Ja tam nie jestem obiektywna.
Dla mnie rządzi Stacha.
Stacha na Mazurach była w swoim żywiole. Oczywiście w przeciwieństwie do Władysława, który podróżą, nowym otoczeniem i brakiem Helenki był trochę onieśmielony Stacha zdobywała salony.
Byle dalej, byle wyżej, byle coś nowego wpadło w łapki.
Stacha zdobyła serca wszystkich domowników a nawet miejscowego Pana Mirka, który sam ma kota niepełnosprawnego bo bez łapki.
Stacha zapoznała się nawet z psem Gringiem, ale niestety bez dokumentacji fotograficznej.
Zatem Panie i Panowie oto Stacha:
We wnętrzach:
oraz w plenerach:
Mry mry mry
ale mówiłam, że ja nieobiektywna i zakochana po uszy.