Zaraz tam "wielki brzuchol"

, czepialska
Żabcia znowu marnie wygląda

, jutro jedziemy do weta po antybiotyki, nie ma się co szczypać

.
Wsród moich kociastych nastąpiła zmiana układu sił

, Tatuś Azor odrzucił Kiwaczka

i powrócił "do korzeni", czyli do wylewnych uczuć względem Bono

. Dwa ogromne kocury biegają po domu równiutkim krokiem, obejmują i tulą się miłośnie

, do tego stopnia nie mogą bez siebie wytrzymać że nawet kiedy przechadzają się obok siebie - zakładają tylne nogi jeden na drugiego i pomlaskują radośnie

. Koniec świata.....
Kiwcio bardzo przeżył odrzucenie

, popłakuje, ma taką minkę zasmuconego dziecka i próbuje myć Azorka żeby go sobą zainteresować, Azik daje się umyć i na tym cały kontakt się kończy....
Cały czas muszę nosić Kiwaczka żeby nie płakał za tatą...