DT jako próba dla przyszłego właściciela kota ?

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pon wrz 24, 2007 22:13 DT jako próba dla przyszłego właściciela kota ?

Po przeczytaniu tego tego wątku postanowiłam zapytać się Was o radę.

Czy osoba bez doświadczenia z kociakami może dać dobry domek tymczasowy...? :roll: Chęć wzięcia jakiegoś kotka chodzi mi po głowie już od dawna, ale parę rzeczy mnie wstrzymuje. Mąż koty lubi, ale bez jakiegoś szaleństwa. Musiałby sie zakochać w jakimś konkretnym, aby chcieć na stałe przyjąć takiego do domu, co oznacza przecież nowe obowiązki i sporo kłopotu.No właśnie, kłopot... Często wyjeżdżamy. Mamy dużo psów (z nimi wyjeżdżamy, głównie na weekendy). Mamy psy będące sprawnymi łowcami i kot na 100% musiałby być od nich separowany (trzymany w domu). Tak dla lepszego samopoczucia najchętniej wybralibyśmy kota wielkiego i nie kochającego psy, najlepiej względem nich agresywnego... Może Murzyn taki jest ?

Bo tak kombinujemy... Czy zapewnienie kotu tymczasowego przechowania nie byłoby dla nas swego rodzaju próbą, że damy rade, że możemy sie zdecydować na jakiegoś kota na zawsze...? Powiedzcie szczerze, proszę...
Na stale to nam sie marzy przygarnięcie jakiegoś kocura podobnego do MCO, bo taki typ nas oczarował, ale to oczywiście inny temat.
Oczywiście stanęlibyśmy na głowie, by kotu nie stała sie krzywda, będzie chroniony od psów, to gwarantujemy. Przy okazji sprawdzilibyśmy, czy to jest trudne w naszym przypadku i czy chcielibyśmy tak na zawsze.

Poddaję ten pomysł Waszemu rozważaniu i bardzo proszę o wszelkie opinie i rady :-)

Manu

 
Posty: 533
Od: Czw sie 19, 2004 23:00

Post » Pon wrz 24, 2007 22:22

Myślę, że to jest bardzo dobry pomysł :D

Na początek weźcie jakiegoś mniej kłopotliwego kota, w miarę zdrowego i o znanym charakterze. Jakoś trzeba zacząć :wink:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon wrz 24, 2007 22:41

Na pewno lepiej wziąć kota na próbę, niż przygarnąć jakiegoś na stałe tylko po to, żeby się okazało, że jednak nie da rady.
Z drugiej strony jednak z tego, co tu czytam, tymczasy to często koty po przejściach, takie, którym trzeba zapewnić odpowiednią opiekę, odbudować zaufanie, wyprowadzić z depresji. Czasem to przerasta.
Małe kociaki są jednak mniej problemowe i szybciej się adoptują do nowych warunków. Właściciele zresztą też - dorasta się wspólnie ;)
Co do nowych obowiązków - nie demonizujmy ;) Jak już macie inne zwierzęta, nie zrobią Wam różnicy.

Nie ważne, co zdecydujecie - trochę cierpliwości i serca i wszystko się ułoży. Owczarek mojej babci zawsze zaciekle ganiał koty na podwórku, a mała kotka-znajdka wyjadała mu mięsko z kaszy i bawiła się jego ogonem. Zwierzęta wyczuwają miłość właścicieli.

Powodzenia w dokacaniu ;)

Usagi_pl

 
Posty: 1469
Od: Śro wrz 05, 2007 9:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon wrz 24, 2007 23:36

psy sa łowcami dla zabawy (pogoni), czy też maja w sobie agresję (chęć zabijania)?
Do mojej suki goniącej każdego kota na wolności wprowadziła się (sama nas sobie wybrała - to był mój pierwszy kot w życiu) dorosła kotka, potrafiąca radzić sobie z psami. Nie powiem, krew się lała (z suczych fafli), kocica nie dawała jej do siebie podejść, bo po prostu tłukła po pysku. Aż gdzieś tak po 2ch miesiacach rozłożyła się na psim legowisku i łaskawie pozwoliła suni (bokserka) położyć się obok. Biedna, zrobiła to tak delikatnie, aby przypadkiem koty nie dotknąć i nic się nie stało! Od tej pory stały się najwierniejszymi przyjaciółkami. Nawet, gdy później przybyły następne koty (pod wpływem forum, miały być do towarzystwa kotce), to ona uznawała tylko psicę, na resztę patrząc z dystansu. Dostała zresztą przydomek "Hrabinia". Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że izolować, powoli itd. Pamiętam, że pierwszą noc suka spędziła przywiązana na smyczy do mojego łóżka, żeby mieszkania w pogoni za kotem nie rozniosła. :lol: Najważniejsze, że były dostępne półki, parapety i stoły, gdzie mogła się schronić przed psem goniącym jak w amoku. Dzisiaj żaden nowy kot w domu nie robi na mojej staruszce najmniejszego wrażenia, chociaż na dworze, jeszcze niedawno, obce koty świetnie nadawały się do pogonienia!

