PHILO - jeszcze wróci !!! A teraz dla forumowych dzieci :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sie 30, 2007 6:59

no to może Wam powiem skąd się wzięła ta historyjka...Przeprowadziliśmy się do Wieliczki, z mieszkania pełnego słońca, ciepłą, drewnianą podłogą, drzewami za oknem do bloku z wielkiej płyty...gdzie po chodniku biegły chude, głodne, chore koty, a rano śmieciarka hałasowała jak diabli...Było wstrętnie. znienawidziłam to miejsca od pierwszego wejrzenia - a ono mnie, więc powstała pełna wzajemność...rno btralam dzieciaki i wychodziła z domu tak, że wracałam na obiad, a potem znowu...Tyle, że był dach nad glową.
I wtedy zaczęłam opowiadać chłopcom tą historię...zajmować się dziczkami i robić sobie opinię lokalnej waryjatki :). Do dziś jak przechodzę kolo tamtego bloku spluwam przez lewe ramię - urok nie śpi.


Opowieść pierwsza, czyli o tym, czym grozi pozostawienie pełnej popielniczki w norze elektronika oraz o straszliwych skutkach otwierania okna na noc…



Tego roku sierpień był deszczowy i zimny, polne myszy uwijały się po polach zbierając wilgotne ziarnka, przywdziawszy na ta okazję ciepłe majtki i skarpety, nie mówiąc już o tym, że mysie maluchy obowiązkowo nosiły czapki, pracowicie wydziergane przez mysie babcie z resztek włóczki.
Deszcz padał i padał, rano, w południe, po południu, wieczorem i w nocy , a przez cały czas w powietrzu wisiała jak szara szmatka leciutka, ale lepka mgła.
Mgła wisiała nad polami, nad pobliskim parkiem, snuła się wokół drzew w pobliskim lesie.
No i rzecz jasna, trudno było w niej zauważyć małą, szarą, przemokniętą do suchej nitki postać człapiącą brzegiem chodnika i wlokącą za sobą szary, foliowy woreczek, do złudzenia przypominający worki do wyścielania kubełków na śmieci.
Postać pociągała nosem, wykręcała z wody ogonek i rozglądała się dookoła.
Stworzonko miało na sobie wystrzępione dżinsy i wyciągnięty pulower w kolorze wszechobecnej mgły.
Gdybym nie umiała utrzymać języka za zębami, pewnie już w tej chwili zdradziłabym wam, że był to…ale ponieważ potrafię dochować tajemnicy na razie pozostanie on Mokrym Stworkiem, i tyle.
Mokry Stworek zatrzymał się nagle i podniósł głowę do góry. Aż skurczył się ze strachu , kiedy zobaczył przed sobą ogromny dom z mnóstwem okien, które zachęcająco mrugały ciepłymi światłami lamp.
Jedno z nich było leciutko uchylone i dobiegały zza niego odgłosy walki, prawdopodobnie między dwoma chłopcami, z których – chyba – jeden był starszy, a drugi młodszy, ale obaj byli równo nieustępliwi.
Mokry Stworek stał i nasłuchiwał.
Ależ oni się wspaniale wyzywają – pomyślał, a w tej dziedzinie był poniekąd ekspertem – ponieważ ostatnimi czasy zamieszkiwał w pobliżu budki z piwem, gdzie również, niestety, nauczył się wylizywać kapsle…
- Ty terrorysto ! – wrzeszczał jeden miły głosik.
- Ty pesymisto ! – odpowiadał mu drugi, a Mokry Stworek nie mógł się nadziwić, że nigdy dotąd nie słyszał takich wspaniałości.
Zdarł głowę do góry i zlokalizował okno. Jasny gwint, wysoko, pomyślał. I musiał widocznie pomyśleć głośno, bo usłyszał obok siebie miły, niski głos.
- Owszem, ale warto
Z mgiełki wyłonił się duży, pręgowany kocur. Stworek przezornie cofnął się o parę kroków w tył.
- Jestem Kot Kuba – przedstawił się kocur – i znam tych, którzy tak się drą. Miłe dzieci, lubią koty, ja sam często u nich bywam. Ich ojciec drapie mnie za uszami i podaje mi mleko w odświętnej misce. No i – tu skromnie zniżył głos – to ja uczę ich podstawowych rzeczy. O pazurach, ogonie, no, słowem o wszystkich.
