tikką w nogach, przy brzuchu, wszędzie, bo i tak za każdym razem robiłam jej miejsce. Dzisiaj trochę dziewczynom daję możliwości do konfrontacji, bo Tikka bardzo chciałą wejść do pokoju. Trochę posyczały, trochę pobuczały, ale już tak bardziej pro forma niż ze strachu czy prawdziwej złości

Biedna Tikka niestety ciągle chce wszędzie wskakiwać i prycha na mnie i gniewa się, ze ją powstrzymuję. Mała za to jest już totalnie wyluzowana jeśli chodzi o nas - wychodzi zza łóżka, właściwie mało tam wchodzi, zasypia na parapecie lub na narożniku, no rezydentka

Tak więc akceptacja na linii kot-człowiek załatwiona, teraz przyszła kolej na linię kot-kot, a to jeszcze zapewne potrwa...