(W czwartek się urodziłem) PROSZę O ZAMKNIęCIE WąTKU

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Nie mar 02, 2008 22:36

BarbAnn pisze:skrece zapewne wątek, ale ta pani wlascicielka plodnej kotki stosuje podły szantaż i manipulację.i nawet jesli temu sie uda, to kolejne kociaki uspi nie dlatego ze to jej wina i nieodpowiedzialnosc
tylko dlatego ze ONE tym razem nie zobowiazaly sie do adopcji.
no bo ona chciala dobrze

i sie bedzie krecic


niestety- jak dla mnie masz absolutną rację :(

a obawiam się, że jest wiele osób, które będą "ratować" kolejne mioty, pogrążając inne kociaki, ulegając temu szantażowi- o ile nie uda się wykastrować kotek. :(

Swoją drogą ratowanie ślepych miotów przed uśpieniem od zawsze wyzwala we mnie reakcję alergiczną.
chętni na kota
-
Pozytywne myślenie wszystko odmieni - ja wierzę w świat bez bezdomnych, cierpiących psów i kotów jeszcze przed 40.
---
Poszukuję osoby która może pomóc w sterylizacji kotów bezdomnych w Polanowie oraz Nowym Miasteczku oraz osoby która odwiezie wiejską kotkę na zabieg pod Kielcami. Proszę o info na pw. Dziękuję :-)

VeganGirl85

Avatar użytkownika
 
Posty: 16929
Od: Śro gru 29, 2004 9:09
Lokalizacja: Warszawa Grochów

Post » Pon mar 03, 2008 9:42

XAgaX pisze: Ja osobiście bym kociaka uśpiła, a o kastrację obu kotek zadbała tak czy inaczej.

XAgaX, zadam Ci jedno pytanie - ile ślepych miotów uśpiłaś? Czy chociaż jednego kociaka?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon mar 03, 2008 10:42

podobna sytuacja w tym wątku..
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=72703

one juz są ,żyją,nie są niczemu winne...zwłaszcza naszej głupocie.... :cry:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43975
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 03, 2008 11:54

XAgaX pisze:a obawiam się, że jest wiele osób, które będą "ratować" kolejne mioty, pogrążając inne kociaki, ulegając temu szantażowi- o ile nie uda się wykastrować kotek. :(

Swoją drogą ratowanie ślepych miotów przed uśpieniem od zawsze wyzwala we mnie reakcję alergiczną.


Przepraszam, ale ja tu nie jestem w stanie dostrzec logiki w dwóch konstrukcjach, może czegoś nie rozumiem, więc proszę o wyjaśnienie.
Nieuratowanie miotu sprawi, że właścicielka nie dopuści do kolejnego? Wezmą kocięta, to nie wysterylizuje, bo jak się pojawią nowe, to wezmą znowu - tę linię rozumowania pojmuję. Nie wezmą kociąt, to wysterylizuje, żeby więcej nie usypiać? - raczej utopi w wiadrze (co Wam przyszło do głowy z kosztami usypiania? Kocięta się topi.) Co za różnica z jakiego powodu ta kobieta zabije kocięta, do których rozmnożenia dopuściła? Jest nieodpowiedzialną idiotką a to zwykle nie przechodzi jak katar, można działać na rzecz zmiany prawa (kara za nieodpowiedzialne rozmnażanie zwierząt) bądź na rzecz zwierzęcia (znaleźć mu dom). Psychice i umysłowi bezmyślnej kobiety pomóc będzie trudno.

Ratować jedne, pogrążać drugie - jak odróżnić jedne od drugich? Zabijać czarne zostawiać białe?

Mag

 
Posty: 138
Od: Pon sie 23, 2004 14:55
Lokalizacja: W-wa Ochota

Post » Wto mar 04, 2008 0:20

Jana pisze:
XAgaX pisze: Ja osobiście bym kociaka uśpiła, a o kastrację obu kotek zadbała tak czy inaczej.

XAgaX, zadam Ci jedno pytanie - ile ślepych miotów uśpiłaś? Czy chociaż jednego kociaka?


Owszem, osobiście żadnego- nie jestem weterynarzem, ale zanosiłam, polecałam, płaciłam za ... (duże- min. siedem) dziesiąt, jeśli nie ... set w sumie (łącznie z epizodem starachowickim) ślepych szczeniąt/kociąt. Wystarczająco jestem wiarygodna?

Szczerze mówiąc, nie wiem, co miałabym udowodnić swoimi "osiągnięciami" w tej dziedzinie. Jak na 4 lata intensywniejszego działania to ani dużo, ani mało.


Mag pisze:Przepraszam, ale ja tu nie jestem w stanie dostrzec logiki w dwóch konstrukcjach, może czegoś nie rozumiem, więc proszę o wyjaśnienie.
Nieuratowanie miotu sprawi, że właścicielka nie dopuści do kolejnego?


Napisałam, jakie jest jedyne akceptowalne dla mnie rozwiązanie: uśpić ten miot, nie dopuścić do kolejnych. Nieważne, czy to 1 kociak, czy 11 (nie wiem, na ile przy 11 wszyscy także byliby tak chętni ratować...)

