Nie wiem, czym Pani Kamila z GUSu ją karmiła, bo to doprawdy rasowy kotlecik, okrągłe pućki, warstwa tłuszczyku na brzuszku..



I ta 'pseudodzicz' zachowuje się jak zupelnie domowy kot!
No, może nie tak zupełnie. Gdy wchodzę do łazienki syczy, ale gdy zagadam do niej od razu następuje coś dziwnego - Marilyn vel Pulpet odpowiada mi, pojękuje ( mowi coś takiego: A jaa?)
Miziam ją bez problemu, ogonek do góry, mruczy na całą łazienkę. przytula się, udeptuje.
Ale czad!
jedno mnie martwi trochę. w kuwecie, poki co, urobku brak. zwierz nie jest specjalnie głodny, ale za moją namową zjadł trochę chrupek (żeby jadła, muszę ją specjalnie czochrać)
Mam nadzieję, że do rana pojawią się jakieś oznaki kociej bytności kuwetowej.
