

Moderator: Estraven
otka pisze:Gala - ja znam to miejsce. Stamtąd pochodzą moje Kazik i Gienia. "Robiłam" za kierowcę w trakcie pierwszego zabierania kociąt.
Jestem przekonana, że akcja prowadzona przez dziewczyny to jedyne słuszne z możliwych rozwiązań. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości.
Nie da się pomóc żyjącym tam kotom bez współpracy z karmicielkami.
Jak tylko uda mi się znaleźć dom dla tymczasowego Monstera chętnie przyłączę się do pomocy.
otka pisze:Niepotrzebnie krakałam
galla pisze:Mnie to wkurza to, że przy każdym kocie jest jazda od początku - tak jakby nie było poprzednich łapanek i sterylek. Wszystko od nowa, nowe negocjacje, wahania, niepewność. Zupełnie nie ma u tych karmicielek odwołania do całokształtu tej działalności kastracyjnej...
Jana pisze:Rok temu to się wszystko zaczęło... Tylko jeden rok. Mam wrażenie, jakby to była dekada.
Hana pisze:Na moim podwórku jeszcze parę miesięcy temu było w trzech "punktach" w sumie 12 kotów. Dziś jest o 5 mniej: dwa potrącenia przez samochody, dwa zaginięcia bez wieści, raz choroba.Wracając do podwórka Jany, to gdybam, że panie boją się, że wkrótce kotów u nich nie będzie.
Jest jakiś taki sposób myślenia, spotkałam się z tym i na swoich działkach, że "kiedyś to było inaczej (w domyśle: lepiej) bo było dużo kotów". To nic, że większość małych nie przeżywała, że zimą padały dorosłe. Koty były. Nie wiem skąd się bierze takie myślenie.
Jana - super dekada
Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 219 gości