- Dzięki za informacje – mruknął Stworek – ale jak się tam dostać?
- O tej porze będzie ciężko – powiedział kocur i podrapał się za uchem. Chociaż może… - popatrzył w stronę uchylonego okna. – Można wleźć na ten kasztan, a z gałęzi na parapet.
Stworek zatarł łapy z zadowolenia.
- Tylko… - zamyślił się – co z moim bagażem?
- A co tam masz? – kocur nieładnie zmrużył ślepia. – Kabanoska? Słoninkę? – i przysunął się niebezpiecznie blisko Stworka.
- E, tam – powiedział Stworek. – Tylko kilka moich ulubionych śmieci, ot co.
- Śmieci – parsknął Kuba – znajdziesz tam do diabła i trochę. Właź.
I nadstawił Stworkowi grzbiet. Mokry Stworek uczepił się gęstego futra i Kuba zaczął się powoli wspinać na drzewo.
Wkrótce znaleźli się na wysokości okna.
- Przełaź sam – miauknął Kuba i dla zachęty popchnął Stworka nosem.
W mgnieniu oka Stworek znalazł się na parapecie okna i cicho, jak najciszej, wślizgnął się do środka.
I rozmowa i wspinaczka trwały zapewne dość długo, bo obaj chłopcy spali już na piętrowym łóżku, a o ich obecności w pokoju świadczyły jedynie rozrzucone ubrania i klocki Lego.
Stworek zeskoczył na podłogę. W pokoju było ciepło i w dodatku w okolicy biurka leżała wspaniała gruba, skarpeta. Niewiele myśląc Stworek łapnął skarpetkę i wczołgał się pod biurko. Zmęczony, poczuł, że kleją mu się oczy, ale ciekawość była silniejsza, poczekał więc, dopóki się nie ogrzał, a kiedy przestał być już Mokrym Stworkiem, a z powrotem stał się Śmietkiem Paproszkiem wylazł ze swojego śpiwora i ruszył zapoznać się z nowym miejscem.
Większość pomieszczeń była obrzydliwie schludna, ale za to, na końcu korytarza odkrył istny raj – był to mały pokoik, zawalony pudełkami i papierami, przedziwnymi elementami i niedopałkami, gazetami, pismami, a pikanterii temu pomieszczeniu dodawały stare dżinsy malowniczo rzucone na poręcz starego fotela. Na fotelu zaś siedział Król tego świata – w wystrzępionych dżinsach i wyciągniętym pulowerze, w okularach w drucianych oprawkach i frotowych skarpetach. Nieobecnym wzrokiem wpatrywał się w ekran komputera i ćmił papierosa. Obok niego stała popielniczka pełna niedopałków, jedna szklanka po kawie i kilka kubków po herbacie.
Śmietek zamarł z zachwytu, a potem cichutko wczołgał się pod stertę papierów, gdzie ze zdenerwowania potargał stary mandat drogowy (nic nie zaszkodził, bo tato chłopców miał ich więcej), podrapał jakąś płytkę (i tak od dwóch lat była przeznaczona do wyrzucenia) i w końcu wymościł sobie wygodne gniazdko wśród ogromnie już nieaktualnych numerów Radioelektronika. Nagle Władca tych wspaniałości wstał z fotela i poczłapał do drzwi. Śmietek pozostał sam czując się jak w raju. Wtedy przypomniał sobie kota.
Kiedy tylko znajdę lodówkę – pomyślał – dam mu co zechce.
A gdy w mieszkaniu nastała błoga cisza, Śmietek Paproszek wylazł z kupy gazet i postanowił właśnie tu się zagnieździć.
Cdn 
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw sie 30, 2007 7:11

Nooo - Śmietek Paproszek... :lol:

Warto było dzisiaj wstać :wink:

barba50

 
Posty: 5015
Od: Nie kwi 03, 2005 12:01
Lokalizacja: Czarnów k/Konstancina

Post » Czw sie 30, 2007 7:31

Fajny ten tata - Król tego świata... :twisted:

Joy

 
Posty: 604
Od: Wto wrz 12, 2006 9:31
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Czw sie 30, 2007 7:45

Cudne :love:
Piękne :love:
Oczywiście, że CDN !!!

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 30, 2007 15:35

:1luvu: :1luvu: :1luvu:

Oczywiście CD prosimy!!!

