PHILO - jeszcze wróci !!! A teraz dla forumowych dzieci :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 10, 2007 6:10

Kocięty takie są.


Dexter starannie obwąchał bryłki ziemi i zadarłszy głowę w górę potężnie niuchnął.
- Chyba chcieli wejść do domu – mruknął.
Faktycznie, cała klamka upaprana była ziemią.
- Czego u diaska mogli tutaj szukać ? – zapytałem.
- Złotej Bastet, durniu – warknął Dexter i dał nura w drzwiczki, ale nie na tyle szybko, aby moje pazury nie capnęły koniuszka jego ogona.
Wielkie łapsko Dextera trafiło mnie centralnie w nos. Odwinąłem się i w tym momencie na schodach rozległy się kroki pani Doroty i Dziadka.
- My się tylko bawimy – zamruczał słodziutko Tetryk a na jego pysku pojawił się promienny uśmiech.
Pani Dorota mrugnęła do mnie porozumiewawczo.
- No to chyba na dzisiaj koniec zabawy – powiedziała i spojrzała na Dextera.
Kolację zjedliśmy w tempie błyskawicznym, tym bardziej, że przez awanturę z dziećmi ominęły nas rybki na przystani...co prawda Alex i Smarkacz byli tak gościnni, że zaproponowali nam połowy swoich porcji i w związku z tym miałem małe problemy z Dexterem, który nagle uparł się, że odmowa poczęstunku to wielki nietakt towarzyski... więc burczeć na mnie zaczął już na przystani, a epizod w przejściu był po prostu ukoronowaniem wieczoru.
Po domowej kolacji zły humor przeszedł mu błyskawicznie
- No wiesz – mruknął pojednawczo – skarby z reguły zakopuje się pod ziemią...albo zamurowuje w ścianach...
Oblizałem znacząco pokiereszowany nos.
- A chyba mi nie powiesz, że Złota Bastet to nie skarb ...?
- Chwileczkę – powiedziałem nadstawiając uszu. Za oknem, na asfaltowej alejce zastukały pazury psa.
Wyskoczyłem na parapet i rozejrzałem się dokoła.
Nie myliłem się – pies przysiadł przed bramką i najwyrazniej zastanawiał się jak wywołać z domu któregoś z nas.
- Pies – mruknąłem.
Tetrykowi błyskawicznie przeszła senność. Zerwał się na równe nogi i...
- Nic z tego – powiedziałem. – Masz talent aktorski, to zostań i udawaj, że jesteśmy obydwaj w domu.
Cichutko wysunąłem się do korytarza. Na jedną chwilę zatrzymałem się na szczycie schodów. Z gabinetu dochodziły stłumione głosy.
- Tak, tak, Philo – dudnił bas Dextera. – to były piękne dni...Łza się w oku kręci...
- Tak wiele bym dał – do moich uszu dobiegł drugi, łzawy głos – żeby znowu móc nosić moją ukochaną obróżkę...Ten słodki, malutki dzwoneczek...
Postanowiłem, że zabiję drania przy najbliższej sposobności i wybiegłem z domu.
Pojawiłem się na ulicy w samą porę, bo pies już zbierał się, aby zawyć, co niewątpliwie postawiłoby na nogi nie tylko panią Dorotę i Dziadka ale i co najmniej połowę mieszkańców naszej uliczki.
- O co chodzi ? – zapytałem .
Pies z radości przejechał językiem po moich uszach.
- W ogródku „ Pod Kotem Filozofem” ktoś wykopał wielki dół. Na ulicy jest pełno śladów...
Ramię w ramię przebiegliśmy przez park, przecięliśmy wyludniony deptak. A oknach kawiarni było już ciemno, tylko błękitny szyld przedstawiający kota drzemiącego z głową na opasłym woluminie świecił tajemniczym, błękitnym światłem.
Zaś na chodniku przed śpiącą kawiarnią pełno było całkiem świeżych, gliniastych śladów.
Ślady przecinały się chaotycznie tu i tam i prowadziły do brzegu jezdni, gdzie nagle urywały się.
- Odjechali samochodem – powiedział pies.
- Albo odjechały – za plecami psa rozległ się znajomy glos i w ciemności zaświeciła biała kamizelka Smarkacza.
- Co tu robisz ? – zapytałem.
Smarkacz z zakłopotaniem oblizał nos.
- Czasami lubię odrobinę samotności... Po za tym dobrze się jest rozejrzeć w spokoju.
- Dzisiaj jest chyba noc kopania dołów – powiedziałem i opowiedziałem Smarkaczowi o wszystkim, co się wydarzyło.
- Faktycznie – zgodził się Smarkacz. – w ogóle jest jakoś dziwnie. Cały czas miałem wrażenie, że ktoś mnie śledzi...
Rzeczywiście. Przez chwilę wydawało mi się, że w ciemnościach cos się poruszyło. Coś zwinnego, niedużego, niedużego jak...
Ruchem głowy nakazałem towarzyszom milczenie.
Zamarliśmy w bezruchu, nasłuchując.
Pomiędzy rosłymi cyniami na miejskim klombie coś delikatnie poruszało się.
Mrugnąłem do psa i jednym susem rzuciłem się w sam środek klombu.
Kocię wrzasnęło jakby obdzierano je ze skóry i rozpłaszczyło się na ziemi zamykając oczy.
- A tuś mi ! – miauknął Smarkacz.- Jedna wycieczka – ucieczka na dzień to wystarczy !
Kocię potrząsnęło łebkiem.
- Wonsa mam – powiedziało zadziwiająco szybko odzyskując pewność siebie.
Rzeczywiście. Tuż obok, na trawie leżał kawałek czegoś, co niewątpliwie przypominało wąs.
A wąs pachniał konwaliowym mydłem.
- Ciotki ! – zawołałem triumfalnie.
- Wąsiate, brodziate !!! – zaśpiewało kocię.
- Jeszcze jeden taki numer ...- zasyczał Smarkacz, ale w oczach paliły mu się iskierki rozbawienia.
- Ale bo kocięty takie są – powiedziało kocię i energicznie otarło się łebkiem o pysk Smarkacza.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt sie 10, 2007 6:14