Pozdrawiam i życzę powodzenia w uczeniu stada, co to jest "ich" kot. Pan Kot.
e.

ef-ka

 
Posty: 950
Od: Nie gru 19, 2004 14:46

Post » Wto wrz 25, 2007 5:20

Manu, nie znam charakteru Murzyna, nie wiem jak reaguje na psy. Jeżeli psy nie są "pożeraczami" kotów i jesteś w stanie zagwarantować bezpieczeństwo kotu, to myśle, że mogłibyście spróbować. Jeśli interesowałby Cię Murzyn, napisz proszę pw do Magiji albo gośki bs, one widziały tego kota
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Wto wrz 25, 2007 6:24

Każdy z nas kiedyś miał tego pierwszego kota- nie miał doświadczenia i wiedzy.... Ale Ty masz przewagę- już wiesz, że istnieje miau- możesz zawsze zapytać o radę, poprosić o pomoc.....

I jeszcze o psach- kotach. Moja suka- jamnik, na spacerach ścigałaby koty do ostatniego tchu, próbuje wdrapywać się za nimi na drzewo, rozwija kosmiczne prędkości w pogoni, jest niezmordowana. Kiedy w końcu kot się zatrzyma odchodzi z miną zwycięzcy i dumnie wyprężonym ogonem. A nowe koty w domu (bo przecież się pojawiają) są kumplami do zabaw i pogoni, poduszkami grzejącymi i nigdy żadnego nie goniła ani nie atakowała. Widać kot w domu to inny gatunek niż kot na spacerze :lol:

Jedna z moich kotek- Yenna panicznie bała się psów. Suka po pierwszej próbie zabawy i pierwszym ciosie w nos przestała nawet patrzeć w kierunku Yenny..... Kiedy na siebie wpadły w progu nieruchomiała i odwracała się. Teraz może miłości nie ma- bo Yenna nikogo nie kocha oprócz Dużych- ale kiedy spotkają się np na poduszce odsuwają się spokojnie- bez nerwów i odskakiwania.

Murzyn to wielki kot- da sobie radę :wink:
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 25, 2007 9:04

Slonko_Łódź pisze:Widać kot w domu to inny gatunek niż kot na spacerze :lol:
.....
Murzyn to wielki kot- da sobie radę :wink:


To chyba prawda :roll: nie raz już się z czymś takim spotkałam, zresztą w obie strony. Nie wiem na czym to polega...

Murzyn opisany jest jako spokojny i zrównoważony. W tym domu, były dwa psy i wszystkie chyba koty są przyzwyczajone do obecności psich towarzyszy... ale jeśli izolowalibyście gatunki ;) to myślę, że spokojnie dałoby radę. Tym bardziej, że Murzyniątko do małych nie należy :D Nie jest to chyba tez zwierzak, po jakiś strasznych przejściach. Choć z pewnością będzie potrzebował troszkę czasu, aby przywyknąć do nowej sytuacji.

Usagi pisała, że lepiej jako pierwszy tymczas wziąć malucha, ja - szczerze mówiąc - nie bardzo sie z tym zgadzam. Maluch to głeboka woda, może pochorować się w ciągu kilku godzin, poza tym trzeba toto pilnować :roll: czy zjadło, ile powinno, czy wykupkało i wysiusiało, o przystosowaniu mieszkania do kociątkowych zabaw nie wspominając ;)

ogólnie jestem za :) zresztą chyba nie oczekiwałaś, że ktoś na kocim forum będzie Ci odradzał zostanie DT ;) :D
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 25, 2007 10:02

