
Jechaliśmy na święta do teściów ale niestety ze względu na brak auta


trochę obawiałam się zostawić to towarzystwo same w domu ale nie było wyjścia
Wyjeżdżaliśmy w sobotę po południu a wracaliśmy w poniedziałek po śniadaniu
zostawiłam kotom na 2 doby - dwie kuwety i prawie kilogram puszek i ze 300g suchego
Tomek śmiał się że powinnam im przyczepić do misek karteczki z napisami "sobota-kolacja", "Niedziela-śniedanie" itp

W niedzielę zaszedł po południu mój braciszek aby sprawdzić czy dom jeszcze stoi

wyczyścił kuwety, uzupełnił wodę, pogłaskał i zdał relację że wszystko w porządku
Natomiast my po powrocie zastaliśmy dywan z papieru, chusteczek i wacików w całym domu

ozdobiony resztkami gąbek, ciuchami z kosza na bieliznę i szczotką do kibelka


Poza tym kociska zniosły naszą nieobecność wyjątkowo dobrze
Simbuś stęsknił się i teraz spędza z nami każdą chwilę domagając się wygłąskania
a Sarabka miała dużo czasu i odkryła nowe sposoby zniszczeń
w związku z czym wczoraj rano stłukła TŻtowi butle perfum i wody po goleniu
