wiem wiem że ciocia smil jst sfiksowana na punkcie Franka

Ale ja też jestem sfiksowana na jego punkcie, wiem że dzieci powinno się kochać tak samo, ale jakoś ten mój malusi 6-kilowy Franiuś najmocniej mi siedzi w sercu
Wczoraj i dziś byłam dokarmić i "oporządzić" koty Bonki. Dziś rano idąc do nich, zobaczyłam na poboczu martwego kota, podobnego do Frania
Najprawdopodobniej potrącony przez samochód.... śpij, nieznany koteczku, mam nadzieję że umarłeś szybko i w miarę bezboleśnie [']
Potem pod blokiem Bonki spotkałam zaś dziką koteczkę. Chyba koteczkę, jeśli kocurek to bardzo drobny. Czarna, z białymi skarpetkami i żabocikiem. Chudziutka, brudna jak siedem nieszczęść, sierść nieco przyrudziała.

Wyniosłam jej jedzonka - chrupek, bo tylko to było u Bonki oprócz renala w saszetkach. Nie uciekała nawet - nie dała do siebie podejść, ale mogłam z odległości metra obserwować jak je. Postanowiłam kupić jej jeszcze saszetkę jakiegoś mokrego. Gdy wróciłam ze sklepu, koteńki nie zauważyłam - zaglądam pod samochód pod którym się chowała, nie ma. Chciałam już odejśc, a ona wyoniła się, jakby spod ziemi i popatrzyła na mnie wyczekująco.... dałam jej zawartość saszetki, mam nadzieję że tak duża ilość jej nie zaszkodzi. I myślę o niej.... jak jej pomóc.... ? Dobrze by było gdyby ją chociaż dokarmiać.... wątpię czy Bonka da się na to namówić, ale spróbuję ....
