http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=55551&highlight=
Rok temu odkryłam przy jednym z toruńskich hoteli gromadę ponad 20 kotów. Wszystkie były chore, z oczami w strasznym stanie ,głodne, przemarznięte. Schronienie miały jedynie pod deskami i innymi rzeczami znajdującymi się przy hotelu. Karmione były resztkami jedzenia, które zostawało po gościach hotelu. Najczęsciej były to warzywa, rzadziej kiełbasa. Dzięki pomocy dziewczyn z Fundacji Kocia Dolina udało się zabrać stamtąd 12 kotów ( z czego jeden zamieszkał ze mną, dwa u moich dziadków ) i znaleźć im domy. Dwa kocury zostały wykastrowane.
Udalo się porozmawiać z dyrekcją hotelu, która otrzymała dla pozostałych kotów parę worków karmy i zobowiązała się codziennie karmić nią koty. Poza tym przez całą zeszłą zimę jeździłam tam co drugi dzień i karmiłam koty puszkami, mięsem i ciepłą śmietanką.
Więcej nie bylam w stanie nic zrobić, bo w Toruniu zostałam sama.
Przez ostatnie miesiące do kotów nie jeździłam.Byłam tylko raz we wrześniu dowieźć karmę i zobaczyć koty. Były wtedy tylko 3, najedzone i dobrze wyglądające.
Teraz idzie zima i problem powrócił. Trzeba resztę kotów wysterylizować i wyleczyć (wszystkie są zarażone kocim katarem). Proszę o pomoc, gdyż zupełnie sama nie jestem w stanie tego zrobić. Ostatnio bylam tam w sobotę i wydawalo mi się, że jest jakiś maluch. Było ciemno, kot byl przestraszony i nie mam pojęcia ile mógł mieć. Jak jest młody warto by go zabrać i poszukać mu domu, bo później będą na to marne szanse.
W najbliższych dniach wybieram się tam ponownie, porobię zdjęcia i zobaczę w jakim stanie jest ten maluch. Podejrzewam, że może być bardoz chory, wtedy DT będzie niezbędny.
Proszę o jakąkolwiek pomoc i wsparcie
