Jesień... teraz domowy...czyli Kroniki Złociejowskie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto wrz 11, 2007 10:41

ja się tak nie bawię :(
kiedy ja biedna mam to wszystko czytać, no kiedy?

Caty normalnie zostalismy Twoimi fanami co nie mają czasu czytać :D

cortunia

 
Posty: 1390
Od: Wto lis 07, 2006 17:36
Lokalizacja: Warszawa - Tarchomin wreszcie

Post » Wto wrz 11, 2007 11:17

a ja przywiozę garniec kwaśnicy i ciepłe wełniane skarpety dla wszystkich :D

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Wto wrz 11, 2007 12:03

jedzenie widzę już jest, coś do picia też... co ja mogę do tej szafy... :?

wiem :) mam nalewkę na kasztanach, ale nie do picia, tylko do smarowania.
Stópki natrzeć nalewką, w ciepłe skarpetunie, kocykiem się okryć i już cieplutko, i ciału i - dzięki bajeczkom Caty - duszy :)
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 11, 2007 16:32

ja też chę do szafy :) Mogę wziąć syrop klonowy + naleśniki ;)

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

Post » Wto wrz 11, 2007 16:36

no to mamy ekipę na jesien. Prosze o naleweczke na kasztanach, bo wczoraj brnąc przez szczere pola z pracy do domu weszłam po kostki do kałuży i dzisiaj kuruje 38 stopni likierem, aspiryną i herbata z miodem. no i siadam do bajki...
Pytanie do kociamy : Kociamo droga, chcesz-li uzyczyc swego nicka jednej z bohaterek Złociejowa ? Pewnie, że chcesz :) - ale potwierdz w wąteczku :)
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto wrz 11, 2007 17:13

caty pisze:no to mamy ekipę na jesien. Prosze o naleweczke na kasztanach, bo wczoraj brnąc przez szczere pola z pracy do domu weszłam po kostki do kałuży i dzisiaj kuruje 38 stopni likierem, aspiryną i herbata z miodem.


A ja się zmieszczę? Z naszymi nowymi Burasiętami?
Mogę przynieść czosnek. :twisted:
Świetny na przeziębienia. Ale wszyscy muszą jeść solidarnie, chorzy i zdrowi. :twisted:
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Wto wrz 11, 2007 19:39