Wezmą kocięta, to nie wysterylizuje, bo jak się pojawią nowe, to wezmą znowu - tę linię rozumowania pojmuję.


obawiam się, że taka jest linia rozumowania tej pani, w czym "ratownicy" nieświadomie pomagają. A przynajmniej wydaje mi się, że pomagają.

Nie wezmą kociąt, to wysterylizuje, żeby więcej nie usypiać? - raczej utopi w wiadrze (co Wam przyszło do głowy z kosztami usypiania? Kocięta się topi.)


Ślepe mioty się USYPIA. Tak mnie uczono i to praktykuję, jak nie uda się nie dopuścić do narodzin np. piwnicznych kociąt.
Topienie w wiadrze, zakopywanie żywcem etc. są karalne.

Co za różnica z jakiego powodu ta kobieta zabije kocięta, do których rozmnożenia dopuściła?


Różnica- w jaki sposób zabije? Czy zgodnie z prawem?

Ratować jedne, pogrążać drugie - jak odróżnić jedne od drugich? Zabijać czarne zostawiać białe?


Usypianie ślepego miotu ze względów humanitarnych jest legalne- uważam, że po to jest ten przepis, aby z niego korzystać. Przynajmniej w sytuacji nadpopulacji zwierząt, jaką mamy w tej chwili.

Wszystkich opowiadających się za ratowaniem na siłę ślepych miotów pragnę zapytać- co winne są te kociaki, które są nieco starsze, a nie znajdą domu? Nie wydaje mi się, aby od zeszłego roku sytuacja zmieniła się na tyle, aby kotów zaczęło brakować... choć nie ukrywam, że chciałabym się mylić.
chętni na kota
-
Pozytywne myślenie wszystko odmieni - ja wierzę w świat bez bezdomnych, cierpiących psów i kotów jeszcze przed 40.
---
Poszukuję osoby która może pomóc w sterylizacji kotów bezdomnych w Polanowie oraz Nowym Miasteczku oraz osoby która odwiezie wiejską kotkę na zabieg pod Kielcami. Proszę o info na pw. Dziękuję :-)

VeganGirl85

Avatar użytkownika
 
Posty: 16929
Od: Śro gru 29, 2004 9:09
Lokalizacja: Warszawa Grochów

Post » Wto mar 04, 2008 1:55

XAgaX pisze:
Napisałam, jakie jest jedyne akceptowalne dla mnie rozwiązanie: uśpić ten miot, nie dopuścić do kolejnych. Nieważne, czy to 1 kociak, czy 11 (nie wiem, na ile przy 11 wszyscy także byliby tak chętni ratować...)


nie dopuścić do kolejnych - zgadzam się. To czy ten zostanie uśpiony, czy nie - nie ma związku z niedopuszczeniem do kolejnych.

Wezmą kocięta, to nie wysterylizuje, bo jak się pojawią nowe, to wezmą znowu - tę linię rozumowania pojmuję.


obawiam się, że taka jest linia rozumowania tej pani, w czym "ratownicy" nieświadomie pomagają. A przynajmniej wydaje mi się, że pomagają.


Pewnie tak, ale to chyba jest sytuacja wyboru mniejszego zła.
Zresztą czy się koty uśpi czy wielkimi staraniami znajdzie się im domy - tak czy inaczej z tej pani zdejmie się odpowiedzialność. A dobrze by było robić to, co tej pani uświadomi odpowiedzialność lub choć zmusi do liczenia się z nią.

Ślepe mioty się USYPIA. Tak mnie uczono i to praktykuję, jak nie uda się nie dopuścić do narodzin np. piwnicznych kociąt.
Topienie w wiadrze, zakopywanie żywcem etc. są karalne.

Jasne, ale to kosztowne, więc większość takich bezmyślnych osób bezmyślnie je utopi. Ciekawe, jakie są statystyki kar za takie traktowanie zwierząt, skoro pokładasz tak duże zaufanie w naszym wymiarze sprawiedliwości.
Nie wiem, gdzie Cię tak uczono i jak to argumentowano. Ja swoje rozumowanie - przy niewielkim przyznaję doświadczeniu - próbowałam zawrzeć tu: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=72 ... c&start=30
Z całego mojego wywodu kluczowe jest "póki jest szansa". A dając szansę jednemu, zawsze odbieram ją jakiemuś innemu, niestety. Jeśli nie chcesz, żeby kocięta odbierały szanse kotom starszym, propaguj zalety kota starszego zamiast usypiać młodsze.

Co za różnica z jakiego powodu ta kobieta zabije kocięta, do których rozmnożenia dopuściła?


Różnica- w jaki sposób zabije? Czy zgodnie z prawem?