:1luvu:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt sie 10, 2007 7:18

Cudności :lol: :lol: :lol:

Nawet tak pochmurny i deszczowy dzień jak dziś zaczyna się od uśmiechu :D

Dziękuję Caty
Obrazek Staram się pisać poprawnie po polsku

barba50

 
Posty: 5015
Od: Nie kwi 03, 2005 12:01
Lokalizacja: Czarnów k/Konstancina

Post » Pt sie 10, 2007 7:20

U nas o piątej rano nad polami unosiła się mgiełka - typowa dla jesieni :(
ale jest miło, deszcz nie pada, koty jeszcze śpią...dach się stawia...a ja za moment wyjadę z Wielką Niespodzianką, tylko niech wstanie mój syn ;)
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt sie 10, 2007 7:39

Najbardziej żałuję, że na komputerze nie da się poczytać "do poduszki". Będę "philować" na wydanie książkowe - i wtedy to się podelektuję :love:
Obrazek

graszka-gn

Avatar użytkownika
 
Posty: 3964
Od: Wto maja 29, 2007 19:04

Post » Pt sie 10, 2007 7:49

wydanie książkowe z ilustracjami ewy :)
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt sie 10, 2007 8:21

no i lepiej się na sercu zrobiło, już nie tak ciemno i ponuro :)
dziękuję, Caty :love:

ciekawa jestem jak Ewa zilustruje Philo i Dextera...
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sie 10, 2007 9:44

Opowieśc super, rysunek też :)

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sie 10, 2007 12:47

Miałam dziś koszmarną noc. Mrówcia postanowiła zrobic sobie taką własnie wycieczkę jak kocięta ,tylko dłuższą bo aż do 5 rano. Noc nieprzespana, nerwy w strzępach,ale wróciła cała i zdrowa.A ja przez ten czas zdałam sobie kolejny raz sprawę jaka jest dla mnie ważna.
Całe szczęście,że rano przyjechałam do Krakowa i mogłam przeczytac dalszy ciąg opowiadania:) to balsam dla duszy po takich emocjach :)
nieustannie podziwiam

Kłaczek:]

 
Posty: 55
Od: Śro mar 07, 2007 14:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sie 10, 2007 15:13

:1luvu: :1luvu: :1luvu:

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

Post » Pt sie 10, 2007 21:36

:1luvu: :1luvu: :1luvu:
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt sie 10, 2007 22:41