Georg-inia pisze:Usagi pisała, że lepiej jako pierwszy tymczas wziąć malucha, ja - szczerze mówiąc - nie bardzo sie z tym zgadzam. Maluch to głeboka woda, może pochorować się w ciągu kilku godzin, poza tym trzeba toto pilnować :roll: czy zjadło, ile powinno, czy wykupkało i wysiusiało, o przystosowaniu mieszkania do kociątkowych zabaw nie wspominając ;)


Źle się zrozumiałyśmy - nie na tymczas, na stałe. Skoro chcą się zakochać w kocie, to mały kociak im to zagwarantuje ;) Poza tym zauważyłam, że małe zwierzaki są szybciej akceptowane przez dorosłych rezydentów, także przez psy.
Tymczasy trzeba dobrać ostrożnie - niektóre po tym co przeżyły, mogą zrażać ilością problemów (także psychicznych), które trzeba przezwyciężać i mogą mieć nawyki, które trzeba będzie zwalczyć. Z drugiej strony tak jak napisałaś - teoretycznie mniej obowiązków. Ale tylko teoretycznie.
Bo nie czarujmy się - koty to żywotne bestie są i świetnie obie dają radę, a to, że wszyscy się nad nimi trzęsiemy wynika z tego, ze tak bardzo je kochamy. :wink:

Usagi_pl

 
Posty: 1469
Od: Śro wrz 05, 2007 9:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto wrz 25, 2007 11:28

Georg-inia pisze:
Slonko_Łódź pisze:Widać kot w domu to inny gatunek niż kot na spacerze :lol:
.....
Murzyn to wielki kot- da sobie radę :wink:


To chyba prawda :roll: nie raz już się z czymś takim spotkałam, zresztą w obie strony. Nie wiem na czym to polega...


Też nie wiem skąd to :? , ale top ŚWIETA PRAWDA!
U rodziców mam psy strózujące, wsio wuielorasowe, różnej wioelkości, ale i est mieszanka z rotwailerem :strach:
Obce koty wstępujące na podwórko są ... zagryzane :(
A te które są nasze (też przybłędy, więc świeży narybek) moą psu w misce siedzieć i krzywda im sie nie dzieje 8O Tak samo z pozostałymi zwierzakami, np. kaczki miały małe jkaczątka i one spały z Bela (tą mieszanką) i kapały sie w jej garnkuz woda do picia 8O

A ostatnia znajda mamy - pólroczny rudy Orlen najpierw próbował Urwisowi ['] oczy wydłubać, a potem bardziej go pokochał niż kotke Mamuśkę.

A na weekend kot może zostać sam w domu, byleby miał dośc karmy i wody.
Obrazek

marcjannakape

 
Posty: 6643
Od: Pon cze 18, 2007 9:26
Lokalizacja: i znów Wrocław

Post » Wto wrz 25, 2007 14:21

Z mojego doświadczenia również wynika, że koty poza obrębem domu są gnębione, gonione a czasem nawet jak pisze marcjannakape zagryzane. Tak robił mój border collie przez całe swoje życie. Kiedy jednak wprowadziliśmy się do domu z rezydentką kocicą to okazało się, że godzą się całkiem przyzwoicie choć bez czułości. Potem dołączyły do nas dwa zupełnie obce(nie z okolicy) kociątka i wtedy mój "łowca" okazał się być cudowną niańką dla maluchów, robiły z nim co chciały. Kiedy ponownie przeprowadziliśmy się do mieszkania, tym razem z rezydentką dość agresywną wobec innych zwierząt to po pierwszym ścięciu (gdzie Kuba dostał po mordzie) większych scysji nie było- po prostu starały się nie zuważać nawzajem. Co do powodu,dla którego koty za oknem są mniej tolerowane od tych z domu to powód jest prosty: psy i koty są zwierzętami stadnymi (tak, koty również) i co należy do stada- domu to jest nietykalne, a przed resztą trzeba bronić terytorium. I tyle tajemnicy. jeśli dacie psom do zrozumienia , że kot to też Wasze stado nie powinno być problemów.

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto wrz 25, 2007 15:16

Pozwolę sobie się wtrącić. Mam psa który, kiedy go dostałam, był zawziętym koto - gońcą i ze dwa razy albo trzy dostał po pysku do krwi (więc niezrażony próbował udoskonalić technikę polowania, dopóki nie został przeszkolony pod kątem bezwzględnego posłuszeństwa względem właścicielki) .