Zabicie to zabicie - skoro jest szansa na znalezienie domu, to chyba warto? Przyznam, że nie bardzo rozumiem pojęcie ślepego miotu - czy nie stosuje się go w hodowlach w celu utrzymania czystości rasy? Nie bardzo rozumiem jego zastosowanie do dachowców i uliczników.
Pewna moja znajoma upiera się przy rozmnożeniu swojej kotki. Kotka jest agresywna, trzymana na hormonach, kupiona, jakoś tam rasowa (a przynajmniej ma mocno nietypowe umaszczenie), ale bez papierów - przestałam już im tłumaczyć o pseudohodowlach i o zaletach sterylizacji. Bo znajoma starszej daty i przyzwyczajona chyba, że koty się mnożą, a potem się je rozdaje. W każdym razie chcą tę kotkę rozmnożyć, zatrzymać jednego kociaka, resztę rozdać (powodzenia) a kotkę wysterylizować. Niby ok, dobrze karmiona, zadbana - kiedyś chętnie wzięłabym kociaka z takiego źródła, dziś już nie, bo znam przytuliska, schroniska, kociaki z ulicy, czytałam o pseudohodowlach. Bo nie widzę sensu w rozmnażaniu przygarniętych bidulek, choć owszem, miło by było mieć kiedyś kocięta mojego Mzimu, a potem potomstwo tych kociąt. Poniekąd rozumiem tę tęsknotę za wzięciem kociaka od sąsiada czy ciotki, i za taką ciągłością genetyczną własnych zwierząt, ale wiem, że jest i mało etyczne i mało racjonalne w sytuacji, jaką mamy. Wracając do przyszłego miotu opisywanej kotki - czy jeśli ci ludzie nie znajdą domów kociętom, to będą mogli legalnie je uśpić? Stać ich na utrzymanie sporej liczby kociąt, dlaczego mają się legalnie pozbyć efektów swojej bezmyślności. [Inna rzecz, że dam głowę iż kociąt nie uśpią, ale nigdy nic nie wiadomo.]
Ba, nie oni jedni chcą tak głupio postąpić - znam kilka osób, inteligentnych, światłych, otwartych, chodzących na kontrole weterynaryjne - które skądś miały przekonanie, że kotka (suczka zresztą też) musi mieć choć raz miot. I mieli, usilnie wpychając kociaki rodzinie i znajomym.
Dlatego wydaje mi się, że można edukować ludzi, działać na rzecz zmiany przepisów (zaostrzenie kar za znęcanie się chociażby), sterylizować dziczki, usypiać nieadoptowalne koty z wysoce zakaźną białaczką (acz za to może mi się oberwać, ale od kiedy usłyszałam jaki odsetek ulicznych kotów ma białaczkę, to - cóż, być może to rozwiąże problem nadpopulacji). Usypianie kociąt to usuwanie skutków problemu, a nie jego źródła.

Ratować jedne, pogrążać drugie - jak odróżnić jedne od drugich? Zabijać czarne zostawiać białe?


Usypianie ślepego miotu ze względów humanitarnych jest legalne- uważam, że po to jest ten przepis, aby z niego korzystać. Przynajmniej w sytuacji nadpopulacji zwierząt, jaką mamy w tej chwili.

Ja to chyba rozumiem, ale się nie jestem w stanie zgodzić. Nie chcę sięgać po argument z gatunku - gdyby stosowano aborcję czy antykoncepcję, to by się Beethoven czy inny Mozart nie urodził. [O dziwo w przypadku ludzi mnie to nie rusza, w przypadku zwierząt jest inaczej - może to mój sentymentalizm, który być może wyłazi z tego, co napisałam w zalinkowanym wątku]
Ale myślę, że za mój sprzeciw odpowiada co innego - mówisz o humanitarnych względach usypiania w czasie przewidzianym ustawą. Jest prawo wypływające z pewnych filozoficznych założeń (wolność, równość etc) i jest prawo hm.. pragmatyczne, ułatwiające życie - to drugie zasadniej podlega zmianom. Ustawa, o której mówisz wydaje mi się należeć do drugiej kategorii. A jakikolwiek jest ten okres, kiedy kocięta można legalnie uśpić, jest arbitralny, prawda? A dlaczego nie dwuletnie? A dlaczego nie ślepe? Albo dlaczego nie rodowodowe pomyłki genetyczne, ofiary chowu wsobnego (mniej liczne u nas rasy są wszak niezgorzej pokrzyżowane)? Nie jestem zagorzałą legalistką, zgodnie ze starym dobrym anarchistycznym podejściem najpierw spekulacyjnie podważam sobie zasadę (instytucję, twierdzenie, przepis etc), żeby sprawdzić, na ile jest niezbędna. Taka ustawa wydaje mi się kłócić nie tylko z metafizycznym postrzeganiem świata, ale i z czysto pragmatycznym podejściem - skuteczniejsze wydają mi się te metody działania, o których wspomniałam wyżej, więc skuteczniej jest je stosować. Ale ja wyznaję zasadę ograniczonego zaufania do prawa...

