No właśnie Pysia ,Haker i ....
tajemniczy gość.
Wracam z pracy, pan parkingowy zagaduje mnie ( nigdy tego nie robił) nagle słyszę przeciągłe miauuuuuu. Rozglądam się.
A tutaj malutki szareczek ucieka przez jezdnie na sąsiedni parking.
Mnie serce stanełó z wrażenia i za nim.
W naszym rejonie nie ma burasków. Z resztą wszstkie koty koastrujemy i sterylizujemy na bieżąco.
Pan parkingowy mówi,że nie wie skąd on. Nie widzeli takiego maluszka wcześniej.
On siedzi pod samochodem na sąsiednim parkingu.
Nigdzie nie widać mamuśki ani rodzeństwa.
Mały wychodzi do mnie i miauczy przeraźliwie.
Długo sie nie zastanawiam Telefon do Agi aby przyszła z transporterem i biorę maluszka na ręce.
Według mnie ma około 5- 6 tygodni.
Oczka czyste troszkę tylko załzawione.
Furo czarne - bo siedział pod samochodami na żwirowym parkingu.
Przecież nie zostawię takiego szkraba na pastwę losu - samochodów itp. tym bardzie,że chodzi między dwoma parkingami zlokalizowanymi przy wjeździe na osiedle.
Mały rezyduje w łazience. Haker pod drzwiami wiernie czeka. Pysia postała obwąchała drzwi i poszła spać na swój ulubiony fotel.
Aga popędziła do Gosi do sklepu przywiozła jedzonko. Wstapiła tez do apteki po glukozę 5% i strzykawki. Gdyby nie chciał jeść to uzgodlinłyśmy z wetem, że Aga poda mu podskórnie glukozę.
A oto cudo - chyba kocurek które jest u nas na tymczasie. Fotki przed kąpielą.
Mały został wykąpany nie pisnął nawet słowm przy tej czynności.
Wcześniej dostał jedzonko. Puszeczkę Hill'sa kitten kurczakowego - bardzo dobre.
I cały czas mruczy i wymaga zabawy. Nie chce sam siedzieć w łazience.
Właśnie Aga doniosła, że sioo i qoo wylądowało w kuwecie. Qoo piękna bez oznak robali.
Chyba go wypuścimy na pokoje.
Jutro wizyta (już umówiona) u wetki.