Ciociu Akineko, jakoś się trzymamy
Pikasia juz chyba zapomniała o swoich kłopotach, choć dopiero po skończeniu antybiotyku tak naprawdę wróciła do pełnej formy rozrabiaki. A futro zrobiło jej się po prostu bossskie - muszę przyznać, że takiego jeszcze nie miała. Zastanawiam się, czy to może w związku z wprowadzeniem nowego suchego.
U Balbinki póki co nie jest gorzej, apetyt ma, troszkę przytyła (chociaż widać, że to tłuszczyk niestety, a nie mięśnie

), futro może takie sobie, bywało lepsze, ale też i znacznie gorsze. Co mnie trochę podnosi na duchu to, że ma dość dobry nastrój, chętnie się bawi, nie denerwuje tak strasznie.
No i muszę złapać jej siuśki, a pod tym względem to już kolejny tydzień Jej Wysokość trzyma mnie krótko - tzw. siur poranny wykonuje o piątej rano
Trochę to za wcześnie, bo z pewnych względów chcę zbadać siuśki nie za bardzo odstane, a tak wychodzi mi, że przy wszelkich możliwych łutach szczęścia zbadano by je o 9.00
A poza tym to już dwa lata, jak Pikasia mieszka z nami
Sporo, a mnie się ciągle wydaje, że to było niedawno, że Pi jest maleństwem. Tymczasem ona waży 4,6 kg

Zupełnie nie wiem, jak to się stało, że ta kruszynka tak wyrosła
Za to wiem, że kocham ją bardzo-bardzo. Co z tego, że nie przychodzi na kolana, że lubi poszabrować, że udało jej się zruinować kanapę

Jest naprawdę fantastycznym kotem, prostolinijnym, wesołym, który okazuje uczucia w sobie tylko właściwy sposób.
Mam nadzieję, że jeszcze długo będziemy razem.