Do Zamościa pojechał i Sweet Bitter i Diki Diki (w nadziei, ze upchnę dwa

) - w rezultacie Nowy Domek zakochał się w Diksonie a Słitek wrócił ze mną do stolycy robiąc całą drogę za mój zagłówek
Aha! Zapomniałam też napisać, że w środę Diki Diki i Sweet Bitter byli kastrowani. Fakt - jajeczka niemalże chomicze

, ale doszłyśmy z wetkami do wniosku, że już zawsze będziemy oddawać tylko kastrowane koty (w Stanach kastruje się 10 tygodniowe...).
Tak więc dziewczynki we wtorej jadą do lecznicy na to samo (no prawie że

) a pod koniec tygodnia śmigają do Nowego Domku
U mnie póki co zostaje
Sweet Bitterek - super oswojony kotek i
Rudolf, z którego zrezygnował "na 100% zdecydowany" domek... Ehh...