I bardzo przepraszam za zaśmiecanie wątku swoimi przemyśleniami :oops:

Mag

 
Posty: 138
Od: Pon sie 23, 2004 14:55
Lokalizacja: W-wa Ochota

Post » Wto mar 04, 2008 8:06

Pewnie wiekszosc sie ze mna nie zgodzi, ale zdecydowanie popieram moja poprzedniczke - XAgaX, ma zdrowe podejscie, zdrowy rozsadek bierze gore nad emocjami. Siedzac od czasu do czasu w klinice, w glowie sie czlowiekowi nie miesci co moga ludzie robic ze zwierzetami, ale przytaczanie przykladow nie ma za bardzo sensu, wiekszosc opowiesci na tym forum jest "lajtowa" w porownaniu z.
Wiem to przykre- to, ze my ludzie dopuscilismy do sytuacji jaka obecnie ma miejsce. Posluze sie za to innym o wiele bardziej optymistycznym przykladem, moja przyjaciolka w 1998 roku wyjechala na stale do USA, jako ze ma bzika na punkcie zwierzakow, pierwsze co zrobila to sciagnela z Polski swojego gigantycznego psa;). Po dwoch dniach zadzwonila do mnie przerazona, ze byla u niej w domu specjalna policja od zwierzat i nakazala kastracje Huberta. Do dzis nie wie jak to sie stalo, ze ktokolwiek dowiedzial sie o jego przyjezdzie. W kazdym razie dom z wysokim plotem, bez mozliwosci ucieczki psa a jednak...... (wyrok wykonano:)). Po kilku tygodniach wybrala sie z mezem do schroniska w LA, jakie to wielkie miasto nie musze wyjasniac....schronisko zas mialo tylko okolo 80 miejsc!!!!! A zajetych bylo nawet nie 10% boksow! Okazuje sie, ze w stanie tym obowiazuje kastracja i sterylizacja wszystkich zwierzat domowych, ktore nie sa uzywane do hodowli- czyli takze wiekszosc papierowych! I slusznie, po kilku latach zniknal podobno problem z bezdomnoscia, nielegalnymi hodowlami i walesajacymi sie psami i kotami, zas zwierzeta, ktore trafiaja do schronisk, to te ktore sie zgubily lub zostaly odebrane wlascicielom- prawo dziala duzo sprawniej niz nasze. I odnosnie prawa i dzialania SM i TOZu w Poznaniu. W ostatnim kwartale ubieglego roku, wyslalam pismo-faxem-wiem, ze przeszedl do TOZu a do Strazy Miejskiej zanioslam osobiscie, o brutalnym zabiciu psa poprzez poderzniecie mu gardla ( o napisanie tego pisemka i dostarczenie do TOZu i SM poprosili mnie mieszkancy pewnej podpoznanskiej wsi). Chodzilo o mlodego szczeniaka, nie zainteresowano sie tym przypadkiem- ani TOZ ani SM, nawet nikt nie przyjechal pod wskazany adres, nikt nie zadzwonil na podany nr telefonu a przeciez taki czyn to prokuratura na glowie wg ustawy....I co?
Sadze, ze jesli istnieje mozliwosc humanitarnie eutonazji, nalezy ja wykonac, bo piramidalnie potegujemy zjawisko bezdomnosci i krzywdy zwierzat, nasuwa sie tylko pytanie od kogo zaczac od wlascicielki czy od miotu?
Pozdrawiam, wsciekla na glupote ludzka Malgorzata
Ps. Pojecie slepego miotu odnosi sie do wszystkich ssakow, nie ma scislego zwiazku z hodowla.

bouvi

 
Posty: 277
Od: Śro lis 30, 2005 11:57
Lokalizacja: Poznań..... prawie:)

Post » Wto mar 04, 2008 9:50

Chyba kluczową kwestią w tej konkretnej sytuacji nie jest usypianie czy nie ślepych lub nieślepych kotów tylko to czy Janie uda się przekonać "pańcię" do sterylizacji jej kotek. Kociak już się urodził i Jana chce go ratować-to jej wybór. Wiemy, że nie jest osobą nierozważną i zajmie się kotkiem i jego późniejszą adopcją w rozsądny sposób. Natomiast problem zidiocenia(przepraszam za wulgaryzmy) tego babska może pozostać nierozwiązany i to jest smutne i tragiczne. Ja popieram przekonanie XaGaX o potrzebie jak najszerszego propagowania i realizacji kastracji bezdomnych kotów, ale jednocześnie mam dylemat jeśli chodzi o usypianie zdrowych zwierząt, które już przyszły na świat. Dopóki są osoby, które chcą podjąć odpowiedzialność za takie zwierzątka to uważam, że nie należy im tego prawa odbierać, a akcję sterylizacji prowadzić dalej zupełnie niezależnie.

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto mar 04, 2008 10:01

Odwieczna walka serca z rozumem.

Ja nie umiem tak po prostu zanieść ślepego kociaka do uśpienia. Nie umiem też zgodzić się na to, jeżeli mam wybór. Rozumiem wyższą konieczność - schronisko, zalew miotów, albo brak matki. Rozumiem, chociaż modliłabym się (gdybym umiała), żeby nigdy nie musieć tego zrobić.

Odławiam kotki na sterylki, również aborcyjne. Staram się ze wszystkich sił, żeby jak najwięcej kotek wysterylizować - namawiam opornych, przekonuję, załatwiam zabiegi. Również aborcyjne. I powiem wam, że taka sterylka to paskudne przeżycie dla wetów, których znam. U nich również zwycięża rozsądek, chociaż serce pęka.

