Mój jasiek przyniósł sobie maleńką żywą mysz do naszej sypialni i tu ja wypuścił

[ ja tego nie widziałam, syn mi potem powiedział]
Nastepnie co noc siedział w bezruchu przy komodzie i czekał aż wyjdzie z kata.
Pewnej nocy jak juz poszlismy spać, zaczął szaleć po całym domu, co nie jest typowym dla niego zachowaniem.
Zerwałam się nerwowo, zapaliłam lampke a tu Jasio z myszką w buziuchnie.
Posadził ją na dywanie i przytrzymywał jak chciała uciec.
Nawet nie myślał, żeby ją skrzywdzić - on się bawił.
Zbudziłam TZta, który najpierw uznał że mi odbiło, a potem rozpoczął polowanie na myszkę.
Jasiek trochę się obraził, że mu zabiera się jego myszkę i puścił ja a ona mykneła pod szafę.
Tz usiłował wejść tam ale nie mógł, a Jasiek obrazony siedział zupełnie gdzie indziej.
Mój tz do kota:
No Jasiu bierz ją, bierz ją. No słyszysz głupolu, bierz tę cholerna myszkę, bo jak nie to do końca zycia jeśc ci nie dam!
Jasiu popatrzył na niego i wczołgał sie pod szafę, wyciagnał sobie myszkę i znowu posadził na dywanie i trzymał łapą.
Mój TZ zerwał się z klęczek i ruszył w kierunku Jasia, a ten delikatnie podniósł łapkę pod którą siedziała myszka i popatrzył się na TZta ze złosliwym usmieszkiem
Tz
Jasiek nie wygłupaij sie, trzymaj tę myszę, żartowałem z tym jedzeniem
Uśmiałam się jak głupia w środku nocy. Złapał w końcu tę myszkę i wyniósł na dwór
