Chodzę do niej co dwie, trzy godziny - wciąż powtarzamy tą samą sekwencję - Myszka wpółleży gdzieś na podłodze (posłanka omija), biorę ją na ręce, noszę i tulę - Myszce to się wyraźnie podoba.
Potem zawijam w ręcznik - ona już wie, co to znaczy i zaczyna się wyrywać, a ja próbuję ją nakarmić. Mała krzyczy, po chyba 2ml przestaje współpracować i zapada w jakieś odrętwienie, chyba nagle przysypia.
Myję ją chusteczkami,Myszka cichutko mruczy i zostawiam ją.
Nie mogę z nią spać, bo boję się, co w niej siedzi, przebieram się za każdym razem, kiedy do niej wchodzę, mam osobne kapcie
po domu i
po izolatce Przesadzam?
Skąd mam wiedzieć, czy ją jeszcze ratuję, czy tylko męczę?
