Dziś sukces. Jedna z czarnych mamusiek złapana

Kotów czarnych jest tam kilka, część kastrowanych. Kiedy w końcu jedno czernidło zaczęło włazić do klatki, karmicielka była przekonana, że to kocur-kastrat, więc poszłam się przyjrzeć - i o mało nie wypłoszyłam kotki. Uznałam jednak, że nie ma naciętych uszu i wycofałam się szybciutko. Kiedy klatka się zamknęła kotka rzucała się po niej jak opętana, nakryłyśmy ją z gallą, żeby się uspokoiła, a po chwili znowu zaczęłyśmy się jej przyglądać - a ona znowu zaczęła się rzucać... W końcu stwierdziłam, że to jednak płodna kotka i wrzeszcząc (jak zwykle histerycznie

) "ma uszy! ma uszy!" zakryłam klatkę.
Tak tak. Łapcie koty, co mają uszy
Do "domu" wróciła dziś czarno-biała koteczka i kocur - pogromca podwórka GUSowego. Na wstępie natłukł jakiegoś kota. Trzeba poczekać, trochę czasu minie zanim mu zejdą hormony
Teraz robimy tydzień przerwy, kolejne kotki łapiemy od przyszłego poniedziałku. Będzie fajnie, bo wszystkie są czarne

Muszę zapakować lornetkę do sprawdzania, czy łapany kot ma uszy
