Wróciłam. Wieści takie sobie. Możecie nie wierzyć, ale nie było dziś ani jednej adopcji. Ani jednej

za to przyszły dziś trzy nowe koty
Ogólnie jest tak: nie ma Maszy (jej numer dostała kotka przyjęta dziś, ale o tym za chwilę), Seweryna i Artiego - to tak na pierwszy rzut oka.
Śnieżek ma nr 9, 2 lata, pochodzi z terenów szpitala, jest bardzo gadającym kotem, pewnie super czułby się w domu wychodzącym - to dla Ciebie, Sis, do poprawki opisu na stronie schronu
Wczoraj trafił 1,5-roczny kot o wyglądzie brytka albo persa, dziwny w każdym razie: oczy okrągłe jak talerzyki, pysio plaskate jakieś, mysłałam, że to dziewczyna, tak "z twarzy" wyglądało, ale nie - chłopak. Niech mu będzie
Borys
Kotka z dziś to
Salma (nr 94), przyszła zanim dotarłam. Czarna puchata i drobniutka, CoolCaty oceniła ją na 8 m-cy, więc pewnie będzie taką kruszynką zawsze. Siedzi pod składanym łóżkiem, ale jak się ją stamtąd wystraszy, to spokojnie daje się podnosić, miziać, fajna jest. Ale nie lubi innych kotów, prycha i ucieka.
Druga kotka, też czarnulka, jakiś facet przyniósł ją w kartonie (tyle powiedział mi pracownik schroniska, który przyniósl ją na kociarnię), nie ucieka, ale boi się psów i siedzi w kąciku. Jest w jedynce. Aha, młode toto, w każdym razie nieurośnięte.
Także wczoraj doszła bura, szczupła dziewczyneczka (nr 28). Najpierw odwaliła numer, bo po sesji zdjęciowej w pustek klatce szafy, nie dała się wsadzić z powrotem do swojego "przedziału", a potem jak przyszły chętne panie, to się na jedną z nich rzuciła z pazurami

Sprawdziłam w kartotece: oddana z książeczką zdrowia, którą ewidentnie wypisywało dziecko, bądź bardzo młoda osoba (charakter pisma). Być może mała jest niewysterylizowana, ma 9 m-cy, może rujka przejawia się agresją, może podrapała dziecko... kota z charakterem w każdym razie. Aha, w książeczce zdrowia zapisano jej imię:
Zuzia.
No i na sam koniec... przyszła baba. Baba przyniosła 2-letnią kotkę, prosto z domu, bo "musi wyjechać" Baba była cała w pretensjach do nas, że nie rzuciłyśmy się zabierać kotki do domu, do weterynarza - powiedziała dr Iwonie, że nie chciałyśmy z nią rozmawiać

Ale wierzcie, że babsztyl twierdził z uporem maniaka, że przysłała ją wetka, i że my mamy się kotem zająć. Kot bez numeru, no nie przyjęty po prostu. Rozmawiałam potem z Iwoną, mówiła babie, żeby poszła z nami pogadać, zapytać, poszukać rozwiązania, wyjaśniłyśmy sobie całą sprawę. Dr Iwona żałowała, że nie wiedziała wcześniej o tych pierepałach, bo by babę na koniec jeszcze ztenteges. Kotka jest przerażona, ma oczy jak pięciozłotówki, buzię plaskatą, jakąś pół-persią. Może
Tamara?
Zrobię też opis Belli (nr 52), to ta biało-bura, co była w klatce. Podejrzewałyśmy, że jest w ciąży, pamiętacie? jest po sterylce, siedzi w III.
Zaraz zrzucę zdjęcia to przedstawię dzisiejszych bohaterów sprawozdania.
Aha, Maciuś jest w szafie. W dalszym ciągu przerażony, nie wychodził z budki. W klatce chyba mu lepiej.
No i razem z CoolCaty opuściła dziś schronisko Dalia. Łysol, ale Ci się trafiło