Teraz żyje z kotem, inne gościnnie akceptuje i na spacerze żadnego kota nie goni, bo ja sobie tego nie życzę i jedno moje spojrzenie i on już wie o co chodzi. Nie ukrywam - skojarzył po 2 latach regularnych treningów posłuszeństwa i różnych sportów. Dodam, że treningi bez przemocy i kolczatek, tylko taka praca, że czasem już mi się nogi plątały i mózg przegrzewał - co tu jeszcze wymyślić, jak go zmotywować, żeby być ciekawszą niż tamten biegnący kotek. Wtedy zdecydowałam się zaprosić kociaka mojej mamy w celu zapoznania i znowu nie ukrywam - kiedy widziałam, że pies za bardzo się nakręca, było natychmiastowe "waruj" w biegu do kota - jeżeli na moje oko bieg był zbyt gwałtowny. I to waruj czy "na miejsce" kiedy kot się rozhasa po domu, musi być bezwzględnie przestrzegane - po trzech dniach mogły się bawić spokojnie, jeszcze pod moim okiem, po następnych 3 już luz.

Patrzę na Twoje szpice Manu i nie ukrywam - słabo to widzę przy tych rasach. Zupełnie co innego szpice, a grenlandy to pewnie już w ogóle, a zupełnie co innego owczarki, które włączają do swojego stada nowego stworka.
Przy czym osobiście i tak nie wprowadziłabym do domu kota, gdybym miała niewypracowanego psa. Nie zaryzykowałabym, że może się jakos uda, ponieważ - albo się uda albo nie.

Życie psa z kotem, jeżeli ma sie udać, zależy w 90% od wyszkolenia psa - to potwierdzi Zofia Mrzewińska, Bogusław Górny (psiarze wiedzą o kogo chodzi) i każdy sensowny trener. A różne rasy mają na różne popędy, przy czym szpice są w czołówce jesli chodzi o pogoń za zwierzyną, co każdy wie. I to z pełnym łańcuchem zachowań - dogonić, złapać, zabić, zjeść. Borderek już chętniej podporządkuje się opiekunowi - zupełnie inny jest kontakt psa pasterskiego z człowiekiem.

Moim zdaniem Manu, to trochę porywanie się z motyką na słońce - jeżeli mają być ciągle oddzielone, to ok - ale to będzie dla Was męczące jak cholera.

I jeszcze- myslę, że z tym wyborem agresywnego kota, to bardzo zły pomysł. Nigdy żaden kot nie poradzi sobie z dwoma haszczakami (i z jednym zawziętym miałby marne szanse) natomiast jeżeli jakaś walka się wywiąże , to nie będzie już kwestia instynktu łowcy i polowania tylko instynktu predatora - zabić wroga.

Jeżeli już kręci Cię wzięcie kota - ja na Twoim miejscu wzięłabym małego, żeby spokojnie z rąk zapoznać z psami, licząc na instynkty opiekuńcze i chyba bym się starała wbić psom do głowy, że w mojej obecności nie mają prawa kota tknąć. A podczas nieobecności rozdzielenie zwierząt.

Albo w zupełnej ostateczności kota obojętnego albo nieufnego, który na szafę ucieknie (ale wtedy nigdy nie uspokoisz psów). Ale na pewno nie kota jawnie i zawzięcie agresywnego do psów - takich kotów nie włącza się do stada, w którym są twarde, charakterne psy. Każdy rozsądny psi trener radziłby Ci porzucic taki pomysł.

Chyba, że tak je będziesz rozdzielać, że całe życie się nie zobaczą (czyli jakies 15 lat) i najlepiej nie nawęszą (niemożliwe do wykonania).

Przykro mi, jesli Cię zdołowałam. Ja tez mam psa szpicowatego i wiem, jaka szpice mają słabą motywację do posłuszeństwa i jak trudno im się skoncetrować kiedy zdobycz pomyka ale jest to do zrobienia.

Ale - ja mam jednego psa. Stado psów to zupełnie co innego.

Będzie ciężko.

Urwis

 
Posty: 149
Od: Śro sie 22, 2007 20:58

Post » Wto wrz 25, 2007 15:40

ef-ka pisze:psy sa łowcami dla zabawy (pogoni), czy też maja w sobie agresję (chęć zabijania)?