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

Post » Pt sie 31, 2007 5:20

Pierwszą myślą, jaka przyszła mu do głowy, była własna kolekcja śmieci. Ta, którą pozostawił na dole, na pastwę całkiem niesprzyjających warunków atmosferycznych (nie był jednak pewien, czy tak całkiem do końca z niej zrezygnował), była z kolei trzecią, jaką udało mu się zgromadzić. Nie była ona zbytnio urozmaicona, bowiem składała się głównie z papierków od czekoladek niestety jednego rodzaju.
Śmietek wyciągnął z kieszeni mały, szary woreczek. Trzymał w nim swoje ulubione śmieci, z którymi nigdy się nie rozstawał – czerwony guzik znaleziony w piaskownicy, szpatułkę do lodów, zielony papierek i czarny kamyk w szare żyłki Schowawszy na powrót swoje bezcenne skarby Śmietek ruszył w poszukiwaniu nowych.
Smuga słońca wpadająca przez szparę w firance dawała na tyle dużo światła, że widział wyraźnie wszystko, co leżało na podłodze.
Śrubki, nowe i zardzewiałe, szpilka z nadłamaną czerwoną główką, żyletka – ale to nie było zbyt bezpieczne, więc ruszył dalej z ciężkim sercem. I kiedy myślał, że wszystko już stracone nagle serce zabiło mu żywiej gdyż…
Wciśnięte w kąt między ścianą, a biurkiem leżały nieco pomięte papierki. Spocony z przejęcia, drżącymi łapkami zaczął je po kolei rozwijać i rozkładać na podłodze.
Na kilku z nich widniał rysunek krowy, były papierki niebieskie, zielone, żółte, a na jednym brązowym narysowany był kwiatek.
O mój ty królu, westchnął z wdzięcznością Śmietek, dziękuję, dziękuję.
Bardzo ostrożnie poskładał papierki w kostki i schował do tylnej kieszeni spodni.
Jakże ja ci się odwdzięczę?
Wtedy jego brązowe oczy spoczęły na popielniczce, która stała na biurku i była pełniutka aż po brzegi, popiół i kilka niedopałków leżało nawet na samym biurku, a jeden z nich był jeszcze ciepły.
Śmietek (no tak, no tak…) pociągnął, ale się nie zapaliło, więc odłożył niedopałek na bok i chwilę się zastanowił.
Zrobię ci wspaniały bałagan – zawołał i od razu przystąpił do akcji. Najpierw wywrócił popielniczkę i starannie rozsypał popiół dookoła. Pisnął z radości widząc, że w jednym z kubków (to był kubek aktualny, pozostałe były z zeszłego tygodnia) zostało trochę herbaty. Rozlał więc tę trochę na biurko, wdeptał łapami w kałużę i zrobił kilka doskonałych śladów na rozłożonej stercie papierów.
Kartki nawet po tym zabiegu wydały mu się podejrzanie czyste, więc użył kleju z nie dokręconej tubki i strzępów mandatu, o którym sobie w ostatnim momencie przypomniał.
Rzucił okiem na swoje dzieło, i właśnie wtedy ktoś w sąsiednim pokoju zasłonił okno i w pokoju zrobiło się całkiem ciemno.
Sprawdzę to rano, pomyślał Śmietek Paproszek, po czym zawrócił do pokoju chłopców, gdzie postanowił urządzić sobie sypialnię. Odnalazł swoją frotową skarpetę, wpełznął do środka i zasnął, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
Spał tak mocno, że nie obudziła go nawet poranna bijatyka chłopców, ale za to, kiedy tylko otworzył oczy, usłyszał miłe pogwarki dorosłych lokatorów mieszkania.
- Jeżeli się nie wyspałeś, to już nie moja wina – mówił wyższy głos.
- A ja uważam, że to po prostu głupi kawał – mruczał ten niższy. – Nie należę do porządnickich, ale nie musisz mi tego w ten sposób udowadniać.
- Ja tobie? Ja?
- A kto? Powinnaś była po prostu pozbierać i umyć te szklanki, wytrzepać popielniczkę…
- Popielniczkę! Mało, że sobie organizm zatruwasz, to jeszcze ja mam przykładać do tego rękę? Skoro już ćmisz, jak lokomotywa, to przynajmniej sam sprzątaj swoje zwłoki.
- Mój dziadek miał lat 90, a palił, i co z tego? Umarł, bo spadł ze schodów, nie od papierosów.
- Ale byłby sprawniejszy, gdyby nie palił i by nie spadł, a tak palił i masz – spadł i skręcił sobie kark.
- Nieprawda, bo złamał sobie staw biodrowy, leżał, i dostał zapalenia płuc i…
- No to lepiej by było jakby sobie kark skręcił.
Po podłodze zaszurały kapcie.
- A ciekaw jestem, swoją drogą, co znaczy ten klej. To już naprawdę było złośliwe.
- Mój miły – wyższy głos zrobił się nagle niemiły, wręcz lodowaty. – Mój miły, wczoraj poszłam spać godzinę przed tobą, a dziś ty obudziłeś się pierwszy, więc sprawców bałaganu szukaj może gdzieś indziej.
Nastała cisza, w której Pan Domu sapnął z ulgą.
- Przepraszam – powiedział – ale odwołaj to o moim dziadku.
- Że palił i się dopalił? Tak? Nie, nigdy.
- Chciałaś, żeby sobie skręcił kark. Źle mu życzysz.
- Przypominam ci, że on już nie żyje.
- Nie żyje? Ach, tak, prawda. Idę się ogolić. Dwie kanapki do pracy.
Śmietek przecierał oczy. Poczekam, aż przestaną łazić, pomyślał i zobaczę jak to wygląda w świetle dnia.
A kiedy przestali łazić, i Śmietek poszedł zobaczyć jak to wygląda w świetle dnia, i przekonał się że wyglądało to cudownie, i na dodatek znalazł na podłodze kawałek krówki to poczuł się jak w raju, i nigdy jeszcze nie był niczego tak pewien jak tego, że pragnie tu pozostać.

