Saga i Misia- Saga bez kolnierza :))

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon cze 16, 2003 21:39

Ylvo - no to super, że masz już zaklepanych znajomych :D :D :D Wszystko się ułoży. Jestem pewna. Myślała, że nie masz nikogo na razie, kto mógłby się kociakami zająć po Twoim wyjeździe i dlatego rozważasz możliwość oddania ich do schroniska jeśli nauczą się jeść samodzielnie. Masz tydzień na przyśpieszony kurs jedzenia. Będę trzymać bardzi mocno kciuki.

Falka

 
Posty: 32816
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Pon cze 16, 2003 21:56

Pociesze Cie moze, ze ja dla krowek to tez tylko tydzien mialam, bo potem do pracy... I poszlo :D I Tobie tez pojdzie :D

Moje do dzisiaj wtrzachaja kaszke mleczno-ryzowa z ... bananami az im sie uszy trzesa.

Ale rzeczywiscie na poczatku szczegolnie zal bylo patrzec na takie biedne, straszliwie brudne istotki, ktore nawet umyc sie nie potrafily a pomoc czlowieka byla tylko chwilowa... bo za chwile znowu siedzialy WSZYSTKIMI lapkami w misce :lol:

Do mieska mielonego warto, przynajmniej na poczatku dla zachety, dodawac maselko takie z lodowki albo roztopione. Moje takie miesko uwielbiaja. I sa jeszcze takie platki dla malych kociat, ktore mozna dodawac do wszelkiego mokrego, ale one strasznie drogie sa (chociaz baaaardzo wydajne).

Dawaj nam znac na biezaco co i jak, please :)

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Pon cze 16, 2003 22:17

Bede dawac znac, bez forum chybabym w tej sytuacji zwariowala- nigdzie indziej nie mozna znalezc takiego wsparcia i tylu kompetentnych osob.
No i nikt tu nie patrzy na czlowieka jak na wariata bo chce mu sie zajmowac kocimi zdechlaczkami.

Falka pisze:Ylvo - no to super, że masz już zaklepanych znajomych


Tyle ze to nie bedzie dom dla malych tylko azyl na czas dawania ogloszen :? No ale zawsze cos. Poza tym, a nuz sie zakochaja

Ylva

 
Posty: 1985
Od: Pon kwi 07, 2003 16:59

Post » Pon cze 16, 2003 22:18

Ylva- kiedy dokladnie wyjezdzasz? gdyby maluchy jeszcze nie jadly, a ja wrocilabym juz ze Slowacji, moge je dokarmic, i potem oddac twoim znajomym. Mam kotke z maluchami 8 dniowymi, wiec ich nie dokarmi, ale moze zgodzi sie dopiescic.

Co do Gdanskiego schroniska- NIGDY nie zanos tam kociat, kotow czy czegokolwiek innego. Gdy bedziesz zdesperowana, zadzwon raczej do mnie, ja jestem standardow zdesperowana. wiec w sumie no problem. 3mam kciuki za maluchy i Ciebie
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Pon cze 16, 2003 22:40

Nie szkodzi, że zaklepani chwilowo - zawsze to następne tygodnie opieki dla kociaków :D A kto wie... kto wie... różnie to bywa... często kot tymczasowy zostaje kotem domowym 8)

Falka

 
Posty: 32816
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Wto cze 17, 2003 0:31

eve- DZIEKI! :1luvu:
odezwe sie jutro do Ciebie na priv, dzisiaj juz nie dam rady (zwl ze caly czas lacze sie przez modem). Jestes super.
W schronisku bylam w Sopocie. Ono jest chyba troszke lepsze. Ale pewnie nie duzo.


Kotki spia. Karmienie ich to straszna walka, duzo przy tym piskow. Widac ze strasznie sie nas boja, ani na chwile nie uspokajaja sie na rekach, tylko wyrywaja sie i drapia. Masowanie brzuszkow jest szczegolnie trudne gdy trzyma sie wegorza a nie kotka. Tak samo mycie
Za to widzialam jak chlopczyk, ledwo stojac probowal lizac sobie lapke...

