Doniesienia najnowsze.
Beksa zajada sie karma dla kociakow, Maruda (imie nadane

) zajada sie hills'em Beksy.
Rezydentka generalnie mala ignoruje, choc zabiera jej wszystkie zabawki i wygania ja z poslania. A jak sie zblizam do malej i ja glaszcze to syczy.
A mala mruczy.
Maruda jest samobojca! Juz 2 razy zlapala Bekse za ogon. Beksa wtedy odwraca sie i wali mala po glowie. Pac, pac! Mala zupelnie nieustraszona odbiera jej wtedy zabawki.
Beksa teraz wpakowala sie do za malego kojca z kocykiem Marudy, a Maruda grzebie w kuwecie.
I teraz pytanie. Czy zamykac sie z mala w drugim pokoju i ja glaskac, czy najpierw poczekac na jakies wzgledne unormowanie tych stosunkow - ktore wygladaja wmiare spokojnie.
Szkoda mi malucha troche, ze tak sobie siedzi i patrzy - chce ja glaskac, ale wtedy Beksa ma agresor jakis syczacy.
A jak sie zamkne z mala w pokoju, to tez sie boje, ze po wyjsciu Beksa moze byc zla. No i co? Jakis pomysl?