Zdjęcia niebawem, obiecuję:) Na razie mam naprawdę dużo spraw na głowie.
Z tego co piszecie to widzę, że chyba z moją Pusią nie jest tak źle bo WYJĄTKOWO całą noc przespała... czyżby hormony już (nie) działały?

Chodzi już normalnie, troszkę zjadła i przestała już sikać mi na kolana

Niestety non stop próbuje sobie wygryźć szwy, ale nie daję jej spokoju.
Na razie Puśka chodzi w bandażu, ale to niezbyt dobre rozwiązanie bo nie przepuszcza powietrza. Z rajstopą będę miał problem bo mała nie daje się dotknąć w okolice operowanego miejsca. Żeby poprawić jej opatrunek muszę - niestety - ostro się z nią poszarpać. Wyrywa się i drze w niebogłosy no ale cóż ja mam zrobić... siłą i przemocą. Za karę mała na 'kici kici' zamiast do mnie podejść to patrzy jakby chciała powiedzieć 'a idź pan w d**'. A do zdjęcia szwów jeszcze 9 dni...
//Edit:
A powiedzcie mi... czy koty bardzo się zmieniają po kastracji/sterylizacji? Chodzi mi o psychikę i zachowanie. Moja Pusia generalnie była strasznie szalonym kotem, potrafiła wariować całą noc i pół dnia, non stop coś tam rozwalała... I choć było to trochę dokuczliwe, to nie chcę mieć teraz w domu kota-roślinki z nieustającym wzrokiem ćpuna, który nawet na parapet nie będzie chciał wskoczyć:) Jak to jest w teorii a jak było u Was?
Pozdrawiam!