W tym miejscu chcialabym wyrazic zachwyt dla mojego TZ, ktory przywiozl mi wiekszy karton i zalatwil termofor, swietnie karmi maluchy (dziewczynka juz mu lizala palce jak sie mleko wylalo) i zobowiazal sie ze wstanie o 3.

Co za dzien. Teraz musze usiasc do nauki. super.

Ylva

 
Posty: 1985
Od: Pon kwi 07, 2003 16:59

Post » Wto cze 17, 2003 7:33

Tak, tak twój TŻ to złoty człowiek, rzadko takich można znależć, ale jak widać sš tacy na œwiecie. A ty jesteœ jeszcze "złotsza". Trzymam kciuki .
Ja swojš Manieczkę wzięłam ze schroniska gdy miała 2 tygodnie, dlatego że sama nie potrafiła jeœć i zostałaby uœpiona. "Męczyłam" się z karmieniem tylko tydzień, potem już sama jadła.
Więc trzymaj się. BĘDZIE DOBRZE!!!!
Lucyna i moje kotki
Obrazek

lulek

 
Posty: 291
Od: Pt sie 30, 2002 10:07
Lokalizacja: Elbląg

Post » Wto cze 17, 2003 8:16

8O naprawde bardzo Cie podziwiam ... i MOCNO trzymam kciuki :ok: ... dasz rade :!:
jakie to malenstwa ...

justy

 
Posty: 637
Od: Śro kwi 16, 2003 15:19
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto cze 17, 2003 12:43

Dzisiaj podjelam pierwsza probe podania jedzonka z reki, mialam kaszke dla dzieci i serek wiejski, rozgniotlam tez na papke RC babycat. Nic z tego niestety nie wyszlo. :? Kotki jezdzily pyszczkami po mojej rece, po spodeczku, rozpaczliwie probujac ssac- probowaly wciagnac jedzenie, ale nie wpadly na to zeby wystawiac jezyczki i lizac. Moje palce tez raczej gryzly i ssaly. Upacialy sie calkowicie, jedzenie zjechalo ze spodka, placz okropny, no i dostaly butelke (nadal nie mam mleka dla kociat). W nagrode, chwile pozniej uslyszalam pierwsze, jakby probne mruczenie!! Koteczka lezala spokojnie na cieplym termoforze i pozwolila sie poglaskac. Trwalo to moze 10 sekund ale zawsze! :D

Wielka prosba do doswiadczonych w "nauczaniu jedzenia"- poradzcie cos, moze ja cos robie zle?
I druga sprawa- jest sens wstawiac juz do kartona mini kuwetke? One sie stale przewracaja i nie chodza jeszcze calkiem pewnie, widze oczyma duszy dwa szczurki dokumentnie oklejone zwirkiem a siuski i kupki i tak gdzie popadnie :roll: no ale moze juz mozna probowac?

p.s straszna szkoda ze nie mam cyfrowki. Chetnie bym je wam pokazala...

Ylva

 
Posty: 1985
Od: Pon kwi 07, 2003 16:59

Post » Wto cze 17, 2003 13:06

Ja karmiłam malutka strzykawkš. Wlewałam ciepłš smietanke z odrobina wody i tak popolutku po kroplece wciskalam do buzki. Kasze na wodzie podawałam na palcu. Smarowalam niš usteczka Maniusi, potem tak samo ( na palcu) podawalam mleczko i jedzonko z saszetek. Brałam kawałek zawartoœci z saszetki rozgniatałam w palcach i tak samo jak mleko wkładałam do buzi, albo wysmarowałam, tak delikatnie , usteczka. Poczštkowo ona nie kapowała o co chodzi . Ale za którymœ tam razem wylizała buzinkę i dalej to już było z górki. Tylko bardzo potrzeba cierpliwoœci bo te czynnoœci nie od razu dajš efekt. Nie raz musiałałam kilka razy w cišgu godziny powtarzać ,żeby chociaż odrobinka została w brzuszku.
A jeœli chodzi o kuwetę to nie wiem. Moja chodziła gdzie chciała, a ja jš co jakiœ czas wkładałam do kuwety. I to wszystko.
Lucyna i moje kotki
Obrazek

lulek

 
Posty: 291
Od: Pt sie 30, 2002 10:07
Lokalizacja: Elbląg

Post » Wto cze 17, 2003 14:59

Ylva pisze:Wielka prosba do doswiadczonych w "nauczaniu jedzenia"- poradzcie cos, moze ja cos robie zle?


