Stasia baaaaaaaaaaaaaaaaardzo nie lubi kołnierza. Już ma założony na szeleczkach (patent po Mrufce zeszłorocznej

), ale twardo z nim walczy.
Biedna tanita, będzie z nią siedzeć cały weekend, ja niestety wyjeżdżam. Mam nadzieję, że Stasia spożytkuje na walkę cała swoją energię i pójdzie wreszcie spać... Zjadła nieco mokrego (w dalszym ciągu szaleńczo walcząc z kołnierzem), a że była bardzo głodna, usiłowała też skonsumowac moją rękę

. Mam nadzieję, ze w końcu pogodzi się z żywotem kota pooperacyjnego.
Wygląda na razie na tyle nieefektownie (ogolone okolice oczka i zasreberkowane), że nie będziemy wstawiać zdjęć...