1.maja minely dwa miesiace, odkad przybyl do nas Misiaczek, a 3 miesiace od pojawienia sie w naszym zyciu Sissi
A ja juz nie pamietam, jak to bylo bez nich...
Mialam dzisiaj miec wolne, ale wezwano mnie do pracy, i wybylam z domu na kilka godzin.
Po powrocie otwieram drzwi, a moj duecik juz zameldowany w przedpokoju, i po kolei lebki do miziania nadstawiaja
Zaraz potem przeglad toreb z zakupami, i zaloga zajmuje miejsca na stole.
Zdziwilam sie, bo rano dostaly rybki, suchego widze tez dobrze zjadly, i do kolacji jeszcze kilka godzin...ale miekka jestem
Nakroilam wolowinki, i z duma prezentuje miseczki.
A zaloga nic
Zmienilam wode - bez reakcji.
Stoje i dumam...hmmm...a moze "cukierka" chca?
Pewnie, ze "cukierka"!
Dostaly po kocim dropsie z suszonego miesa, i polecialy zadowolone.
Spryciuchy, mialy ochote na cos dobrego przy sobocie, i na Marysienskiej terror psychiczny uprawialy
Potem szalaly z gonitwami na kilku poziomach, czyli demolka
Michu leci pod stolem, Cesarska przez stol przeskakuje, coby mu droge odciac, he he.
Zaprzyjaznione na maxa, turlaja sie jak klebek, walcza, piszcza, i cale happy.
Nie wiem, kto jest szefem. Trudno dostrzec.
Czesto, kiedy jedno stoi, np. przy papuszku, lub wyglada przez okno, drugie podchodzi, przytula pycholka do grzbietu, lize, i tyle jest w tym ciepla, ze az milo spojrzec.
Spac bez siebie juz prawie nie moga, i ostatnio Sissi zaczela rowniez sama przychodzic na kocyk do Misiaczka
A Misiaczek czasem odwiedza mnie w lozku. Ugniatanko i mruczando, i
zdarza mu sie nawet zasnac.
Dzisiaj zdziebko sie zdziwily, bo Marysienska dostala czkawki
Siedze, i podskakuje na krzesle, i przy kazdym ataku oba kiciuchy lebki na mnie, i wygladaja tak
He he he
Ten tekst, to specjalnie dla tych z was, ktorzy wlasnie sie dokocili, i przezywaja chwile zwatpienia.
Ja tez panikowalam, byly wzloty i upadki, a teraz jestem wdzieczna wspanialym ludziom na Forum, ktorzy dopingowali mnie do dokocenia
