Moje Klony Kochane zdrowieją w oczach
Inhalacje i zmiana leków zadziałały, noski czyste i futerka też, bo dzieciaczki się wymyły i już nie zaglucają na nowo.
Morsik to mutancisko, olbrzym po prostu. Wieeelki misiek z niego rośnie. A przy tym jest czuły niesłychanie, przybiega na zawołanie (bez zawołania też

), przytula się, mruczy i całuje w twarz. Serio, niezwykle całuśny kotek z niego jest.
Gulkę na nosku będę nagrzewać solą. Niestety, jego lewe oczko nie podoba mi się, stanu zapalnego nie ma, ale jakby mu się lekko powieka zawijała, nie wiem czy do Garncarza nie będzie trzeba zajechać
Liściowa panienka również jest miziasta i czuła niesłychanie, wygląda już całkiem i absolutnie zdrowo.
Foczka to panienka z charakterkiem. Wczoraj coś jej się przypomniało i nawet na mnie fuknęła

Ale jedno dotknięcie wyzwala mruczando, przytulać też się lubi, tylko nie zawsze pamięta

A jak się dorwie do piórek na patyku, to warczy na resztę towarzystwa
Chyba czas na Kociarnię