Zadzwoniła do mnie osoba, która mi ufa, która niedawno adopotowała dwa cudowne koty ode mnie. Żebym pomogła uratować skazane na śmierć maleństwo. Czy powinnam jej powiedzieć - niech zostanie uśpione? Tak lepiej, rozsądniej? I co dalej, jak namawiać na sterylkę kotki osobę, która dostała moje przyzwolenie na zabicie kociaka? Jaki miałabym na tego kogoś wpływ? Ratując kociątko mam szansę nawiązać kontakt z obcą mi osobą, rozmawiać z nią, wzbudzić w niej poczucie winy (o ile się uda), nakłonić do sterylizacji. Potwierdzając jej decyzję o uśpieniu wysłałabym komunikat - to, co pani robi, jest ok. A przecież nie jest - dlatego chcę uratować maleństwo. Może się uda.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto mar 04, 2008 10:17

przepraszam, że się wtrącam i trochę nie na temat, ale od dłuższego czasu myślę sobie, ze to co robią ludzie na forum to trochę taka syzyfowa praca - oczywiście jestem za i strasznie się cieszę, że są ludzie gotowi pomóc każdemu biednemu zwierzkowi, ale nas jest zdecydowanie za malo w porównaniu ze skalą zjawiska bezdomności. A może by skorzystac z tego, ze na forum jest tyle osób i zawalczyc o zmianę w naszym systemie prawnym - tak, żeby oprócz pomocy na bieżąco spróbować wprowadzić pewne systemowe rozwiązania..... i żeby nie było takich dylematów jak teraz.......ja też nie umiałabym zanieść maluchów do uspienia :oops: chociaż wiem, że to może być mniejsze zło....

zmiana przepisów oczywiście to lata, ale może warto by zacząć.......jest tu zapewne wśród nas trochę prawników...

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Wto mar 04, 2008 13:50

bouvi pisze:zdrowy rozsadek bierze gore nad emocjami.

Zwykle jestem wręcz krytykowana za takie podejście w życiu i może po prostu w przypadku zwierząt nie potrafię zdobyć się na zimną ocenę sytuacji i tylko wymawiam się wyższymi wartościami etycznymi, a tak naprawdę żal mi słodkich kociątek i szczeniaczków. Ale nie wydaje mi się - naprawdę są inne sposoby na zmniejszenie populacji niż usypianie zdrowych sprawnych istot, a oprócz pragmatyzmu konieczne również i te górnolotne wyższe wartości.

Mag

 
Posty: 138
Od: Pon sie 23, 2004 14:55
Lokalizacja: W-wa Ochota

Post » Wto mar 04, 2008 18:58

Oczywiscie, ze usypianie to szczyt piramidy, a tak naprawde powinnismy sie zajac tym "od samego dolu".
Regulacje prawne- walcze o to kilka lat, ale niestety mentalnosci wiekszosci spoleczenstwa i poglady wlasnie na te sprawy sa podobne do tych, ktore maja kury, choc te pewnie podeszlyby do tematu rozsadniej.
Jestem w stanie dopilnowac aby powstal fachowy wniosek, ale czy ktos-nawet z podpisami raczy go przeczytac i wesprzec na gorze?
Pozdrawiam

bouvi

 
Posty: 277
Od: Śro lis 30, 2005 11:57
Lokalizacja: Poznań..... prawie:)

Post » Wto mar 04, 2008 19:06

Mag pisze:
XAgaX pisze:
Napisałam, jakie jest jedyne akceptowalne dla mnie rozwiązanie: uśpić ten miot, nie dopuścić do kolejnych. Nieważne, czy to 1 kociak, czy 11 (nie wiem, na ile przy 11 wszyscy także byliby tak chętni ratować...)


nie dopuścić do kolejnych - zgadzam się. To czy ten zostanie uśpiony, czy nie - nie ma związku z niedopuszczeniem do kolejnych.


nie ma związku, racja. Ale dla kociaka, któremu zabierze dom- jest różnica. Zgadzamy się? :)

Wezmą kocięta, to nie wysterylizuje, bo jak się pojawią nowe, to wezmą znowu - tę linię rozumowania pojmuję.


obawiam się, że taka jest linia rozumowania tej pani, w czym "ratownicy" nieświadomie pomagają. A przynajmniej wydaje mi się, że pomagają.


Pewnie tak, ale to chyba jest sytuacja wyboru mniejszego zła.


Mniejsze zło jest pojęciem względnym. Swój punkt widzenia przedstawiałam już wiele razy.

Zresztą czy się koty uśpi czy wielkimi staraniami znajdzie się im domy - tak czy inaczej z tej pani zdejmie się odpowiedzialność. A dobrze by było robić to, co tej pani uświadomi odpowiedzialność lub choć zmusi do liczenia się z nią.


nie zmusisz, niestety nie wyobrażam sobie tego.

Ślepe mioty się USYPIA. Tak mnie uczono i to praktykuję, jak nie uda się nie dopuścić do narodzin np. piwnicznych kociąt.
Topienie w wiadrze, zakopywanie żywcem etc. są karalne.

Jasne, ale to kosztowne, więc większość takich bezmyślnych osób bezmyślnie je utopi. Ciekawe, jakie są statystyki kar za takie traktowanie zwierząt, skoro pokładasz tak duże zaufanie w naszym wymiarze sprawiedliwości.


dla wielu osób sama świadomość, że coś jest karalne, ma działanie odstraszające. Z polskim wymiarem sprawiedliwości nigdy nie miałam do czynienia, w żadnym charakterze, jedynie słyszałam o "superszybkich" procesach.

