Na Kole. Już 3 lata bez kociaków. Marmurek i Kropek

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Sob kwi 21, 2007 11:29

otka - wczoraj dałam karmicielkom kilka zdjęć, m.in. dorosłych Gieni i Kazika :D Panie były zachwycone :D

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob kwi 21, 2007 12:02

otka pisze:Gala - ja znam to miejsce. Stamtąd pochodzą moje Kazik i Gienia. "Robiłam" za kierowcę w trakcie pierwszego zabierania kociąt.
Jestem przekonana, że akcja prowadzona przez dziewczyny to jedyne słuszne z możliwych rozwiązań. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości.
Nie da się pomóc żyjącym tam kotom bez współpracy z karmicielkami.
Jak tylko uda mi się znaleźć dom dla tymczasowego Monstera chętnie przyłączę się do pomocy.

Otko, ja tylko odnosiłam się do tego, co napisałaś o chowaniu w zanadrzu, bo uważam, że nic nie chowają, tylko zachowują się jak zawsze :wink:
Dlatego sama, jak tylko rozmawiam z panią Krysię, przekonuję ją do tego, że trzeba ciachnąć wszystkie kotki, że nie ma obawy, że brak płodnej kotki spowoduje, ze nie będzie kotów w ogóle itd., itp. Potem indoktrynujemy je z Janą razem, potem Jana sama, potem z Agalenorą czy kimś innym. I w końcu, dzięki temu powtarzaniu w kółko tego samego, jednak udaje się przeprowadzić te wszystkie akcje. W przypadku kotki niezaciążonej można poczekać tydzień czy dwa na lepszy humor pań. Gorzej, jeśli kotka jest w wysokiej ciąży, tak jak Zołza junior - wtedy nerwy są większe i ciężej je opanować, bo zegar tyka.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 21, 2007 19:07

Poszłam dziś towarzysko do pań i dobrze zrobiłam. Musiałam opowiedzieć o kociakach, uspokoić. Bo wczoraj w czasie jazdy zadzwoniłam i jedna z pań słyszała wrzaski kociąt - i bardzo się zdenerwowała.

Ten wczorajszy telefon to był mój błąd :oops: W efekcie dziś nie ma mowy o łapaniu Zołzy junior :( Ma urodzić. W dodatku, po wczorajszym polowaniu na kocięta, Zołza junior boi się jeszcze bardziej niż dotychczas i nie chce nawet podejść do jedzenia dopóki ktoś stoi za drzwiami.

Ale mam pozwolenie na łapanie starej Zołzy za ok. tydzień.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob kwi 21, 2007 20:05

Trzymam kciuki za pomyślny przebieg negocjacji z karmicielkami i za łapankę. :ok:
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Sob kwi 21, 2007 20:28

Jana, nie wiem co powiedzieć.
Próbujesz zrozumieć te panie. I naprawdę postępujesz bardzo dyplomatycznie.

Owszem, pewnie kierują się troską o koty, ale jakąś taką bardzo chorą...
Przecież te panie znają Cię od roku :roll:
8O

Czy mają pomysł co zrobic z kociętami, gdy te się urodzą. Pewnie zawołają Cię, aby Ci je pokazać ?


Na Nowolipiu dziś łapałyśmy kociaki i koty na kastrację, wraz z jopop. W asyście dwoch karmicielek, które opiekują się kotami od lat...


Podobnie jak na kole, tu dziczki mają imiona, swoje historie.

Panie oczywiscie opowiadały wstrząsające relacje - jacy to ludzie bywają niewyobrażalnie okrutni, możliwe że lekko koloryzując... Na pewno osoby dość nieufne, zrażone wobec ludzi.

Z kociętami jedna z pan się czule żegnała, pomagała łapać.
Na pożegnanie dostałyśmy wyprawkę chrupek kocięcych i zabawek... I panie długo nam dziękowały, aż mi się głupio zrobiło.

Kilka tygodni temu inna z pan karmicielek na tym terenie wyszła z domu i wcisnęła nam czekoladę... "bo pewnie głodne jesteśmy, tam czatując w piwnicy"

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Sob kwi 21, 2007 21:12

Modjeska pisze:Trzymam kciuki za pomyślny przebieg negocjacji z karmicielkami i za łapankę. :ok:


Ja również trzymam :ok: :ok: :ok:
Może jeszcze najdzie je zmiana planów odnośnie Zołzy junior :?
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 21, 2007 21:36

Niepotrzebnie krakałam

otka

 
Posty: 832
Od: Wto lis 22, 2005 20:10
Lokalizacja: Warszawa - Sadyba

Post » Nie kwi 22, 2007 1:00

otka pisze:Niepotrzebnie krakałam

etam krakałaś :wink:
Ten scenariusz był niestety bardzo prawdopodobny :evil: One nie były specjalnie chętne na sterylkę aborcyjną Zołzy junior :(