A mnie myszka przestała pipać !!!! :placz: :crying: :placz: :crying:
Jakby mi TZ nie użyczył swojej od laptopa... no to nie wiem...
Obrazek

graszka-gn

Avatar użytkownika
 
Posty: 3964
Od: Wto maja 29, 2007 19:04

Post » Sob sie 11, 2007 6:22

Corpus delicti, mapy i pieczony kurczak

W jaki sposób Smarkaczowi udało się przemycić kocię na kuter bez wzbudzania podejrzeń matki kociąt nie dowiedzieliśmy się nigdy, za to bardzo często widziałem porozumiewawcze spojrzenia, jakie wymieniali między sobą.
Kiedy powróciłem do domu dokoła panowała błoga cisza. Pani Dorota zmiotła ślady błota ze schodków i wyczyściła klamkę i okno sypialni przysłonięte było żaluzją.
Za to na parapecie okna gabinetu gwałtownie poruszyła się firanka – drań Dexter najprawdopodobniej cały czas doskonale się bawił „rozmawiając ze mną”, ale kiedy usłyszał na schodach moje kroki od razu przemknął na sofę i zapadł w głęboki sen starego, głuchego kota pochrapując w bardzo realistyczny sposób.
- Dex ...- szepnąłem, a Tetryk ciut za szybko otworzył oczy.
- Co jest ? – zapytał również zbyt szybko, jak na zbudzonego ze snu...
Opowiedziałem mu o wszystkim i razem doszliśmy do wniosku, że nazajutrz MUSI odbyć się narada.
Po wrażeniach minionego dnia zapadłem w kamienny sen i nawet nie obudziło mnie stukanie misek w kuchni.
Dopiero kiedy Tetryk, pachnący śmietanką , najedzony i zadowolony ugryzł mnie w czubek ogona, otworzyłem oczy.
- Śniadanko – oświadczył z uśmiechem i zabrał się za mycie uszu.
Pani Dorota, w niebieskim fartuszku, krzątała się po kuchni parząc kawę, szurając kapciami i podśpiewując coś pod nosem.
- O, Philo – zdziwiła się. – Już słońce na pół nieba...
Drobinki piasku pozostawione na kuchennym parapecie wskazywały, że wczesnym rankiem wpadł z wizytą ktoś z plaży – nie myliłem się, w krzakach niebieskiej hortensji czekała Alex.
- Narada ? – zapytałem, a Alex skinęła głową.
Poszliśmy niespiesznie malutką ścieżką biegnącą obrzeżem parku przecinając deptak w najmniej zaludnionym miejscu i wdrapaliśmy się na wydmę.
Dzień był ciepły, bezwietrzny, niebo pocięte było malutkimi chmurkami do złudzenia przypominającymi piasek układający się na wydmach.
Po piasku spacerowały czarno białe ptaszyska, czyściły sobie pióra, albo nagle wzbijały się w powietrze i opadały na wodę.
- Tutaj – powiedziała tajemniczo Alex i skręciła w wąską dróżkę pomiędzy trawami.
Skręcając rzuciła mi porozumiewawcze spojrzenie i zachichotała :
- ON myśli, że JA nic nie wiem ....
- Nie wiem o czym ? – zapytałem.
- O nocnej wycieczce... – powiedziała.
Przystanąłem, i ponieważ wypadało, udałem zdziwienie.
- Nie udawaj – prychnęła . - Widziałam jak weszli po sieci.
- Kto ? – postanowiłem być konsekwentny.
- Wieczni chłopcy – mruknęła i pobiegła w dół.
U stóp wydmy, przysypany piaskiem leżał stary plażowy kosz. Widocznie wiatr, albo kilku urwisów przyniosło go na odludzie i był niewątpliwie wspaniałym miejscem na wszelkie tajne zebrania.
W koszu siedzieli już Smarkacz i pies, a na piasku, w kręgu ubitym łapami, leżał znaleziony nocą wąs.
Smarkacz wskazał nam nasze miejsca, sprawdził listę obecności i bacznie rozejrzał się dokoła.
- Witam na Specjalnym Zebraniu – powiedział. – Oto dowód rzeczowy – dodał wskazując na wąs – Nie będę zdradzał, w jaki sposób wszedłem w jego posiadanie...
Siedząca z boku Alex niespodzianie dostała ataku kaszlu.