Nie wiem, gdzie Cię tak uczono i jak to argumentowano. Ja swoje rozumowanie - przy niewielkim przyznaję doświadczeniu - próbowałam zawrzeć tu: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=72 ... c&start=30
Z całego mojego wywodu kluczowe jest "póki jest szansa". A dając szansę jednemu, zawsze odbieram ją jakiemuś innemu, niestety. Jeśli nie chcesz, żeby kocięta odbierały szanse kotom starszym, propaguj zalety kota starszego zamiast usypiać młodsze.


Uczono mnie w schronisku, w którym byłam wolontariuszką. A że miałam wtedy niewiele ponad 18 lat- teraz w tej kategorii jestem tzw. betonką (panią beton).
Ślepy miot, to miot tuż po urodzeniu - do 7-10 dni. Są jeszcze kocięta starsze, pragnę przypomnieć.

Co za różnica z jakiego powodu ta kobieta zabije kocięta, do których rozmnożenia dopuściła?


Różnica- w jaki sposób zabije? Czy zgodnie z prawem?

Zabicie to zabicie - skoro jest szansa na znalezienie domu, to chyba warto?


poświęcasz starszego kota, który więcej czuje i jest świadom życia. Nie wiem, czy warto, rozsądź to sobie sama...

Przyznam, że nie bardzo rozumiem pojęcie ślepego miotu - czy nie stosuje się go w hodowlach w celu utrzymania czystości rasy? Nie bardzo rozumiem jego zastosowanie do dachowców i uliczników.


napisałam wyżej, czym jest ślepy miot.

Pewna moja znajoma upiera się przy rozmnożeniu swojej kotki. Kotka jest agresywna, trzymana na hormonach, kupiona, jakoś tam rasowa (a przynajmniej ma mocno nietypowe umaszczenie), ale bez papierów - przestałam już im tłumaczyć o pseudohodowlach i o zaletach sterylizacji. Bo znajoma starszej daty i przyzwyczajona chyba, że koty się mnożą, a potem się je rozdaje. W każdym razie chcą tę kotkę rozmnożyć, zatrzymać jednego kociaka, resztę rozdać (powodzenia) a kotkę wysterylizować.


Możesz ją jeszcze zapytać, co zrobi, jak jej kotka umrze przy porodzie albo z powodu martwej ciąży (coraz częstsze przypadki), oraz pokazać film, który m.in. ja mam w podpisie, a także spróbować wytłumaczyć, jak trudno o dobry dom dla kota.

Wracając do przyszłego miotu opisywanej kotki - czy jeśli ci ludzie nie znajdą domów kociętom, to będą mogli legalnie je uśpić? Stać ich na utrzymanie sporej liczby kociąt, dlaczego mają się legalnie pozbyć efektów swojej bezmyślności. [Inna rzecz, że dam głowę iż kociąt nie uśpią, ale nigdy nic nie wiadomo.]


legalnie- do ok. 10 dnia życia. I to lepsze, niż na siłę szukać domów.

Ba, nie oni jedni chcą tak głupio postąpić - znam kilka osób, inteligentnych, światłych, otwartych, chodzących na kontrole weterynaryjne - które skądś miały przekonanie, że kotka (suczka zresztą też) musi mieć choć raz miot. I mieli, usilnie wpychając kociaki rodzinie i znajomym.


Na szczęście od tego szkodliwego mitu już się odchodzi.

Dlatego wydaje mi się, że można edukować ludzi, działać na rzecz zmiany przepisów (zaostrzenie kar za znęcanie się chociażby), sterylizować dziczki, usypiać nieadoptowalne koty z wysoce zakaźną białaczką (acz za to może mi się oberwać, ale od kiedy usłyszałam jaki odsetek ulicznych kotów ma białaczkę, to - cóż, być może to rozwiąże problem nadpopulacji). Usypianie kociąt to usuwanie skutków problemu, a nie jego źródła.


Wyobraź sobie, że masz dziecko chore na jakąś przewlekłą czy choćby długotrwałą chorobę, które mocno cierpi. Uśmierzenie bólu nie będzie miało wpływu na wynik leczenia. Czujesz analogię?

A jakikolwiek jest ten okres, kiedy kocięta można legalnie uśpić, jest arbitralny, prawda? A dlaczego nie dwuletnie? A dlaczego nie ślepe? Albo dlaczego nie rodowodowe pomyłki genetyczne, ofiary chowu wsobnego (mniej liczne u nas rasy są wszak niezgorzej pokrzyżowane)?


Tzw. ślepy miot nie ma jeszcze o ile mi wiadomo do końca wykształconego CUN. Stąd taki, a nie inny okres.

bouvi, Małgorzato, dziękuję za poparcie, bardzo pozytywnie zaskoczyłaś mnie sytuacją w LA :) oby i u nas tak kiedyś było :ok:
(a w Niemczech jest niewiele gorzej 8) z tego co mówiła moja prozwierzęca przyjaciółka)

Jana pisze:Ja nie umiem tak po prostu zanieść ślepego kociaka do uśpienia.


Ja to rozumiem, aczkolwiek jak wiemy- nie popieram takiej postawy.

Odławiam kotki na sterylki, również aborcyjne. Staram się ze wszystkich sił, żeby jak najwięcej kotek wysterylizować - namawiam opornych, przekonuję, załatwiam zabiegi. Również aborcyjne.


Wiem, od zawsze masz moje wielkie uznanie za to, co robisz w tej materii :D

jeśli chodzi o resztę- rozumiem, ale obawiam się takiej sytuacji, że kotki nie zostaną wykastrowane, a kolejne mioty zostaną przy życiu, "bo uśpienie jest niehumanitarne". I zamiast pomóc- pogorszy się los tych kotów i kotów w ogóle.

Never, z moich obserwacji (i nie tylko moich) wynika, że z każdym rokiem jest coraz lepiej, ale w moim skromnym odczuciu planowe ratowanie miotów przed uśpieniem niepotrzebnie pogarsza sytuację, która mogłaby być jeszcze lepsza.

Mag pisze: - naprawdę są inne sposoby na zmniejszenie populacji niż usypianie zdrowych sprawnych istot, a oprócz pragmatyzmu konieczne również i te górnolotne wyższe wartości.


ja zarabiam na życie w inny sposób, za pracę na rzecz zwierząt mi nie płacą, a zajmuję się tym od 6 lat, w tym intensywnie od ponad 4. Natomiast mam pewne reguły działania, które uważam za dobre i ich się trzymam- abstrahując od tzw. górnolotnych wyższych wartości.
chętni na kota
-
Pozytywne myślenie wszystko odmieni - ja wierzę w świat bez bezdomnych, cierpiących psów i kotów jeszcze przed 40.
---
Poszukuję osoby która może pomóc w sterylizacji kotów bezdomnych w Polanowie oraz Nowym Miasteczku oraz osoby która odwiezie wiejską kotkę na zabieg pod Kielcami. Proszę o info na pw. Dziękuję :-)

VeganGirl85

Avatar użytkownika
 
Posty: 16929
Od: Śro gru 29, 2004 9:09
Lokalizacja: Warszawa Grochów

Post » Wto mar 04, 2008 20:20

Never pisze:przepraszam, że się wtrącam i trochę nie na temat, ale od dłuższego czasu myślę sobie, ze to co robią ludzie na forum to trochę taka syzyfowa praca - oczywiście jestem za i strasznie się cieszę, że są ludzie gotowi pomóc każdemu biednemu zwierzkowi, ale nas jest zdecydowanie za malo w porównaniu ze skalą zjawiska bezdomności. A może by skorzystac z tego, ze na forum jest tyle osób i zawalczyc o zmianę w naszym systemie prawnym - tak, żeby oprócz pomocy na bieżąco spróbować wprowadzić pewne systemowe rozwiązania..... i żeby nie było takich dylematów jak teraz.......ja też nie umiałabym zanieść maluchów do uspienia :oops: chociaż wiem, że to może być mniejsze zło....

zmiana przepisów oczywiście to lata, ale może warto by zacząć.......jest tu zapewne wśród nas trochę prawników...


Ja też zgadzam się, że zmiany należy wprowadzać "od góry", od zmiany złego prawa, niewiedzy, głupoty...
Doskonale rozumiem tez Janę i jej motywy w tym konkretnym przypadku... szerzyć wiedzę mozna tylko po dobroci.

Jeśli chodzi o zmiany... to na początek proponuje zamiast słowa "USYPIAĆ" zacząć uzywać słowa "ZABIJAĆ"... Juz dawno zauważyłam, że słowo usypiać w społecznym odbiorze nie jest zupełnie odbierane jak odbieranie życia i niesie ze soba usprawiedliwienie zabijania... Jak sie zaczyna mówić "zabijać"... całkowicie zmienia sie postrzeganie tego czynu... zacznijmy, więc może nazywać rzeczy po imieniu!

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Wto mar 04, 2008 21:15

XAgaX pisze:
nie ma związku, racja. Ale dla kociaka, któremu zabierze dom- jest różnica. Zgadzamy się? :)


Nie bardzo, bo on tak samo żyje - organicznie nie jestem w stanie wartościować ich istnień.

Mniejsze zło jest pojęciem względnym. Swój punkt widzenia przedstawiałam już wiele razy.

Korzyść dla całego gatunku i na dłuższą metę dla poszczególnych przedstawicieli a życie jednego stworzonka. Rozum oczywiście opowiada się za pierwszym, ale... wiesz, te górnolotne wyższe wartości to chyba głęboko zakorzeniona etyka, która nas odróżnia od robotów.
To coś jak wybór wybór pomiędzy słabym chaotycznym państwem a państwem o ogromnej władzy, ale coraz silniejszym, także gospodarczo, z którego dobrobytu skorzystają obywatele lub ich dzieci za kilkanaście lat. I trzecia droga (bez celowego nawiązania do Blaira) - powolna zmiana wszystkiego po trochu.