c.d.n 
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt sie 31, 2007 6:19

Caty "BajkoTyMoja" - wskoczyłam tu prosto z "robimisięniedobrze" aby przytulić Cię chociaż wirtualnie.
Obrazek

graszka-gn

Avatar użytkownika
 
Posty: 3964
Od: Wto maja 29, 2007 19:04

Post » Pt sie 31, 2007 6:53

no cóż, podejrzewam, że u mnie osiedliło sie całe stadko takich stworków.... :twisted:
ostatnio popsuł mi sie odkurzacz... :cry:

Joy

 
Posty: 604
Od: Wto wrz 12, 2006 9:31
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Pt sie 31, 2007 6:54

Takie historyjki opowiadałam moim dzieciakom na dobranoc życząc sobie, żeby mój dom był własnie takim domem...stawał się nim, na moment, na chwilę...
a tak wogóle to w przyszlym tygodniu będę na ZOOMARKECIE;)
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt sie 31, 2007 8:28

Dziś trochę spóźniona, ale oczywiście CDN !
Zaczynam czuć się jak dziecko :oops:

Co to jest, ogólnie rzecz biorąc, Zoomarket?

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob wrz 01, 2007 9:12

Jest rano :( :( :(

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob wrz 01, 2007 12:07

Opowieść druga, dla zupełnie małych dzieci, czyli o tym skąd i kiedy wzięła się malutka, różowa chmurka Sosik.

