Witam wszystkich
ale miałam męczący i emocjonujący dzień..
no, ale od początku.
niestety nie pomogę Wam jeśli chodzi o filtr.. ja pierwszy wymieniłam po 3 miesiącach, ale szczerze to nie bardzo wierzę w ich działanie, bo drzwiczki są na tyle nieszczelne, że i tak śmierdzi..
a wracając do dzisiaj, to było trochę szczęścia i nadziei, po czym rozczarowania i załamki..
rano Tż mi powiedział, że szef mu daje dziś wolne, dzięki czemu mógł ze mną pojechać do wetki. przynajmniej nie musiałam dźwigać kotów
wymyśliliśmy, że popołudniu zrobi to, co jutro będzie musiał zrobić w pracy, dzięki czemu byśmy mogli do bydzi jechać już jutro rano!!
bardzo się cieszyłam na ten wyjazd i czekałam od miesiąca, gdyż mój tata nadal nie widział na żywo Kacperka, a w Benku się wirtualnie zakochał

no i tż nieczęsto u nas bywa.. no i wreszcie, miało to być spotkanie zamiast wigilii, której nie mogłam spędzić z rodziną
niestety.. wetka u Benka wypatrzyła coś na uchu, co nie na pewno, ale z dużym prawdopodobieństwem jest grzybem...
nie mogę w takiej sytuacji narażać Urwisa ani rodziny na ponowną walkę z tym cholerstwem. Gizmo zaraził już całą rodzinę prócz mojego ojca, więc kolejny rzut grzyba nie bardzo by im się podobał..
no to zaczęliśmy walkę.. Benio wykąpany, częściowo wygolony, wysmarowany. mamy specyfiki i będziemy walczyć z gnojem z całych sił!!!! i tylko się modlę, żeby Kacper tego nie załapał ...
a następna okazja do odwiedzenia rodziny w komplecie (czyli tż i koty) będzie pewnie dopiero na święta wielkanocne
ale jestem zła..
ktoś ma pomysł na alternatywę weekendową, żeby nie był do d***?
takie miałam plany...