Album Rudolfiny


Kiedy glosy dzieci ucichły w oddali, a na uliczkach miasteczka zapaliły się pierwsze latarnie
Bajanna odprowadziła Babcię Weterankę, która nagle przypomniała sobie, że tak naprawdę wolałaby być Babcią Teklą. Czekoladowy likier mile rozgrzał stare kości Babci i Babcia Tekla pożegnawszy przyjaciółkę ruszyła w stronę domu.
Dom zaś, jak już wiemy, stał na samym skraju miasteczka, tak daleko, że nie było tam latarni i gdyby nie jasno świecący księżyc droga do domu byłaby bardzo niewygodna.
Weronika i Filip stojąc w oknie dopóty machali ręką za odchodzącą Babcią Teklą , dopóki drobna figurka nie znikła w brzozowym zagajniku.
- Filip, Weronika, marsz do łóżka – powiedziała Bajanna i dzieci pomaszerowały na poddasze, wyglądając w swoich białych piżamkach jak dwa duszki.
Tymczasem Babcia Tekla szła powoli wąską ścieżką, którą znała prawie na pamięć, przypominając sobie bardzo dawne czasy, kiedy w miasteczku zapalano gazowe latarnie i gdy nie było ani telewizorów, ani komputerów...
Był to oczywiście tylko wstęp do przypomnienia sobie wszystkich zabaw w jakie bawiły się dzieci za bardzo dawnych czasów jakich zamierzała nauczyć gromadkę z kolonii.
- Kółko graniaste...- podśpiewywała radośnie pod nosem, gdy nagle zabiegła jej drogę zaaferowana Miaulina.
- Wiedziałam, że z tego będą same kłopoty – mruknęła kotka wysoko zadzierając puszysty ogon. – Trzeba było jak zwykle zrobić Żywą Lekcję Historii...
- Historii... – prychnęła pogardliwie Babcia Tekla.- Ładna mi historia...O dinozaurach mogą sobie poczytać w encyklopedii.
Babcia Tekla spojrzała za siebie akurat w tej chwili, gdy gasły dwa światełka na poddaszu Bajanny.
- No i gdzie te kłopoty ? – zapytała głaszcząc Miaulinę po miękkim futrze.
- W kuchni – odpowiedziała kotka i wbiegła do domu.
Babcia Tekla przetarła okulary. Siedząc na starym, drewnianym krześle, z głową opartą o stół spała smacznie rudowłosa dziewczynka.
- Po prostu wzięła i przyszła – powiedziała kotka.
Babcia Tekla delikatnie dotknęła ramienia dziewczynki.
- Co tutaj robisz ? – zapytała, a Miaulina wygięła ogon w znak zapytania.
- Bo ja nic nie wiem – odpowiedział nocny gość.
Babcia Tekla westchnęła i postawiła na piecu czajnik. W palenisku tliło się jeszcze spore polano, więc dorzuciła wiązkę suchych szczapek i ogień strzelił wesoło do góry.
- Kiedyś ktoś już to powiedziała – mruknęła Miaulina i wyskoczyła na kredens. Delikatnie brzęknęły szklanki i talerze.
- I chcesz o tym porozmawiać ? – zapytała Babcia Tekla , a dziewczynka pokiwała głową.
Babcia zaparzyła herbatę w dwu pękatych garnuszkach i podsunęła dziewczynce cukierniczkę pełną brązowych kryształków.
- Co to jest ? – zapytała dziewczynka.
- Cukier – odpowiedziała Babcia Tekla
W ciszy rozległo się głośne mruczenie Miauliny.
- Więc czego nie wiesz ? – zapytała cicho Babcia Tekla.
Dziewczynka zamyśliła się.
- Bo to jest tak – powiedziała siorbiąc herbatę – każdy kogoś ma, a ja nikogo. Artek ma tatę pijaka, mama Tosi siedzi w więzieniu.
Babcia Tekla poprawiła okulary.
- A moi rodzice są N.N. – dokończyła dziewczynka. – I dlatego nazywam się Kowalska.
Przed oczyma Babci Tekli przesunął się rząd drewnianych tabliczek .
- A jak masz na imię ? – zapytała Babcia Tekla, a dziewczynka zaczerwieniła się po same uszy.
- Ala – odpowiedziała. – Ale przezywają mnie Rudzielec.
Miaulina przeciągnęła się i szeroko ziewnęła.
- Przecież to jest księżniczka Rudolfina – powiedziała i na powrót zwinęła się w kłębek przykrywając łapką różowy nos.
- Księżniczka Rudolfina ? – zapytała dziewczynka szeroko otwierając oczy.
Babcia Tekla uśmiechnęła się do Miauliny.
- Tak się często zdarza – powiedziała. – Złe czarownice porywają księżniczki z dziecinnych pokoi, albo złe macochy porzucają je w lesie...
Babcia Tekla wstała i wyjęła z kredensu gliniany świecznik. Zapaliła świecę i zgasiła lampę.
Czerwony blask ognia zatańczył na podłodze i zatoczył krąg na suficie.
- Ale dzisiaj nie ma księżniczek – powiedziała dziewczynka – ani książąt, ani nawet złych czarownic.
- Bo dzisiaj są komputery – mruknęła pod nosem Babcia Tekla, zaś głośno powiedziała - Dzisiaj nie ma czasu na baśnie. Baśnie rosną powoli, jak drzewa w parku, potrzebują czasu, żeby zakwitnąć...a dzisiaj mało kto ma czas.