To nie sa jamniczki, owczarki czy kundelki.
To sa psy pierwotne. Psy pierwotne maja silny instynkt lowczy nie wynikajacy z agresji, tylko z ich natury. U nich nie chodzi o fakt "polowania" tylko "upolowania", z czego Manu doskonale zdaje sobie sprawe. Upolowania - czy dopasc, zabic, skonsumowac. W dodatku dzialaja w grupie. Pojedynczego psa mozna w domu upilnowac - przynajmniej dwa z nich. Reszty nie mialam okazji obserwowac w kontakcie z kotami. Moimi wlasnymi w dodatku. :twisted:
Stad ogolne pytanie, nie "czy w ogole", tylko "jak to zorganizowac".
Psy maja wlasny wybieg i kojce, ale maja tez wstep do domu. Maja duzo kontaktu z ludzmi. Wobec ludzi niezwykle lagodne i przyjacielskie (np. wlochaty Manu, ktory ladowal mi sie na kolanka ), koty, kroliki i inna zwierzyne traktuja jako potencjalny posilek. Zreszta, Manu najlepiej zna swoje psiaki. Dlatego w ogole sie zastanawia nad mozliwosciami zorganizowania zycia tak, by mogl z nia zamieszkac kot.
Kot zrownowazony, pewny siebie, nieagresywny.

Bardzo wazna rzecz - o ktorej juz Manu mowilam - zabezpieczenie okien tak, by kot nie mogl wyjsc, a pies wejsc. Zapewnienie mu bezpiecznego pomieszczenia na czas przebywania w domu psow. W tej sytuacji raczej odpada kociak. Zwlaszcza malenkie kocie. Kot powinien byc dorosly. Taki, ktory bedzie mogl zostac 48-72 h sam w domu z jedzeniem, woda i czysta kuweta. Kot niewychodzacy. O uksztaltowanym charakterze.

Manu jest osoba odpowiedzialna i zna swoje psy. Stad w ogole pytanie i przemyslenia. Wiem, ze nie liczy na to, ze psiaki uznaja kota za swojego. W grupie pierwotniakow kot zawsze bedzie "obiadem".

Jesli ma ktos jeszcze pomysly "jak", to poprosze. Na pewno sie przydadza :)

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Wto wrz 25, 2007 15:45

Chyba pisałyśmy w tym samym czasie :)

Ps. Ale jeżei pytanie już musi brzmieć "jak" bo Manu jest zdecydowana, to na szybko przychodzą mi do głowy dwie rzeczy (bo nie znam rozkładu mieszkania i terminarza zajęć Manu)

1.Podwójne drzwi z wiatrołapem w domu i... takie same drzwi w pokoju kota (kota maja zdumiewającą łatwość wymykania się ukradkiem - Manu zdąży go wtedy złapać w wiatrołapie, zanim kot poleci na żer)

2. Zorganizowanie catsittera na te 72 godziny, kiedy nikogo nie będzie w domu - wydaje mi się, że dla kota siedzenie 3 dni samemu w domu to za długo...(chodzi mi o psychikę kota)
Ostatnio edytowano Wto wrz 25, 2007 15:56 przez Urwis, łącznie edytowano 1 raz

Urwis

 
Posty: 149
Od: Śro sie 22, 2007 20:58

Post » Wto wrz 25, 2007 15:52

Urwis pisze:Chyba pisałyśmy w tym samym czasie :)


Calkiem mozliwe ;)

Dzieki za wypowiedz :)

Dodam jeszcze jedno.

O ile Chinook - drugi od lewej - malego kociaka zaakceptowal i byl wobec niego delikatny (nie jest typowym hasiem - dosc szybko sie podporzodowuje) o tyle dla Shantu (jeden z grenlandow - czarno bialych) maly kociak = maly obiad. Pojedynczo do opanowania. Chinooka nie balam sie puscic luzem po mieszkaniu. Shantu, polroczny szczeniak, caly czas byl pod obserwacja, luzem. Plochliwce probowal gonic. Zrownowazonego Rolanda niekoniecznie.
W grupie nie do wykonania.


Jeszcze ad szkolenia - to psy zaprzegowe praktykujace. Szkolenie nie wchodzi w gre. Maja w pelni zachowac instynkt, inaczej klops, nie zaprzeg.

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Wto wrz 25, 2007 15:59

no to tylko to, co dodałam jeszcze do mojego poprzedniego postu. Albo, z bólem serca, rezygnacja z kota...

P.S. tak własnie myślałam, że te grenlandy to jeszcze bardziej ...:)

Urwis

 
Posty: 149
Od: Śro sie 22, 2007 20:58

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości