Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
jolabuk5 pisze:
"Już nie pamiętam, jak długo jestem w gromadzie szpitalnych kotów... Kiedy byłam młoda, wierzyłam, ze trafiłam tu tylko na chwilę, że zaraz odzyskam dom, który niedawno straciłam. Przecież Duże przychodziły codziennie, głaskały, karmiły, mówiły czule... Codziennie biegłam za nimi, majac nadzieję, że to może właśnie dziś, że dziś zabiorą mnie ze sobą, biegłam do samych drzwi, ale one znikały, a ja musiałam wracać do szpitalnej piwnicy... Wreszcie któregos dnia pojawiło się pudełko - znałam je, podobne miałam w domu, bez protestu pozwoliłam się w nim zamknąć, szczęsliwa, ze to JUŻ, ale zamiast do domu zawieziono mnie w jakieś okropne miejsce... Duże mówiły, że to potrzebne, żebym nie miała małych kotków, ale ja czułam tylko strach, ból i potworne rozczarowanie. Kiedy wróciłam, z jeszcze bolacym brzuszkiem, postanowiłam sobie juz nigdy nie dać się zamknąć w pudle. Straciłam zaufanie do Duzych i kiedy po pewnym czasie ponownie próbowały mnie tam wciągnąć, nie dałam się! Broniłam się łapami i pazurami tak, że wreszcie dały mi spokój i zabrały inną kotkę, Rudą. Nigdy więcej jej nie widziałam. Zostałam w stadzie. Ale już nie wierzyłam Dużym, bałam się, i przy najmniejszym podejrzeniu, że mogą mnie skrzywdzić, waliłam łapą. Nauczyłam się walić też łapą inne koty, ale tak naprawdę nie jestem odważna i łatwo mnie spłoszyć. Teraz jestem już stara, mam chyba 9 lat, to bardzo dużo. Dawno straciłam nadzieję, że coś się jeszcze może zmienić na lepsze. Zostanę tu na zawsze i stąd odejdę za Tęczowy Most. Już tylko czasami śni mi się mój pierwszy i jedyny dom, czyste posłanie, miękkie kolana mojej Pani i delikatny dotyk jej rąk... Był inny niż dotyk szpitalnych Dużych, bo pozbawiony pośpiechu, tu przecież tyle kotów prosi o chwilę uwagi, a trzeba jeszcze podać jedzenie, zgarnąć wczorajsze miseczki, zmienić wodę podsypać suche... Ja wiem, nie mam pretensji. Przestałam liczyć, że mnie stąd zabiorą, nie mam prawa mieć nadziei, cuda się nie zdarzają... Tylko tak mi smutno..."
casica pisze: Mania,
kiedy poznałysmy się w 2005 roku miała około 7 lat, chyba.
Jest wysterylizowana i niesłychanie miziasta, bardzo byłoby dobrze
gdyby w jesieni zycia znalazła swój kochajacy domek.
Przez trzy lata spotykałam Manię w ośrodku wypoczynkowym Polskiego Radia, gdzie miałam wykopaliskową bazę. Mieszkała u nas od maja do listopada, po naszym wyjeździe przenosiła się do stajni i do kuchni, tam zimowała. Niestety ośrodek zlikwidowano. Mania straciła swój dom. Zawsze myślałam, że Mania może być wyłącznie kotem wychodzącym i takiego domku jej szukałam.
W listopadzie 2007 roku, opuszczając już chyba na zawsze ośrodek zabraliśmy Manię ze sobą. Pojechała na tymczas pod Chojnice do mojego młodego kolegi i współpracownika. I tam teraz chwilowo mieszka. Niestety rezydentka czarna Axcel nie toleruje Mani.
W trakcie pobytu w Lotyniu k/Chojnic okazuje się, że Mania wcale nie chce wychodzić, tak jakby zrozumiała, że musi wykazać chęć współpracy w znalezieniu nowego domku.
Może coś się dla bidulki znajdzie?
Piękna kocia dama
kontakt: Casica, Łódź, Chojnice, zapewniony transport w całej Polsce
link do wątku: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=72015
Georg-inia pisze:Dodałam Mikusia w pierwszym poście... 19 lat, słuszny wiek...
LimLim pisze:Czy ten dziadunio ma szansę na domek - to ogłoszenie z naszej adopcyjnejKocurek jest z Warszawy.
Szukam nowego domu dla Mikusia - kota mojej mamy, ktorej nie ma wsrod nas.
Niestety nie moge sie nim zajac bo jestem uczulona na koty. Mikus jest
rudym 19 letnim kotem w prazki, jest spokojny nie tylko z racji swojego
wieku ale przede wszystkim charakteru. Dba o swoja czystosc, korzysta z
kuwety. Jest domatorem - nie wychodzil na zewnatrz. Do ludzi zachowuje
dystans, lubi byc glaskany, ale nie jest typem przytulaki. Potrzebuje
cieplego , spokojnego domu. Jesli bedzie potrzeba moge lozyc na jego
utrzymanie.
Kontakt: Malgorzata
e-mail: malgorzata.m.mirowska@aexp.com
telefon: 605783614
Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 1057 gości