Daleko, daleko za horyzontem, który było widać z okna mieszkania Tomka i Piotrusia mieszkało całe mnóstwo chmur – były tam chmury niebieskie, żółte, fioletowe, ciemne nocne chmury i jasne poranne, mieszkała sobie też rodzina chmur południowych. I w tej właśnie rodzinie, pewnego dnia o świcie przyszła na świat maleńka, puszysta chmurka. Była bardzo mięciutka i miała różowy kolor.
- Jaka ona śliczna – Zachwycała się Mama Chmurka.
- I jaki ma piękny kolor – wtórował jej Tato Chmurka.
- Zupełnie jak truskawki ze śmietaną.
- Truskawki ze śmietaną, sos truskawkowy – powtórzyła Mama Chmurka. – Niech ma na imię Sosik.
W tym momencie Chmurka Sosik otworzyła oczka i roześmiała się.
Była tak miła i pogodna, że z miejsca polubiły ją nawet stare chmury burzowe, chmury poważne śniegowe i zrzęda wujek Gradobić.
Ulubionym zajęciem Chmurki Sosik było żeglowanie po popołudniowym niebie i w swoich wędrówkach, w miarę tego jak dorastała, zapuszczała się coraz dalej.
Pewnego dnia odkryła Las, wysokie drzewa i gniazdko na jego gałęzi.
Gdy opuściła się niżej zobaczyła w gniazdku cztery małe ptaszki, bardzo smutne i przestraszone.
- Dlaczego jesteście takie smutne ? – zapytała Chmurka Sosik – Gdzie są wasi rodzice?
- Kto ty jesteś? – zapytały chórem pisklęta otwierając żółtawe dzióbki.
- Jestem Chmurka Sosik – powiedziała Chmurka Sosik – A wy ?
- Jesteśmy pisklętami – odpowiedziały chórem ptaszki – i czekamy na Swoich rodziców.
- Poszli na zakupy – powiedziało najmniejsze pisklę i zaraz bardzo zawstydziło się swojej śmiałości.
- Czekamy już długo, co z nami będzie, jak je złapał kot kulawy? – zapytało drugie, większe i głosik mu się załamał.
- Polecę ich poszukać – zaofiarowała się Chmurka Sosik – A wy tu siedźcie grzecznie i nie wierćcie się, bo wylecicie na dół.
Powiedzcie mi tylko jak oni wyglądają.
- Tato ma czerwoną kamizelkę, a mama żółty fartuszek.
- Nieprawda! Tato ma żółtą kamizelkę, a mama czerwony fartuszek!
Zaczęły się zawzięcie sprzeczać i dziobać, i diabli wiedzą, jakby się to skończyło, ale nagle nadlecieli rodzice z pełnymi dziobami. Trochę się zdziwili widząc Chmurkę Sosik siedzącą na gałęzi obok gniazda, ale się zaraz wszystko wyjaśniło, przedstawili się sobie, chwilkę porozmawiali a Chmurka Sosik obiecała, że zajrzy do nich następnego dnia w porze wieczornych zakupów. Pisklęta ogromnie się ucieszyły, na pożegnanie pomachały Chmurce skrzydełkami i od razu poszły spać, żeby jak najszybciej było jutro.
A Chmurka poleciała dalej. Las szybko się skończył, bo był to właściwie mały lasek, i nagle Sosik ujrzała przed sobą niewielką dolinę, a w niej mnóstwo domków, dużych i małych i, jako, że już się miało ku wieczorowi w wielu z tych okien pozapalały się światła.
Chmurka trochę się bała, że jak wróci do domu później niż zwykle, to rodzice będą się gniewać, ale…
Zawsze coś wymyślę na swoje usprawiedliwienie – pomyślała i poleciała w stronę dolinki. Lekki wietrzyk, jej dobry kolega niósł ją powoli i delikatnie, pozwalając na małe przystanki nad szczególnie miłymi ogródkami i uliczkami. Nagle – czy to wietrzyk się zagapił, czy to Chmurka wykonała jakiś nieprawidłowy manewr – znaleźli się w pobliżu dużego domu z mnóstwem okien. Chmurka nie dostrzegłaby w nim nic godnego uwagi, gdyby nie mały jasnowłosy chłopczyk stojący na jednym z balkonów. Było w nim coś tak miłego, że Chmurka zniżyła się do poziomu balkonu i cichutko, żeby nie spłoszyć malucha zapytała –
- Czy chcesz się ze mną zaprzyjaźnić?
Chłopczyk podniósł głowę, wcale nie był wystraszony, tylko ciekawy.
- Mam na imię Chmurka Sosik, a ty?
-Mój brat – powiedział chłopczyk – ma na imię Kierowca Bombowca, a ja jestem Piotrek. Tak przynajmniej mówi mój tata.
- A co mówi twoja mama?
- Ogólnie to samo, tylko czasami mówi wierszykami.
Chmurka zachichotała.
- Ty też mówisz wierszykami, wiesz?
- I wymyślam kawały, wiesz, co wołają kotki dwa w spadającym, płonącym samolocie?
- Pewno „ratunku” albo „miau” – zastanowiła się Sosik.
Chłopczyk pokręcił głową.
- Nie. Wołają „A A A”.
- Nie zimno ci – zapytała Chmurka i profilaktycznie wyciągnęła się w długi różowy szaliczek.
Nagle za ich plecami rozległ się jęk zachwytu.
- A umiesz się skręcić w transformera?
Chmurka zrobiła wielkie oczy. W drzwiach balkonu stał trochę starszy chłopak. Podkoszulek miał ubrany na lewą stronę, i w dodatku tyłem do przodu, w ręce zaś bazukę z klocków Duplo.


c.d.n
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob wrz 01, 2007 12:21

Ale trafiłam.... c.d.n pliiiiiiiiis. Bez CDN jutro nie będzie niedzieli.
Obrazek

graszka-gn

Avatar użytkownika
 
Posty: 3964
Od: Wto maja 29, 2007 19:04

Post » Sob wrz 01, 2007 13:23

Rozkaprysiłam się: poproszę 2 bajki dziennie: na dzień dobry i na dobranoc :)

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob wrz 01, 2007 15:18

Fajnie jest usiąśc sobie z dwójka doroslych dzieciaków i przypominać sobie o czym były bajki na dobranoc...tak więc poniekąd pisze dla was trzy osoby ;)
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: zuzia115 i 26 gości