Dziś się dowiemy, jak zdrówko

, bo czeka nas wizyta u Pani Doktor. Tam gdzie miały być zmiany grzybicze, nie widzę nic niepokojącego. Ale w sumie nie znamsię, bo nigdy nie widziałam grzyba u kota. Te miejsca inaczej wygladają niż na początku, mniej groźnie

, ale zobaczymy. Tylko oczka zaczynają mu płakać...

. Przecieramy na razie ciepłą, przegotowaną wodą, co budzi coraz większy sprzeciw szanownego kolegi

. No i w główce się poprzewracało, bo kurczaczka to już nie lubimy. Dziś wyrzuciłam ususzone kawałki z michy

. Wołowina jest super, pewnie dlatego że dostaje ją raz dziennie, a kurczaka-odkąd jest u mnie, czyli od tygodnia-otrzymywał na każdy w zasadzie posiłek. Mogło mu się przejeść

. Kupię mu dziś Felixa i Ko-Krę- jak dostnę. A jak nie to będzie musiał zadowolić się suchą karmą. Czasem pojada ją, więc głodny nie będzie.
I dziś zrobił kupkę, ale wczoraj dałam mu jogurt, bo ostatnie wypróżnienie było we wtorek

-coś jeszcze nieregularnie ...
W każdym razie tęskni za swoim człowiekiem, który poświęciłby mu czas i dał więcej miejsca w domku

-bo co i rusz wymyka się na rekonesans

. Mam wrażenei, że relacje kocio-kocie trochę lepsze, niż na początku. Chociaż dziś było małe prychnięcie, bo Bonek zainicjował spotkanie, czego Oleś nie był w pełni świadom i lekko się zjeżył

.
Dziś może bedę miała aparat, to porobię mu nowe zdjęcia.