Jak sie nazywala ta straszna choroba? Szalonych krow? Bo ja mam w domu dwie takie szalone krowy w chwili obecnej

.
Po szkole, wecie i zalatwieniu kilku innych spraw (apteka, te rzeczy) wrocilam grzecznie do domu, obejrzalam Fakty i natychmiast po nich poczulam taka chec sprzatania

. Az sie rwalam

. Musze dodac, ze lista miejsc do doglebnego wysprzatania jest dluga, liczy sobie juz rok i od czytania jej zwykle boli mnie glowa

.
Najpierw zrobilam porzadek w biblioiteczce, to jest zalozylam dodatkowa polke (czekala na to tylko 4 miesiace

), ktorej folia byla juz do nieprzytomnosci obgryziona przez Leeloo, jako ze stala sobie za jednym z kontenerkow. Koty byly malo poruszone moja praca przy regale z ksiazkami, jedynie co jakis czas ktoras probowala wskoczyc na to samo krzeslo, na ktorym stalam.
Potem przyszla pora na pawlacz, czyli szafe z suwanymi drzwiami, ktora mam w przedpokoju. Tu juz bylo ogromne zainteresowanie, bo jak powszechnie wiadomo, koty uwielbiaja wszelkie szafy, i ta nie byla wyjatkiem. Poniewaz mialam w niej totalny bajzel, nie pozwalalam zwykle kotom nawet zajrzec

a w tym domu tylko Krzysiu potrafil otwierac suwane drzwi. Krowki szczegolnie byly zafascynowane tym, ze szafa jest otwarta i mozna w srodku ja zwiedzac. A w dodatku Pancia wyjmuje na podloge tyle ciekawych rzeczy

I tyle sie dzieje

. Szal cial jednym slowem

.
Bylo polowanie na srubki, obgryzanie pedzelkow do malowania, mamlanie tych duzych pedzli do malowania mieszkania ktore byly jeszcze w folii, wyjmowanie pisakow z kubka, przegladanie sie w malym lusterku, proby zmieszczenia sie w kazdym oproznionym na chwile pudelku, wchodzenie do kosza wiklinowego, ktory dzisiaj zostal przemianowany na apteczke, i szeleszczenie tabletkami, kradzieze tabletek, skoki przez krzeslo i pance, biegi przelajowe, obwachiwanie kazdej rzeczy, wskakiwanie na puste polki, i tak dalej. Jednym slowem swietna zabawa

. Aaaa, zapomnialabym polowania na duzy worek na smieci

.
Ale prawdziwy szal rozpoczal sie, kiedy wyjelam taka papierowa torbe, w ktorej mialam pochowane stare zabawki dla kotow

. Torba z papierowymi raczkami

. Zaluje, ze nie mialam pod reka aparatu. Dwa lebki kociece, po jedym z kazdej strony

. A jakie tam skarby sie znalazly! Dwie plastikowe mocno brzeczace pileczki

, pileczka pingpongowa

i same inne halasujace przedmioty

. I jeszcze taki lancuch z papieru z Ikei, ktory sie cudnie rozrywa i tak szelesci

.
Na tym etapie postanowilam zrobic sobie przerwe (do jutra

) i cos zjesc. Zamknelam szafe pozostawiajac kocie zabawki. I krowki dostaly choroby szalonych krow

. Obydwie od pol godziny biegaja po mieszkaniu, odbijajac sie w locie od drzwi i scian i miauczac przerazliwie

. Widac, ze swietnie sie bawia. Jeszcze takiego szalu u nich nie widzialam

. Czy to znaczy, ze noc bedzie w miare spokojna?