Wiszący na ścianie zegar cicho wybił jedenastą i odpowiedział mu zegar na kościelnej wieży.
A kiedy zapadła cisza odezwał się dzwonek przy furtce. Babcia Tekla spojrzała w okno i pokiwała głową.
- Zaczekaj chwilkę – powiedziała i zeszła na dół.
Na ulicy stała roztrzęsiona pani wychowawczyni.
- Pani Teklo...- zaczęła, ale Babcia nioe dała jej dokończyć.
- Jest u mnie – powiedziała. – i jeśli można, niech zostanie do jutra.
- Z Alą są zawsze kłopoty – pani otuliła się żakietem.
- Były – powiedziała Babcia Tekla. – Były.
Kryształowe serduszko błysnęło w świetle księżyca i cicho zadzwoniło o guzik.
- Jutro sama odprowadzę Rudolfinę – powiedziała Babcia Tekla.
- Kogo ? – zapytała pani, ale Babcia położyła palec na ustach.
- Tajemnica – szepnęła i zawróciła w stronę domu.
Rudowłosa dziewczynka zwinęła się w kłębek na łóżku Babci Tekli zupełnie jak Miaulina.
- Śpij, księżniczko – szepnęła Babcia i pochyliła się nad rozczochrana, rudą główką. A potem przykryła śpiące dziecko ciepłym kocem i delikatnie pociągnęła zwisający z kredensu ogon Miauliny.
- Dzyń, dzyń – mruknęła ironicznie kotka.
Babcia Tekla owinęła się wełnianym szalem.
- Miaulino – powiedziała – wychodzę.
- Dobrze, dobrze – odparła kotka. – Jak zwykle, Miaulina wszystkiego dopilnuje...
Ale kiedy Babcia Tekla zamknęła za sobą drzwi kotka uśmiechnęła się ciepło, zeskoczyła z kredensu i ułożyła się obok dziewczynki, na wszelki wypadek kładąc łapkę na jej uchu.
A Babcia Tekla pomachała ręką księżycowi , który łypał zza chmury srebrnym okiem i udała się na drugi kraniec miasteczka, gdzie w starej kamienicy mieszkała Pacynka.
Pacynka pojawiła się w mieście dość dawno i wprowadziła się do mieszkania swojego Dziadka, żeby się nim opiekować i – jak to zwykła mówić – odpocząć od zgiełku. Ale kiedy Dziadek-staruszek Pacynka przywiozła z wielkiego miasta rozklekotanym samochodem resztę swoich rzeczy i została już na zawsze.
W pokoiku na piętrze urządziła niedużą pracownię i tam malowała obrazy. Pomimo, że była dużo, dużo młodsza od Bajanny przyjazniły się serdecznie a i u Babci Tekli zdarzyło się jej n zasiedzieć nie raz nad naparstkiem kakaowego likieru.
Babcia Tekla znała ją więc na tyle dobrze, aby wiedzieć , że północ to środek dnia Pacynki i dlatego wybrała się do niej w sprawie nie cierpiącej zwłoki.
- Rodzinny album...- powiedziała Pacynka zapraszając Babcię Teklę do pracowni. – Album księżniczki Rudolfiny...Myślę, że coś się da zrobić.
A kiedy Pacynka mówiła, że coś się da zrobić oznaczało to, że nie ma nic prostszego pod słońcem.
Babcia Tekla pogłaskała dużego, grubego, czarnego kota Pacynki i udała się do domu.
Księżyc nad miasteczkiem mrugał łobuzersko, a kilka kotów przebiegło przez wąską uliczkę najwyrazniej zmierzając na nocne spotkanie.
- Pozdrowienia dla Miauliny – rzucił jeden z nich i zniknął w mroku.
Babcia Tekla cicho zamknęła furtkę pozostawiając klucz w zamku. Dziewczynka i Miaulina spały mocnym, zdrowym snem na starym łóżku, więc Babcia Tekla położyła się w pokoju
pod kraciastą pierzynką.
- Tak – tak – tak ? – zapytał zegar, a Babcia pokiwała głową.
Kiedy promienie słońca zajrzały do pokoju Babcia Tekla wstała, otworzyła okno i spojrzała na zewnątrz.
- Rudolfino ! – zawołała głośno. – Rudolfino, obudz się w tej chwili !
Dziewczynka usiadła na łóżku i rozejrzała się dookoła.
- Co się stało ? – zapytała.
Babcia Tekla odsłoniła gipiurowe firaneczki.
- Zobacz tylko – zawołała wskazując na schodki przed domem.
A na schodkach stal drewniany kuferek ze złoconymi okuciami. „ Księżniczka Rudolfina” napisane było na pożółkłym bileciku przyczepionym do ucha kuferka.
Babcia Tekla i dziewczynka otworzyły wieko i zajrzały do środka.
- Ojej ! – zawołała dziewczynka otwierając starą, pachnącą kurzem księgę. – „ Album rodzinny” – przeczytała i szeroko otworzyła oczy przyglądając się delikatnym miniaturom na których byli książęta i księżniczki, karoce, pałace, rycerze i jednorożce. Zaś na ostatniej stronie widniała pusta ramka w kształcie serca.
„ Zaginiona księżniczka Rudolfina” głosiły złocone litery.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto wrz 11, 2007 19:45

Melduję się! Dużo słyszałam o caty i wreszcie będę śledzić wątek od początku :)
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Wto wrz 11, 2007 20:05

To do szafy :). Tylko wez coś ze sobą. Może być do picia :roll: albo do zjedzenia...a ja idę wygrzać się - kota pod pachę, herbatę z miodkiem...i lulu
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto wrz 11, 2007 23:26

caty pisze:no to mamy ekipę na jesien. Prosze o naleweczke na kasztanach, bo wczoraj brnąc przez szczere pola z pracy do domu weszłam po kostki do kałuży i dzisiaj kuruje 38 stopni likierem, aspiryną i herbata z miodem. no i siadam do bajki...
Pytanie do kociamy : Kociamo droga, chcesz-li uzyczyc swego nicka jednej z bohaterek Złociejowa ? Pewnie, że chcesz :) - ale potwierdz w wąteczku :)


Chetnie uzycze mojego nicka bohaterce Złociejowa :D
Wielki to zaszczyt dla mnie :oops:
Pozdrawiam Cie serdecznie ,wracaj do zdrówka Kochana

Obrazek

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Śro wrz 12, 2007 0:57

:D :D :D :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

Post » Śro wrz 12, 2007 8:57

Bry... bajusia jak zwykle powitała mnie rano :):)

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro wrz 12, 2007 12:32

Brrrrr. Wróciłam od lekarki. Zajrzała mi głęb9ko w oczy i orzekła , samica psa jedna :wink: , że mam na 100% anemię. I zapalenie gardła przy okazji / nie wiem, co wazniejsze /. więc powróciłam, kupiłam po drodze actimel - bo pierwsze mi przyszlo do głowy - i siadam do pisania.
Jak mi każą żreć surową wątróbke - jak w dziecięctwie - to ja proszę o jakis DT bez tego świństwa :)
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro wrz 12, 2007 12:35

Ależ proszę bardzo, DT już czeka. Do mojego domku wątróbki mają wstęp tylko w brzuszkach swoich żywych właścicieli.

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro wrz 12, 2007 12:42

caty pisze:Brrrrr. Wróciłam od lekarki. Zajrzała mi głęb9ko w oczy i orzekła , samica psa jedna :wink: , że mam na 100% anemię. I zapalenie gardła przy okazji / nie wiem, co wazniejsze /. więc powróciłam, kupiłam po drodze actimel - bo pierwsze mi przyszlo do głowy - i siadam do pisania.
Jak mi każą żreć surową wątróbke - jak w dziecięctwie - to ja proszę o jakis DT bez tego świństwa :)


Tez mam silna anemie.
Nie zre surowej watrobki.
Oferuje DT. Razem nie bedziemy jesc surowej watrobki :lol:

Ale jakis lek dostalas?
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ruda_maupa i 59 gości