-...ale stanowi on niezbity dowód, że mamy do czynienia z ciotkami i ich przestępczą działalnością.
Obejrzeliśmy wąs z każdej strony i każde z nas przyznało, że CZUJE zapach naftaliny i konwaliowego mydła.
- Ten dowód – powiedział pies – pomoże nam odnalezć miejsce, gdzie się ukrywają i proszę o przydzielenie mi tego odpowiedzialnego zadania.
Dexter, zwinięty w kłębek w rozgrzanym słońcem piasku otworzył jedno oko.
- Ależ bardzo proszę – mruknął.
Pies przymknął ślepia i jeszcze raz dokładnie obwąchał wąs.
- Kulki i konwalie – powtórzył parę razy.- Konwalie i kulki...
A potem wstał, otrzepał futro z piasku i stwierdził, że nie chcąc tracić czasu wyrusza od razu, pomachał ogonem i pobiegł w kierunku deptaka.
Wyciągnąłem się jak długi w cieniu rzucanym przez kosz, przymknąłem oczy i poddałem się cichemu szumowi fal.
Malutkie promyki słońca przenikały przez wiklinowe ściany kosza, a z przystani dobiegał zapach smoły i wędzonych rybek.
Alex cichutko pomrukiwała przez sen, a Smarkacz w milczeniu kontemplował wąs.
Rozbawione głosy pani Doroty, Dziadka i doktora Zygmunta przez jedną małą chwilę wydały mi się częścią snu. Śniło mi się, że schwytaliśmy ciotki i zamknęliśmy je w komórce pod schodami, tam, gdzie Wnuk trzymał swój rower, od niepamiętnych czasów czekający na zmianę koła...
- Tutaj jest bardzo przyjemnie – powiedziała pani Dorota rozkładając na piasku kraciasty koc i stawiając na nim piknikowy koszyk.
Zagrzechotało pudełko z szachami i ten znajomy, ukochany dzwięk ostatecznie mnie obudził.
- Mam nadzieję – roześmiała się pani Dorota – że koty nie wyruszą na kolejne poszukiwanie.
- Koty to dranie – powiedział doktor Zygmunt i wyjął coś z koszyka.
Zaszeleścił papier i mój wrażliwy nos przechwycił zapach pieczonego kurczaka.
- Nie wiem, czy sobie przypominasz – powiedział Dziadek – ale ostatni raz robiliśmy taki piknik w....w roku....do diaska, bardzo dawno temu.
- W czasach starożytnego Egiptu – roześmiał się doktor. – Piramidy, Złota Bastet...
Młodość, młodość...
Pani Dorota rzuciła na piasek słomiany kapelusz.
- A wiesz ty, Zygmunt – odezwał się Dziadek ustawiając figury na szachownicy – że ostatnio chciałem odnalezć mapy i nie uwierzysz, zupełnie jakby zapadły się pod ziemię
- Ciekawe...- mruknął doktor. – Bardzo ciekawe...
W tym momencie zdałem sobie sprawę, że nie tylko ja słucham rozmowy. Troje moich przyjaciół wpatrywało się szeroko otwartymi oczyma w stronę, z której dochodziła rozmowa.
- Mapy...- szepnął Smarkacz. – Cały czas szukały map, nie testamentu...
- Ale skoro mapy zniknęły...- odpowiedziałem – to musiały wpaść w ich ręce...
- Może jest jeszcze KTOŚ – rzuciła Alex. – skarby przyciągają mnóstwo ludzi...
- Ktoś, kto wyprzedził ciotki – dodał Dexter.
Nasłuchiwaliśmy jeszcze jakiś czas, ale ani doktor Zygmunt, ani Dziadek nie powrócili do tematu map, za to doktor na wstępie dał Dziadkowi szewskiego mata i wszyscy zabrali się za jedzenie.
Smarkacz głośno przełknął ślinę, a Dexterowi zaburczało w brzuchu.
- Chrupiąca, złota skórka – szepnął przymykając oczy
- Bezcenna Złota Bastet – mruknęła ironicznie Alex..
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob sie 11, 2007 7:46

:D :D :D

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sie 11, 2007 10:32

czyta się lepiej niz Chmielewską!

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: misiulka i 29 gości