Mnie to wkurza to, że przy każdym kocie jest jazda od początku - tak jakby nie było poprzednich łapanek i sterylek. Wszystko od nowa, nowe negocjacje, wahania, niepewność. Zupełnie nie ma u tych karmicielek odwołania do całokształtu tej działalności kastracyjnej...
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie kwi 22, 2007 9:49

Rok temu to się wszystko zaczęło... Tylko jeden rok. Mam wrażenie, jakby to była dekada.
Ostatnio edytowano Nie kwi 22, 2007 10:02 przez Jana, łącznie edytowano 1 raz

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie kwi 22, 2007 9:59

galla pisze:Mnie to wkurza to, że przy każdym kocie jest jazda od początku - tak jakby nie było poprzednich łapanek i sterylek. Wszystko od nowa, nowe negocjacje, wahania, niepewność. Zupełnie nie ma u tych karmicielek odwołania do całokształtu tej działalności kastracyjnej...


Można gdybać, co tymi paniami kieruje. :roll:
Możliwe, że koty są sensem ich życia, ale sensem ich życia są rownież kocie dramaty... będące częścią owego życia. Ja odnoszę wrazenie, że panie poszukują emocji w zyciu, również tych złych, smutnych...
Nie chodzi o to, aby ograniczyć problem, nieszczęście, ale aby się w tym no nie wiem... pławić... :roll:

Ta odporność na wiedzę o sterylizacji nie wynika, IMHO, ot tak, z niewyedukowania...

Gdyby Zołza junior okociła sie w jakiejś niedostępnej piwnicy, znów będą miały panie 'czym się martwić, co śledzić'
Taka trochę mydlana opera...
zamiast "M Jak Miłość" Możliwe, że mają taki mini-serial na własnym podwórku.

Żal mi Jany... i nie chwilowo nie mam pomysłu na te panie.

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Nie kwi 22, 2007 10:07

Jana pisze:Rok temu to się wszystko zaczęło... Tylko jeden rok. Mam wrażenie, jakby to była dekada.


kłaniam się nisko, Jana :king:
Obrazek Obrazek

ranka

 
Posty: 451
Od: Śro cze 08, 2005 16:10

Post » Nie kwi 22, 2007 10:24

Na moim podwórku jeszcze parę miesięcy temu było w trzech "punktach" w sumie 12 kotów. Dziś jest o 5 mniej: dwa potrącenia przez samochody, dwa zaginięcia bez wieści, raz choroba.

Wracając do podwórka Jany, to gdybam, że panie boją się, że wkrótce kotów u nich nie będzie.

Jest jakiś taki sposób myślenia, spotkałam się z tym i na swoich działkach, że "kiedyś to było inaczej (w domyśle: lepiej) bo było dużo kotów". To nic, że większość małych nie przeżywała, że zimą padały dorosłe. Koty były. Nie wiem skąd się bierze takie myślenie.


Jana - super dekada :king:
Celinka >>>
Kitka [*]

Hana

 
Posty: 11110
Od: Pon lut 04, 2002 15:36

Post » Nie kwi 22, 2007 11:24

Hana pisze:Na moim podwórku jeszcze parę miesięcy temu było w trzech "punktach" w sumie 12 kotów. Dziś jest o 5 mniej: dwa potrącenia przez samochody, dwa zaginięcia bez wieści, raz choroba.Wracając do podwórka Jany, to gdybam, że panie boją się, że wkrótce kotów u nich nie będzie.

Jest jakiś taki sposób myślenia, spotkałam się z tym i na swoich działkach, że "kiedyś to było inaczej (w domyśle: lepiej) bo było dużo kotów". To nic, że większość małych nie przeżywała, że zimą padały dorosłe. Koty były. Nie wiem skąd się bierze takie myślenie.


Jana - super dekada :king:



To straszne... :cry: : ...
Ja przyznam z bólem, ze dość dawno nie zagladałam na to podworko. Mam jakiś uraz, do jednej z karmicielek, tej która nie chciała mi oddać kociaków i groziła dzielnicowym, jeżeli się od niej nie odczepię...

Wiem, że ta kotka (mama tych maluchów) zginęła, jeden kociak został potrącony przez samochód. Nie wiem, co z drugim... żyje?

Ten sam los spotkał białoczarnego pingwinka. Również samochód.

Dorodny i bardzo miziasty, jak na dziczka - kocurek, który z tego co wiem, nocował u Pani Malowanej (to ksywka jednej z karmicielek) Miałam cichą nadzieję, że zostanie u niej...ale jednak nie...
['] ['] [']

Które jeszcze zginęły?

Przykro mi bardzo, w takich chwilach ręce opadają... :cry:

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Nie kwi 22, 2007 13:49

A ja mam dobrą wiadomość 8) Dostałam maila od Justyny - pyta, czy może zatrzymać Jaśka, bo się bardzo zakumplowali, a co dwa koty to nie jeden :D

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie kwi 22, 2007 13:53

:dance:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: elmas, puszatek i 192 gości