Ochcia jest bardzo rozbrykana
Szaleje szaleńczo i próbuje swym wątpliwym ciężarem przewracać wujcia Lucka
A jaka rezolutna jest.
A jak się zapamięta w mruczeniu, to poskrzypuje
Co do atrybutów męsko-damskich - ja miałam przez jakiś czas wątpliwości, czy to nie jest jednak chłopak. Zaglądałam jej pod ten ogon kilka razy dziennie i szukałam wyrastających jajec

Do tej pory nie znalazłam

No i pod ogonem jest ewidentna kreska a nie kropka

Próbowałam też znaleźć prącie (bosz, jak ja nie lubię tego słowa...), ale nie ma. Dziurka prowadzi do środka kota. To chyba jednak dziewczynka, nie? Nie ma chyba szans, żeby przez tyle czasu nie było jajek i "właściwego" siusiaka?
Ze spraw zdrowotnych - sraczki c.d. niestety. Łapię kupy, we wtorek badają, więc we wtorek zawiozę urobek.
Wczoraj byliśmy u dr Buczek w gabinecie doktora Garncarza - ze względu na tę ciągle wystającą migotkę. Pani doktor obejrzała, poświeciła, posprawdzała i powiedziała, że Ochcia ma to samo co Lucek - połączoną przez wirusa spojówkę i migotkę w obydwojgu oczu (to ma fachową nazwę, ale nie pamiętam jaką

). Na szczęście ma to w niewielkim stopniu - objawia się to tylko tym, że ta migotka czasem jej wystaje (bardzo często jednak tego nie widać). No i mimo, że ma to w każdym oczku, to tylko w jednym ta migotka się pojawia częściej. I tak już będzie po wsze czasy. Pogarszać się nie będzie. Operacyjnie się tego nie rozdziela, bo tak naprawdę może to tylko pogorszyć sprawę - w miejscu zabiegu obniża się "odporność" oka i wirus zaczyna się silnie namnażać i powodować jeszcze większe narastanie spojówki. Na razie mam jej jeszcze oczka kropić Difadolem i Braunolem, antybiotyk nie jest już potrzebny.
Komu, komu najbrzydsze kaczątko, które zamieniło się w małego łabądka, a z czasem stanie się piękną łabędzicą? (o ile nie objawią się jajka, bo wtedy będzie łabędziem

).