Zresztą czy się koty uśpi czy wielkimi staraniami znajdzie się im domy - tak czy inaczej z tej pani zdejmie się odpowiedzialność. A dobrze by było robić to, co tej pani uświadomi odpowiedzialność lub choć zmusi do liczenia się z nią.


nie zmusisz, niestety nie wyobrażam sobie tego.

Odpowiedzialnością prawną zmusisz - tu mi faktycznie trudno utrzymać przekonanie o równości istot ludzkich, bo niektóre jednostki można podejść dzięki perspektywie nieuchronnej i wysokiej kary finansowej. Chyba jednak tym cenniejsze są owe górnolotne wartości.
dla wielu osób sama świadomość, że coś jest karalne, ma działanie odstraszające. Z polskim wymiarem sprawiedliwości nigdy nie miałam do czynienia, w żadnym charakterze, jedynie słyszałam o "superszybkich" procesach.

no właśnie, sama o tym piszesz - aczkolwiek z tą świadomością to nie do końca prawda. Odstraszająco działa świadomość nieuchronności kary. A z tego co wiem, egzekwowanie istniejących przepisów dot. zwierząt kuleje.

Piszecie o rozwiązaniach amerykańskich. Obywatelska inicjatywa ustawodawcza wymaga 100 tys podpisów, miau liczy sobie ponad 15 tys. użytkowników, plus rodzina/partnerzy/znajomi - a to nie jedyne zwierzęce miejsce w sieci.

poświęcasz starszego kota, który więcej czuje i jest świadom życia. Nie wiem, czy warto, rozsądź to sobie sama...

No to cynicznie nasuwa mi się analogia mnie energicznego leczenia ludzi starych, bo przecież umrą szybciej niż młodzi.

napisałam wyżej, czym jest ślepy miot.

ok, brzmiało to dla mnie jak określenie wartościujące, a tymczasem pochodzi od tego, że kocięta jeszcze nie widzą
Możesz ją jeszcze zapytać, co zrobi, jak jej kotka umrze przy porodzie albo z powodu martwej ciąży (coraz częstsze przypadki), oraz pokazać film, który m.in. ja mam w podpisie, a także spróbować wytłumaczyć, jak trudno o dobry dom dla kota.

NIe, cała rodzina, skądinąd inteligencja warszawska, ludzie o dobrym, żeby nie powiedzieć gołębim sercu - tu są głusi na argumenty, uznając mnie i TŻ za jakichś świrniętych radykałów. Teściowie, widząc nas ryczących po uśpieniu pierwszego Kota stwierdzili, że już nigdy więcej żadnego kota, bo nie pojechaliśmy na wakacje do Grecji i tylko same zmartwienia przez niego (miał FIV). Chyba do dziś nie rozumieją dlaczego wzięliśmy Małą.
Ciotce przytaczaliśmy wszystkie argumenty za sterylizacją - choroby, nadpopulacja, często szkodliwe efekty leków antykoncepcyjnych. Jak grochem o ścianę, oni chcą mieć koteczka swojej koteczki. Chcąc pomóc letniskowej kotce jednooczce - podają jej (nieregularnie) tabletki antykoncepcyjne. Na moje suche już stwierdzenie "chcesz pomóc, wysterylizuj" ktoś dowciapnie stwierdził, czy ja bym była taka zadowolona, gdyby mnie nagle wyciągnięto z lasu i wysterylizowano. Cha cha cha. Powiedziałam tylko, że w przeciwieństwie do zwierząt nie mnożę się co sezon, ale tak mnie już trafił szlag, że tematu nie poruszę.

legalnie- do ok. 10 dnia życia. I to lepsze, niż na siłę szukać domów.

I właśnie dlatego usypianie ślepych miotów de facto zwalnia od odpowiedzialności.

Na szczęście od tego szkodliwego mitu już się odchodzi.

Nie, sterylizacja się upowszechniła i ludzie się na nią decydują, bo kot będzie spokojniejszy, a kotka nie będzie tak miauczała głośno po nocach.

Dlatego wydaje mi się, że można edukować ludzi, działać na rzecz zmiany przepisów (zaostrzenie kar za znęcanie się chociażby), sterylizować dziczki, usypiać nieadoptowalne koty z wysoce zakaźną białaczką (acz za to może mi się oberwać, ale od kiedy usłyszałam jaki odsetek ulicznych kotów ma białaczkę, to - cóż, być może to rozwiąże problem nadpopulacji). Usypianie kociąt to usuwanie skutków problemu, a nie jego źródła.


Wyobraź sobie, że masz dziecko chore na jakąś przewlekłą czy choćby długotrwałą chorobę, które mocno cierpi. Uśmierzenie bólu nie będzie miało wpływu na wynik leczenia. Czujesz analogię?

Nie czuję. A raczej nie rozumiem, rozwiń ją proszę. Ale ta analogia operuje na poziomie jednostkowym, nie gatunku.
Tzw. ślepy miot nie ma jeszcze o ile mi wiadomo do końca wykształconego CUN. Stąd taki, a nie inny okres.


Rozumiem.

Będę przegryzać tę kwestię, bo aż mnie zastanawia mój gwałtowny sprzeciw.

Mag

 
Posty: 138
Od: Pon sie 23, 2004 14:55
Lokalizacja: W-wa Ochota

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 204 gości