Robisz dobrze, tylko rzeczywiscie trzeba troche cierpliwosci az koty odkryja, ze maja jezyk :roll: . Potem to juz z gorki, chociaz nadal beda sie ciapac i cala mordke wkladac do jedzenia, lacznie z nosem. Wkladaj im troche do mordki, albo smaruj pyszczek jak radzi Lulek. Musza chwycic, no...

Ylva pisze:I druga sprawa- jest sens wstawiac juz do kartona mini kuwetke? One sie stale przewracaja i nie chodza jeszcze calkiem pewnie, widze oczyma duszy dwa szczurki dokumentnie oklejone zwirkiem a siuski i kupki i tak gdzie popadnie :roll: no ale moze juz mozna probowac?


Masz dobra wizje :lol: tak to wyglada. Ale chyba warto dac taka plyciutka kuwetke ze zwirkiem jakims nie zbrylajacym. Koniecznie nie zbrylajacy! Bo taki Benek to np. przyklei sie do lapek i dopiero bedzie problem, nie mowiac juz o kuperku. Ewentualnie mozesz im do tej kuwetki wlozyc jakiejs ligniny albo recznikow papierowych. Krowki mialy takie drzewne wiorki, ktore sie swietnie sprawdzaly, bo nie przyklejaly sie do kota na dlugo i nie balam sie, ze jak zjedza to cos im sie stanie. Dopiero potem przeszly na Benka.

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Wto cze 17, 2003 22:47

Jest źle.

Z koteczkiem. Jestem zdziwiona bo to on lepiej wyglądał z mojej dwojki- czysciutkie oczeta, sliczny foremny pyszczek. Ona ma cos z oczkami, choc wet powiedzial ze to jeszcze sprawa ich otwierania.
No i kotek teraz tylko lezy. Nie piszczy, nie lazi po kartonie. Wyglada to.. no wiecie jak :( choc chwilami mruczy
TZ dal mu mleczka (slabiutko bo slabiutko ale wypil), ogrzewal go, masowal, a teraz polozylismy go kolo cieplego termofora. Dzisiaj maluchy dostaly po 1/8 (albo troche mniej) tabletki na odrobaczanie, a to wlasnie z kocurka wczoraj wylazly 3 ponad centymetrowe glizdy (Jego caly zoladek to pewnie cm kwadratowy, jak one sie w nim mieszcza :evil: )

Teraz to pewnie walka i jutro lub dzis w nocy sie rozsądzi.
Ja sie jakos trzymam, gorzej z TZ- tem. Mowie mu ze niewiele mozemy zrobic. Jestesmy przy malym.

Ylva

 
Posty: 1985
Od: Pon kwi 07, 2003 16:59

Post » Wto cze 17, 2003 22:57

Ylvo - :cry: Może się uda. Może przeżyje. Biedne maleństwa.

Falka

 
Posty: 32816
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Wto cze 17, 2003 23:07

Ylva, nie mialam okazji napisac tego wczesniej wiec robie to teraz:
JESTESCIE WSPANIALI,TY I TWOJ TZ!!!!! :D
Macie wielkie serducha!!!

Tak jak pisalam popytam znajomych a noz uda sie znalesc kochajacego ludka dla koteczkow.
A dla chorego maluszka duzo mizianek.
Badzcie dobrej mysli!!!! Podobno dobre mysli sciagaja dobro! Chcialbym aby tym dobrem bylo zdrowko dla maluszka!
Trzymam kciuki,piszcie!

Izabela

 
Posty: 6922
Od: Nie cze 08, 2003 20:33
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto cze 17, 2003 23:12

Zaciskamy kciuki i ogonki za maluszka!
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Musi być dobrze!

ani

 
Posty: 3491
Od: Pon mar 10, 2003 23:31
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 605 gości